hm. Marek Kamecki
Harcerstwo jest społecznym ruchem wychowawczym kształtującym u swoich uczestników pewne cechy charakteru. Nie trzeba ich tu wyliczać, ale wśród nich jest postawa samodzielności, zaradności i niezależności finansowej. Anglosasi określają człowieka o takich cechach mianem self-made man. Sobieradek? - a czemu nie! - ale tylko do poziomu ćwika. Potem zaczyna się wyciąganie łapek po nieswoje pieniądze. Finansowanie kursu drużynowych, koszty przejazdu na odprawę hufcowych, udział w konferencjach, projekty pisane mniej lub bardziej fikcyjnie po to, żeby sfinansować ciekawe wakacje - jesteś wędrownikiem, chcesz zostać instruktorem? - naucz się wyciągać rękę po nie swoje pieniądze.
Teza pierwsza:
Finansowanie działalności statutowej organizacji harcerskiej ze środków publicznych jest niezgodne z ideą harcerską.
Doświadczenia ludzkości z ostatnich kilkudziesięciu lat pokazują, że im więcej pieniędzy idzie do budżetu (zawsze na szlachetne cele), tym społeczeństwa wchodzą w coraz większą nędzę materialną, a za nią moralną i duchową. Następuje proces odpodmiotowienia społeczeństw - obywatele stają się proletariatem zależnym od tego „co im państwo da". Rodzą się postawy roszczeniowe, a politycy walcząc o elektorat są gotowi uchwalić największe głupoty i zbrodnie. Nie bez powodu amerykańscy konserwatyści mawiają: „Niczyje mienie, zdrowie i życie nie jest bezpieczne, gdy obraduje Kongres".
Im więcej pieniędzy budżet wydusi z obywateli, o tyle mniej Ty i Twoja rodzina oraz wszystkie znane Ci osoby będą miały na zaspokojenie swoich potrzeb.
BP powołując skauting chciał, aby był to ruch przeciwstawiający się egoizmowi. Ludzie powinni sobie pomagać i być pożyteczni dla ojczyzny bez względu na to jakie mogą z tego mieć korzyści. Dzisiaj Europa odchodząc od swoich chrześcijańskich korzeni robi to również poprzez zniewalanie ludzi w tym aspekcie. Miliony ludzi wielbią zasadę odbierania bogatym i dawania biednym, popierają państwową edukację, służbę zdrowia i nadzór nad każdą dziedziną życia. Już wkrótce będziemy we własnym mieszkaniu poruszać się w kaskach na głowie - dla bezpieczeństwa! Społeczeństwa robią się coraz bardziej infantylne, a obywatele w coraz mniejszym stopniu czują się współodpowiedzialni za swój kraj.
Mentalne konsekwencje tego zjawiska możemy ujrzeć codziennie na szklanym ekranie - w wypowiedziach polityków, dziennikarzy i szarych ludzi. Potomkowie dumnej, sarmackiej rasy, tworzącej przez stulecia, w oszalałym wojnami religijnymi świecie, enklawę wolności - Rzeczpospolitą - współcześni Polacy - jęczą z rozpaczy, że państwo (ich państwo!) nie chce im dać, nie chce im zapewnić - a przecież powinno.
Negatywne skutki zjawiska „odpodmiotowienia" obywateli przez państwo zostały opisane przez wielu mądrych ludzi naszej epoki - że wspomnę tylko o Janie Pawle II i jego encyklice „Centisimus annus", czy z drugiego krańca „Ucieczkę od wolności" Ericha Fromma.

Te wszystkie powyższe mądre i błyskotliwe zdania są bez wartości jeżeli nie wskaże się:
Jak finansować działalność organizacji.
Po pierwsze - należy ograniczyć wydatki na wszelkiego rodzaju koszta konferencji, przejazdów, seminariów, które nie służą drużynom, a jedynie harcerskim działaczom.
Jeżeli od 1 stycznia 2009 Naczelnictwo zdecydowałoby się na zaprzestanie finansowania działaczy mogłoby się okazać, że te wszystkie działania są jedynie bytami parkisonowskimi.
W obecnie obowiązującym regulaminie stopni harcerskich (wybacz Panie Autorom!!!) jak byk jest napisane, że harcerz zarabia na swoje utrzymanie.
Jeżeli działacze muszą się udzielać konferencyjnie, to niech robią to za własne pieniądze. Czy ktoś finansował powstające jak grzyby po deszczu jesienią 1939 podziemne organizacje harcerskie? Czy ktoś płacił nam za przejazdy i telefony gdy zakładaliśmy KIHAM , albotworzyliśmy Ruch Harcerski w stanie wojennym? Harcerstwo to ruch. A ludzie ruchu to ci, którzy są gotowi dla idei poświęcić swój czas i pieniądze. Bo czas to pieniądze. A zarabianie pieniędzy to stracony czas. (Dwa ostanie zdania są chyba bez sensu!).
Po drugie - należy zracjonalizować ściągalność składek, tak żeby oprócz podstawowej funkcji narzędzia metodycznego, składki były także informacją o realnym stanie ilościowym Związku i stałym dochodem organizacji. Więcej harcerzy to więcej składek! - można kupić słone paluszkina posiedzenie GK-i. Spada ilość harcerzy? - buuuu! - na Radzie Naczelnej pijemy tylko mineralkę.
Dyscyplina podatkowa zależy od racjonalności i niskiej dotkliwości podatku (jakim niewątpliwie jest składka).
Myślę, że 15 - sto tysięczna organizacja jest w stanie w każdym roku zebrać w ramach odpisów podatkowych (1%) ok. 300 tyś zł. Po pięciu latach możemy dysponować kwotą ok. 1,5 mln - i to zebraną ze źródeł dobrowolnych. Zwykła lokata bankowa od tej sumy mogłaby wynieść ok. 8-9%, co daje ok. 130 tyś czystego dochodu. I to przy pewności, że dochód ten jest względnie stały. Nie chcę rozwodzić się nad perspektywą zainwestowania części tego kapitału w Fundusze Inwestycyjne przynoszące w niektórych latach kilkadziesiąt (nawet ponad 100) procent rocznie. To dalsza bajka.
Funkcjonuje "Fundusz Płaskiego Węzła" - co należałoby zrobić, żeby pokrywał on większość potrzeb Związku?
Po czwarte: ...
Mam świadomość, że jest grupa osób, które zajmują się finansami ZHR-u w takim kształcie w jakim funkcjonuje organizacja tu i teraz. I mam wiele szacunku dla ich ciężkiej i niewdzięcznej pracy. Moje uwagi mają doprowadzić do uproszczenia finansów poprzez zmianę filozofii finansowej Związku.
Teza druga:
Drużyna harcerzy do swojej działalności nie potrzebuje żadnych dotacji ani grantów.
Gdy powstaną nowe zastępy następuje duplikacja i harcerze po kilku biwakach nie tylko mają sprzęt i ekwipunek, ale potrafią też z niego korzystać.
Czasami pojawia się potrzeba dofinansowania wyjazdu na obóz dla uboższego harcerza. Drużynowy powinien wiedzieć o tym wcześniej. Można rozłożyć płatność do przodu (zacząć zbierać pieniądze od rodziców od marca), trzeba wtedy też postawić temat na Radzie Drużyny, zorganizować akcję zarobkową w celu zdobycia sprzętu czy ekwipunku, czy też dofinansowania obozu dla tych w potrzebie. Drużyna jest bractwem i uczymy harcerzy solidarności od prostego zrzucania wszystkich kanapek zastępu i organizowania wspólnego posiłku po zasadę - „Silniejszy jestem - cięższą dajcie mi zbroję."
Gdybym dostawał jakieś pieniądze - moja drużyna straciłaby wiele sytuacji podczas, których chłopcy musieli borykać się z problemami, i z samym sobą. Drużynie nie są potrzebne żadne pieniądze z dotacji szczególnie, gdy robi samodzielne obozy - są one tańsze niż udział w zgrupowaniach na których w dodatku harcerze bawią się w harcerzy. Taka stylizacja. Trzytygodniowy obóz drużyny można zrobić za ok. 550-600 zł. Nie ma konkurencji na rynku.
Gdy drużyna jest starsza i chłopcy potrafią zaangażować się w bardziej dorosłe przedsięwzięcia to zarabianie pieniędzy przestaje być problemem. Ale wydatki tez rosną - lepszy sprzęt, dalsze wyjazdy. I dobrze. Wszystko odbywa się stopniowo. Jeżeli nienauczysz żółtodzioba dbać o toporek to, ćwik nie będzie dbał o namioty drużyny, a przewodnik będzie się domagał pokrycia kosztów przejazdu na zjazdprogramowo-metodyczny. Musimy nauczyć harcerzy jak obchodzić się z pieniędzmi. Rozdając je z łaskawej ręki władz nie nauczymy ich tego. Dowiedzą się , że pieniądze można „jakoś" skombinować. Jeżeli w ogóle pominiemy temat to również zrobimy im szkodę. Stworzymy wrażenie, że tak wzniosłe istoty jak harcerze pieniędzmi się nie zajmują. Wiadomo - pieniądze szczęścia nie dają - dopiero zakupy!
Uczmy porządku od samego początku (ale mi się zarymowało!).
Wszystko zaczyna się w drużynach.
W tym spojrzeniu na pieniądze jako narzędzie wychowawcze jest pewien radykalizm. Ale to dobrze. To typowe dla harcerzy, którzy są radykalni.
W wierze, patriotyzmie, umiłowaniu wolności i przygody, czystości i pogodzie ducha.
Bądźmy radykalni!
hm. Marek Kamecki, Dolnośląska Chorągiew Harcerzy