hm. Marek Kamecki

Jak to dobrze, że przed świętami odciąłem się od świata.

Przed wielkoczwartkową liturgią odciąłem się i to dosłownie – odpiąłem monitor od komputera i pozbawiony pokusy zanurzyłem się w święty czas Triduum. Spłynął na mnie spokój i brak obaw zastąpił poczucie grozy. Myślę, że trochę przesadzamy z tymi zagrożeniami harcerstwa – upolitycznienie, drużynowy jako realizator centralnego programu, „wodzowski” (czyt. arogancki) styl zarządzania organizacją, wychowanie religijne jako element PR...?  - spokojnie ...

Historia naszego ruchu pokazuje, że z każdej aberracji wykluwa się po jakimś czasie ozdrowieńczy ruch instruktorów dla których została przekroczona jakaś tam granica i powstaje nowa jakość – czy to w formie kręgu, nurtu, ruchu programowo-metodycznego, czy nowej organizacji. I mimo, że po każdej fali autentycznego ruchu nastaje czas działaczy przetwarzających ideały na papier użytkowy to skauting ma w sobie takiego wirusa niezniszczalności, że wystarczy przeczekać i ... robić swoje. Róbmy swoje. Róbmy drużyny. W drużynach tkwi jądro naszej siły.

 
Nic- żaden PR, ani żadne, wielkie spektakularne akcje nie zastąpią siły naszego oddziaływania w drużynie. Wychowując chłopców na prawych i wolnych rycerzy – harcowników dajemy im i społeczeństwu harcerstwo czyste i skuteczne. Kształtujemy osobowości wolne i miłujące prawdę, a prawda nas wyzwoli – także ta prawda o harcerstwie.

Róbmy swoje. Wychowujmy zastępy nowych drużynowych – samodzielnych i niezależnych wychowawców, którzy rozumieją, że program harcerstwa powstaje jako suma programów wychowawczych tworzonych pod pojedynczego, konkretnego chłopca a hufce, chorągwie i cały związek mają służyć pomocą drużynowemu.

Nie bójmy się głosić, że nie ma jednego „prawdziwego” harcerstwa – harcerstw jest tyle ilu drużynowych.

Róbmy swoje. Propagujmy nieskrępowaną dyskusję na pasjonujące nas tematy.

Nie dajmy sobie wmówić, że demokracja to terror większości nad mniejszością, że fakt wybrania kogoś większością głosów uprawnia go do zamykania usta tym, którzy mogą mieć inny pogląd nawet na fundamentalne kwestie. Stawiajmy odważne pytania. Pytajmy swoich podkomendnych jak i komendantów. Domagajmy się odpowiedzi.

Róbmy  swoje...

Za kilka dni rozpocznie się zjazd.

Delegaci zadecydują, w którym kierunku pójdzie ZHR. Czas argumentów i sporów już się skończył. Kto chciał coś powiedzieć – powiedział. Kto nic nie chciał powiedzieć – nie powiedział nic. Na zjeździe nie będzie czasu na dyskusje merytoryczne – będzie czas podnoszenia szabel.
 
Życzę delegatom uczciwości w stosunku do siebie. 

 

                      

 

                                                                             hm (?) Marek Kamecki

 


{mos_sb_discuss:9}