Od redakcji:
Artykuł Harcmistrza Marka Gajdzińskiego wyraża poglądy autora. Nie jest istotne, czy pozostali członkowie zespołu redakcyjnego POBUDKI z tymi poglądami się utożsamiają, bowiem nasze pismo ma ambicje prezentować różne, czasem skrajne poglądy. Tak redakcja rozumie rolę „Czerwonego kręgu” POBUDKI, w którym ma się toczyć nieskrępowana niczym dyskusja o sprawach ważnych dla Harcerstwa. Będziemy w pełni usatysfakcjonowani, jeśli poniższy tekst sprowokuje kogoś do równie gorącej i pełnej emocji polemiki, deklarujemy, że taki tekst z przyjemnością opublikujemy w jednym z najbliższych wydań pisma.
 

hm. Marek Gajdziński

Chciałbym zwrócić Waszą uwagę i przyjrzeć się problemowi naszej wiarygodności jako wychowawców w kontekście manifestacyjnego, politycznego zaangażowania się władz ZHR po stronie jednej partii politycznej.  

Czego oczekują od nas rodzice? 

W życiu każdego dorosłego człowieka pojawiają się chwile przełomowe – chwile, w których trzeba podjąć ważne decyzje. Konsekwencje tych wyborów mogą mieć decydujące znaczenie dla dalszej drogi życiowej. Wybór kierunku studiów, wybór małżonka, decyzja o poczęciu dziecka. Potem musimy decydować już nie tylko za siebie. Kiedy na świat przychodzi dziecko, z całą wyrazistością  zdajemy sobie sprawę, że jego los znajduje się w naszych rękach i zależeć będzie od naszych decyzji. To właśnie te decyzje, są dla ludzi świadomych i odpowiedzialnych najtrudniejsze.

Każdy świadomy swej odpowiedzialności rodzic zapytany o te najważniejsze jego zdaniem, przełomowe chwile w jego ojcostwie czy macierzyństwie wskaże między innymi na pewien szczególny moment, który niezmiennie, prawie dla każdego, przychodzi z zaskoczenia. Jest to ta chwila, w której zdajemy sobie sprawę, że utraciliśmy monopol na kształtowanie charakteru, woli i świadomości naszego syna czy córki. Rozpoczyna się nieunikniony proces emancypacji dziecka spod wpływu i władzy rodziców. Nie można go zatrzymać. Nie da się postawić tamy żywiołowi, który wpisany jest w naturę człowieka. Nikt nie osiągnie dojrzałości, jeżeli wpierw nie „odejdzie” z domu rodziców, jeżeli nie przetnie pępowiny, nie wybije się na niezależność, nie osiągnie samodzielności i nie zacznie kierować się własną wolą. Na tej drodze ku dorosłej samodzielności, każde dziecko napotka wiele niebezpiecznych pułapek. Niebezpiecznych nie dlatego, że można złamać rękę czy nogę, ale dlatego, że można zwichnąć kręgosłup moralny, spaczyć charakter i osłabić wolę.

Jedną z najbardziej niebezpiecznych pułapek jest środowisko rówieśnicze. To ono w pewnej chwili przejmuje niemal dominujący wpływ na psychikę dziecka i sprawia, że wychowawcze oddziaływanie rodziców schodzi na margines. Ten żywioł, jak zresztą każdy żywioł natury, często bywa niszczycielski. Wystarczy się rozejrzeć by dostrzec w najbliższym otoczeniu liczne przykłady zaprzepaszczonych szans - ofiar tak zwanego złego towarzystwa. Ale przy odrobinie zachodu ze strony rodziców można ten żywioł próbować ujarzmić i zaprząc do pracy by wywierał na dziecko pozytywny wpływ wychowawczy. Kiedy rodzice sześciolatków szukają odpowiedniej szkoły dla swych dzieci to nie kierują się w wyborze oceną poziomu nauczania języka polskiego czy matematyki. Szukają szkoły, w której panują sprzyjające warunki wychowawcze, która stwarza szanse znalezienia się w dziecka w odpowiednim środowisku rówieśniczym. Chcą by było to środowisko ambitne i takie, w którym obecne są pewne standardy natury etycznej czy społecznej. Częściej te właśnie czynniki są ważniejsze dla przyszłości dziecka niż najbardziej nawet wymagający nauczyciel.

Ale szkoła, z jej, jawnie kontrolowanym przez nauczycieli, życiem społecznym nie jest tym środowiskiem, który wywiera na młodzież największy wpływ wychowawczy. O wiele bardziej wpływowe są nieformalne środowiska rówieśnicze. Miejsca i grupy, których aktywność jest przez samą młodzież utrzymywana z dala od kontroli czynników oficjalnych, z dala od wszelkich formalizmów i nadzoru świata dorosłych. Ten żywioł bywa najbardziej niebezpieczny i tu właśnie pojawia się harcerstwo, którego idea polega na tym, by ów żywioł ujarzmić i zaprząc do pożytecznej pracy przynoszącej Dobre Owoce.

Każdy, świadomy swej wychowawczej roli rodzic, staje w pewnym momencie przed pytaniem, jak uchronić dziecko przed złym towarzystwem. Ci, którzy mają to szczęście, że zaznali kiedyś w życiu prawdziwej harcerskiej przygody, albo ci do których harcerstwo dotarło ze swoją ofertą, wiedzą, że mogą nie tylko swe dzieci chronić przed zgubnymi wpływami grupy rówieśniczej, ale mogą też wykorzystać jej wpływ dla osiągnięcia pozytywnych wyników wychowawczych.

W gronie instruktorskim nie musimy rozwijać tematu - jak harcerstwo te pozytywne wyniki wychowawcze osiąga. Kto zna, albo może lepiej powiedzieć – kto czuje metodę harcerską – ten mechanizmy te doskonale rozumie. Dla potrzeb czytelników z poza korpusu instruktorskiego – wyjaśnijmy jednym zdaniem, że harcerstwo pozwala odnaleźć się dziewczętom i chłopcom w naturalnej grupie rówieśniczej, która jednakowoż kieruje się w swoim życiu grupowym wartościami moralnymi, która dostarcza młodzieży głębokie ideały, daje wzorce postaw  i która zachęca swych członków do samodoskonalenia się w duchu ideałów harcerskich. Kto wsiąka w harcerstwo ten dostaje się pod jego atrakcyjny i skuteczny wpływ.

Tak pojmowane harcerstwo jest najlepszym sojusznikiem rodziców w okresie największych trudności wychowawczych. Każdy drużynowy – o ile został prawidłowo przygotowany do pełnienia funkcji instruktorskiej – powinien być świadomy tej roli – powinien być dla rodziców partnerem w wychowaniu ICH dzieci.  Drużyny i szersze środowiska harcerskie, które nawiązują żywą współpracę z rodzicami - które w ten właśnie sposób pojmują swe zadania wychowawcze - świecą triumfy, rozwijają się korzystając z życzliwości i partnerskiej pomocy rodziców. Środowiska, kierowane przez instruktorów, którzy tego nie rozumieją skazane są na marną wegetację i w rezultacie całkowity uwiąd.

Racja bytu naszego ruchu sprowadza się do tego, czy nasza oferta spotyka się z jakimś społecznym zapotrzebowaniem.  Nie jest to żadnym wyjątkiem w życiu społecznym. Narody, którym udało się zerwać z totalitaryzmem, i które budują swe życie społeczne w oparciu o fundament Wolności, poddają się tym samym naturalnym mechanizmom „przyrody” zaprojektowanym nie przez ludzi, lecz przez samego Stwórcę. W myśl tych praw, rację bytu ma tylko to, co jest potrzebne i co skutecznie potrafi zaspokoić istniejące potrzeby.

Tradycyjne harcerstwo pojmowane jako ruch wychowawczy zaspokaja ważne potrzeby rodziców, którzy potrzebują sojusznika oddziałującego wychowawczo tam gdzie nie sięgają już ich wpływy.

Zastanówmy się teraz czy rodzicom potrzebne jest to nowe, zreformowane politycznie harcerstwo, które identyfikuje swoje cele i zadania tak jak chcą to widzieć środowiska  związane z dzisiejszym Naczelnictwem i Główną Kwaterą Harcerzy.

Czy rodzicom potrzebne jest harcerstwo, które publikuje manifesty w obronie jakiś dziennikarzy (mieliśmy dwa oficjalne polityczne wystąpienia w tych sprawach)?  Czy rodzice marzą o harcerstwie, które wypowiadać się będzie za lub przeciw jakimś konkretnym ustawom sejmowym (co najmniej dwa razy zajęliśmy stanowisko popierające lub odrzucające konkretne projekty ustaw)? Czy rodzice potrzebują by harcerstwo wystawiało swoich kandydatów do parlamentu, by wiązało się w sojusze polityczne z wybranymi partiami politycznymi (wszyscy wiedzą, o czym mówię) ? Ponieważ mam to szczęście, że jestem zarówno instruktorem jak i rodzicem i moje dzieci są w ZHR – mogę z całą pewnością reprezentatywności mego głosu odpowiedzieć. NIE! Takie harcerstwo nie jest potrzebne rodzicom!

Jeżeli harcerstwo ma być dobrem całego narodu, ma być adresowane do całej młodzieży i oferować swoje partnerstwo wszystkim rodzicom – to musi zakładać, że ci rodzice mają bardzo zróżnicowane poglądy polityczne. Jednoznaczna identyfikacja z jakąkolwiek partią polityczną oznacza w tych warunkach marginalizację harcerstwa.

Ponad połowa rodziców w ogóle jest bierna politycznie, nie bierze udziału w wyborach, ma o politykach jak najgorsze zdanie i jest do nich wrogo nastawiona. Czy tacy rodzice z ufnością uznają nas za partnerów, jeżeli wyrobimy sobie wizerunek organizacji zaangażowanej politycznie i wprawnie brylującej na salonach politycznych? Pytanie retoryczne. Ale ciekawsze jest pytanie inne. Czy harcerstwo powinno rezygnować z wpływu na dzieci takich rodziców? Nad tym warto się zastanowić, bo być może to właśnie te dzieci wymagają specjalnej troski. Być może tym właśnie rodzicom najbardziej potrzebna jest wychowawcza pomoc harcerstwa i  być może naszej Ojczyźnie - naszej wspólnocie społecznej najbardziej potrzebna jest aktywność harcerstwa na tym właśnie polu.  Nie powinniśmy chyba z niej rezygnować narażając się na wrogość dużej części społeczeństwa?

Weźmy teraz pod lupę rodziców świadomych swych ról społecznych i obowiązków obywatelskich – tych, którzy mają wyrobione poglądy polityczne, nie są bierni, uczestniczą w wyborach, angażują się w życie społeczne i polityczne? Trudno chyba założyć, że w społeczeństwie, które wyrzuciło na śmietnik Front Jedności Narodu  - wszyscy nagle uznają za swoje, poglądy polityczne reprezentowane przez władze harcerskie. Albo inaczej, czy to, że władze harcerskie manifestują określone poglądy polityczne, popierają jedną z partii i stanowią jej zaplecze polityczne, nie będzie dla tych rodziców oznaczało utraty wiarygodności harcerstwa jako partnera w wychowaniu ich dzieci?  

Mój sąsiad jest z przekonania socjalistą. Mimo moich zapewnień nie zgodził się by jego córka należała do ZHR-u, ponieważ znając obecny wizerunek organizacji podejrzewa, że byłaby ona wychowywana w pogardzie dla jego własnych poglądów. Takie harcerstwo, kierunkowałoby jego dziecko w stronę, której on sobie nie życzy i prowokowało konflikty w jego domu. Ja jestem konserwatywnym liberałem. Nigdy bym nie oddał swoich dzieci pod wpływ ludzi pokroju dha Wiatra i dha Zarzyckiego, z obawy przed lewicowym ukształtowaniem ich światopoglądu i wypaczeniem, idealnej według mnie, prawicowej wizji państwa, do której przekonuję ich całym swoim życiem. Mój sąsiad i ja, choć mamy przeciwne poglądy polityczne, tak samo obawiamy się indoktrynacji politycznej w ZHR. Zarówno on jak i ja staramy się przekazać swoim dzieciom to, w co wierzymy, a nie ma to wiele wspólnego z manifestacyjnie deklarowanymi poglądami politycznymi dha Wiatra, Różyckiego i Zarzyckiego.  ZHR ukształtowany zgodnie z życzeniem obecnych władz byłby w tym przeszkodą, a nie pomocą. Moje dzieci są w ZHR tylko dlatego, że są jeszcze w naszym związku drużyny, które zajmują się wychowaniem, a nie indoktrynacją – a ja wiem jak do nich dotrzeć.

W naszym modelu demokracji, jeżeli jakaś partia uzyskuje 30-to procentowe poparcie wyborach, może mówić o wielkim sukcesie. Pamiętajmy, że tylko połowa Polaków uznaje sens udziału w życiu politycznym i bierze udział w głosowaniu. Harcerstwo budujące swój wizerunek organizacji zaangażowanej po stronie jakiejkolwiek partii, świadomie się marginalizuje, ponieważ kieruje swoją ofertę nie więcej niż do 15 procent społeczeństwa - czyli wyłącznie do grupy, która jest w stanie identyfikować się z konkretnym programem i środowiskiem politycznym.

A może obecne władze ZHR uważają, że rodzice, którzy nie emocjonują się polityką albo jeszcze gorsi – sympatycy SLD, PO, UPR, a nawet potencjalnych koalicjantów PiSu -Samoobrony i LPR – to środowiska patologiczne, których dzieci trzeba, w imię wyższych racji, podstępnie resocjalizować nawet wbrew woli rodziców? W tym miejscu warto wspomnieć o społecznej nauce Kościoła, która tyle miejsca zajmuje w werbalnych deklaracjach członków obecnych władz. Ja też jestem wyznawcą zasad, na których ta nauka została oparta. Ale ja wyciągam z niej inne wnioski. Według tej nauki, to rodzice są absolutnymi suwerenami w wychowaniu dzieci. Harcerstwo, które chce wychowywać w duchu wartości chrześcijańskich nie może im odebrać nawet cząstki tej suwerenności – kogo by bowiem wychowało?  Chcąc wychowywać w duchu wartości chrześcijańskich musimy układać nasze relacje z rodzicami na zasadach partnerskich, pomagając im tam gdzie oni sobie tej pomocy życzą. Do tej pory, na przestrzeni prawie100 lat, tradycja harcerska, dość precyzyjnie zbudowała społeczną świadomość tego, jakimi obszarami wychowania zajmuje się nasz ruch. Lepiej tego nie zmieniać, żeby nie utracić wiarygodności niezbędnej do tego by rodzice chcieli korzystać z naszych usług w tak delikatnej i ważnej dla nich materii.  
Czego oczekuje od nas Polska?

Komu więc jeśli nie rodzicom potrzebne jest harcerstwo zaangażowane politycznie? Może Ojczyźnie? Może Narodowi Polskiemu? Może Państwu Polskiemu? Zastanówmy się!

Ojczyźnie, Narodowi, Państwu  - ogólnie społeczeństwu  potrzebni są świadomi, aktywni i uczciwi obywatele. Myślimy tu o wychowawczej funkcji harcerstwa. W tym zakresie ogólne potrzeby społeczne są całkowicie zbieżne z jednostkowymi potrzebami rodziców. Te funkcje realizuje z powodzeniem dotychczasowy, tradycyjny model harcerstwa. By te potrzeby zaspakajać nie musimy wcale poddawać naszego ruchu żadnej gruntownej rewolucji.

Demokratycznemu, pluralistycznemu społeczeństwu, potrzebne są instytucje broniące dziennikarzy wyrzucanych z pracy, wyrażające głos opinii publicznej w sprawach państwowych, będące reprezentantem politycznej woli wyborców, stojące na straży takich czy innych wartości, itd.  Bez instytucji spełniających te i wiele innych jeszcze ról nie byłby możliwy prawidłowy rozwój społeczny. Ale przecież społeczeństwo zdążyło już wytworzyć instytucje wyspecjalizowane w zaspokajaniu tego typu potrzeb. Stowarzyszenia obywatelskie, związki zawodowe, partie polityczne, organy państwowe. Czy istnieje uzasadniona potrzeba by harcerstwo również dotąd wyspecjalizowane tyle, że w funkcjach wychowawczych, przejmowało nowe zadania, zamieniało się w partie polityczną, związek zawodowy, czy stowarzyszenie obrońców jakiś Wartości?  

Otóż nie! Z punktu widzenia logiki funkcjonowania społeczeństwa pluralistycznego nie jest to potrzebne. Mało tego. Z punktu widzenia tej samej logiki nie jest to też wskazane. Angażując się na innych polach, rozmywamy swoją specjalizację na tym polu, które jest racją naszego bytu, czyli na polu wychowania młodzieży. Tymczasem...


Cytat z programu OHy na lata 2004-2006:
„Harcerstwo jest ruchem ideowo-wychowawczym, którego celem jest wpływanie na rzeczywistość w kierunku opisanym w Przyrzeczeniu i Prawie Harcerskim, głównie poprzez wychowanie metodą harcerską”
 
Słowo „głównie”, oznacza, że w planach Naczelnika Harcerzy i Głównej Kwatery znalazły się zamierzenia nie tylko o charakterze wychowawczym. O tym jakie to były zamierzenia, trudno się było dopytać na etapie konsultowania tego planu. Wtedy nie dopuszczono nawet do dyskusji na ten temat. Nawiasem mówiąc, ta widoczna tendencja do kneblowania dyskusji i formułowania tajnych, spiskowych planów działania, to bardzo interesujący wkład obecnych władz ZHR w model wychowania.  Po dwóch latach, kiedy plan został zrealizowany – już wiemy, jakie to były zadania i zamierzenia. W manifeście tym, który został zawczasu zaskarżony przez Chorągiew Mazowiecką niczego złego nie dopatrzył się Druh Przewodniczący ZHR – kandydat PiS do senatu popierany oficjalnie przez ZHR, ani wierna mu większość Rady Naczelnej.

Obserwując działalność Władz Naczelnych ZHR w mijającej kadencji można nawet odnieść wrażenie, że ZHR zajmował się głównie tym czymś innym, sprawy wychowawcze odpuszczając sobie prawie całkowicie.   

Jeszcze raz dobitnie powtarzam: społeczeństwo polskie wykształciło już odpowiednie instytucje wyspecjalizowane w wypełnianiu poszczególnych funkcji życia społecznego. Harcerstwo nie musi ich zastępować. Nie ma żadnego społecznie uzasadnionego powodu, dla którego ZHR miałby się stać młodzieżową przybudówką takiej czy innej partii politycznej, stowarzyszeniem ekologicznym, stowarzyszeniem obrońców życia, oazą czy jeszcze czymś innym. Społeczeństwo polskie potrzebuje prawdziwego harcerstwa, bo nic go nie zastąpi w jego funkcjach wychowawczych, gdy je rozmyjemy w mnogości innego rodzaju „ważnych” zadań społecznych.   

Państwo Polskie potrzebuje uczciwych, aktywnych obywateli, którzy potrafią przedłożyć DOBRO WSPÓLNE nad interes osobisty. Naszym zadaniem jest wychowywać takich obywateli, aby w przyszłości tworzyli uczciwe i skuteczne instytucje społeczne, a nie instytucje te zastępować.

Pytanie kolejne. Czy wychowując przyszłych obywateli powinniśmy kształtować ich zgodnie ze z góry zdefiniowanymi poglądami politycznymi jakiejś partii? Czy w interesie Ojczyzny jest, aby władze harcerskie uznały, że Polska ma być socjalistyczna, liberalna, postępowa, konserwatywna (wykreśl to, co ci się nie podoba).  Tymczasem...

W tajnym, (bo skierowanym tylko do najbardziej zaufanych) manifeście datowanym na marzec 2005r. Naczelnik wraz z Główna Kwaterą Harcerzy deklaruje:

„Już nie wystarczy wychowywać aktywnych obywateli służących państwu, gdyż promowany publicznie system wartości daleko odbiega od tego, który jest podstawą naszych działań wychowawczych. Nasi wychowankowie winni wynosić z harcerstwa konkretną wizję państwa polskiego, którą później wdrażać będą w życie.”

Z harcerstwa, które dotąd było ruchem elitarnym ale powszechnym, wychowankowie mają wynosić konkretną wizje państwa polskiego. Wiemy już teraz jaką wizję. Solidarność przeciwstawiającą się Wolności, gospodarkę państwową stawianą ponad mechanizmy wolnego rynku, machiawelistyczne pojmowanie władzy, zdradę sojuszników w imię partyjnego interesu. Tak, jestem złośliwy. Specjalnie uwypuklam ujawnione ostatnio, negatywne moim zdaniem, cechy „pisowskiej” wizji sprawowania władzy, a przemilczam pozytywne. Robię to z premedytacją, aby uzmysłowić, że patrząc na Polskę w długiej perspektywie czasowej nie ma idealnego programu politycznego. Każdy obarczony jest jakimiś niedoskonałościami wynikającymi bądź to z złożeń ideologicznych bądź z praktyki działania skażonej ludzkimi wadami.

W interesie Polski jest to, aby żaden „Wiatr” ani „Zarzycki” nie decydował za przyszłe pokolenia, która wizja Państwa Polskiego jest właściwa i tylko do takiej namawiał młodzież, już choćby dlatego, że nie jest ona jeszcze w stanie wyrobić sobie odpowiednio dojrzałego krytycyzmu do tego typu zagadnień.

W PRL-u, który wyraźnie poraził umysły części naszej kadry instruktorskiej istniał Front Jedności Narodu – fasadowa organizacja działająca tylko dlatego, że cieszyła się monopolem władzy, a która miała za cel być wyrazicielem „moralno politycznej jedności narodu” skupionego wokół przewodniej roli Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. W takich warunkach istniało też harcerstwo na stałe związane z jedynie słuszną linią rządzącej partii politycznej, wspierające jej zamierzenia, dostarczające jej młodych kadr. Wszystkie te zdegenerowane instytucje społeczne mogły istnieć mimo, że nie spełniały żadnych realnych potrzeb społecznych. Racją ich bytu był wyłącznie monopol władzy wsparty na sowieckich czołgach, zomowskiej pałce, kartkach na żywność oraz tajnych operacjach SB. Ale od tamtego czasu minęło sporo ładnych lat i dzisiejsze, życie społeczne w Polsce oparte jest na zupełnie innych zasadach. Oparte jest na fundamencie Wolności, na pluralizmie. Nie ma już Frontu Jedność Narodu, a to oznacza, że Naród uznał, iż jedność moralno-polityczna jest dla niego zgubna, że ogranicza szanse rozwojowe. Dziś wolą narodu jest pluralizm poglądów politycznych. Naród chce mieć wiele partii, wiele równoprawnych programów, które konkurując ze sobą będą starały się tworzyć Polsce jak najlepsze warunki życia i dalszego rozwoju.  Harcerstwo, które chce dobrze służyć takiej Polsce nie może wiązać się żadną partią, nie może manifestacyjnie opowiadać się za jakimkolwiek programem politycznym ani tym bardziej wychowywać młodzieży w przekonaniu o jedynej słuszności tego programu. To nie służy ani Państwu ani Narodowi Polskiemu. W interesie Polski jest, aby model ustrojowy państwa był każdorazowo wypadkową różnych programów politycznych, którym Polacy w swych suwerennych wyborach nadadzą odpowiednią wagę. Przynajmniej odkąd jako naród wybraliśmy demokratyczną drogę rozwoju. Gdy z tej drogi zawrócimy, gdy jak druh Zarzycki i jego koledzy zauroczymy się inną drogą ku totalitarnej wizji państwa, na jej końcu czeka nas powrót do obozów koncentracyjnych albo gułagów - do wyboru.  

Harcerstwo powinno być zatem apolityczne. Powinno zachęcać młodzież do przyszłego aktywnego udziału w życiu społecznym, a także politycznym. Może nawet, w przypadku harcerstwa starszego (dla ludzi dorosłych), powinno taką służbę publiczną konkretnie wspierać. W przypadku starszych wędrowników, którzy są już do tego intelektualnie przygotowani, powinno umożliwić im zapoznanie się z istniejącymi programami politycznymi różnych partii. Ale nigdy nie powinno wywierać nacisku na wybór programu, który jest akurat bliski aktualnym władzom. W przypadku drużynowego jedynym taktownym zachowaniem wychowawcy wobec wędrownika jest takie stwierdzenie: Ja jestem zwolennikiem konserwatywnego liberalizmu i partii XYZ, a ty mój drogi staraj się poznać różne programy, wybierz ten, który najlepiej odpowiada tradycji twojej rodziny, twojemu rozumowi, sercu i twojej hierarchii wartości.

Jeżeli wychowamy chłopca w duchu ideałów opisanych w Prawie Harcerskim, to możemy mieć pewność, że nie wybierze on programu zbrodniczego czy opartego na wyzysku obywateli przez państwo. Mając taką gwarancję możemy, dla dalekosiężnego dobra naszej Ojczyzny, nie ingerować w jego wybór.

Takie harcerstwo potrzebne jest Polsce. Tylko takie harcerstwo może być wiarygodne dla ogółu rodziców.
Dlaczego ????

Jestem w stanie przyjąć, że takiej świadomości może nie mieć druh Różycki (V-ce Przewodniczący ZHR), Ciesiołkiewicz (Szef Wydziału Komunikacji Społecznej Naczelnictwa), Wróbel (Sekretarz Generalny ZHR), Dworczyk (Członek Naczelnictwa), Dziedziczak (Rzecznik Prasowy ZHR), i Zarzycki (Naczelnik Harcerzy) wraz z całą swoją Główną Kwaterą Harcerzy. Ktoś popełnił fatalne błędy i w ich kształceniu i formacji instruktorskiej – co wychodzi na jaw nie tylko przy tej okazji. Ale w to, że takiej świadomości nie ma druh harcmistrz Kazimierz Wiatr – nie uwierzę.  Pozostaje więc pytanie – DLACZEGO?!!

Aby odpowiedzieć na to pytanie ustalmy komu potrzebne jest „pisowskie” harcerstwo.

Nie wspominałem o tym – bo to wydaje mi się oczywiste dla każdego kto ma kontakt żywymi harcerkami i harcerzami. Harcerstwo takie nie jest potrzebne młodzieży! W toku rozważań ustaliliśmy, że harcerstwa takiego nie potrzebuje ogół rodziców. Wykazałem też, że nie jest potrzebne Polsce, Narodowi, społeczeństwu. Komu więc?

Na pewno potrzebne jest partii Prawo i Sprawiedliwość jako zaplecze polityczne i rezerwuar młodych, wiernych kadr. Jeszcze bardziej potrzebne jest tym instruktorom, którzy uczynili sobie z ZHR przepustkę do świata polityki. Także tym, którzy wietrzą okazję uzyskania dobrze płatnej pracy w administracji państwowej i samorządowej. Ci, którym ich harcerscy wodzowie są w stanie załatwić posadę rzecznika prasowego spółki komunalnej, kierownika referatu w urzędzie gminy, doradcy i asystenta jakiejś ważnej rządowej figury (piszę o znanych mi przypadkach rzeczywistych). Jednym słowem chodzi o realizację osobistych ambicji i o korzyści materialne grupy instruktorów, którzy postanowili wykorzystać szlachetny wizerunek harcerstwa dla własnych celów. Tak to widzą rodzice, którzy choć trochę interesują się miejscami, w których ich dzieci spędzają dużą część swojego czasu. Tak się złożyło, że w mojej drużynie mam częsty kontakt z rodzicami harcerzy – więc wiem co mówię. Tak to widzę również i ja, doświadczony instruktor, który czuje harcerstwo i sytuacje w Związku każdym nerwem swojego ciała.

W toku dyskusji przedzjazdowej usłyszymy zapewne wiele prób ideowego usprawiedliwienia dla uwikłania ZHR w politykę. Warto wtedy pamiętać tych kilka wyprowadzonych wcześniej wniosków.
Apelujemy o czystość w wychowaniu!

Jako organizacja jesteśmy na drodze utraty wychowawczej wiarygodności, która jest jedyną racją bytu harcerstwa. Na skutek działalności dh-ów z Naczelnictwa, dużej części Rady Naczelnej i GKHy upodobniliśmy się do najgorszych wzorców władz obecnego ZHP.

Wierzę, że możemy jeszcze z tej drogi zawrócić. Jestem przekonany, że możemy jeszcze uratować nasz wizerunek poważnego partnera rodziców. Warunek jest jeden – musimy oczyścić ZHR z wszelkich konotacji politycznych. Musimy wykonać wielką pracę przeciwną do tego, nad czym tak usilnie pracowały obecne władze ZHR i OHy.

Nie bez kozery artykuł ten zatytułowałem cytatem z lustracyjnej uchwały Rady Naczelnej. Autorem projektu tej uchwały był nie kto inny jak nasz Przewodniczący – Senator PiS prof. Kazimierz Wiatr – popierany w wyborach przez ZHR - a tak naprawdę przez grupę trzymającą władzę."

Kiedy druh Przewodniczący umieszczał swój apel w projekcie uchwały – doskonale wiedział co ma na myśli. Oby teraz był wstanie to sobie przypomnieć i oby wyciągnął z tego właściwe wnioski.

Czuwaj!

hm. Marek Gajdziński

Obecnie Komendant Mazowieckiej Chorągwi Harcerzy.
Wcześniej – wieloletni drużynowy 16WDH (1977-87), inicjator Unii Najstarszych Drużyn Harcerskich Rzeczypospolitej (1980), członek KIHAM i Ruchu (1980-89), wicenaczelnik Ruchu Harcerstwa Rzeczypospolitej (1987-88), założyciel Polskiego Bractwa Skautowego (1988), Członek prezydium komisji organizacyjnej ZHR (1989), wicenaczelnik ZHR d/s harcerstwa męskiego (1989-90). Po 10 letniej przerwie i powrocie do Związku, przyboczny 16WDH oraz twórca i pierwszy Komendant Główny HOPR. Prywatnie – żonaty, dwójka dzieci (oboje w ZHR), inżynier elektryk i przedsiębiorca.