pwd. Jan Koprowski HR

Moja przygoda w HOPR
Na początku mojej kariery w HOPR, która rozpoczęła się w 2003 roku, jako mały chłopiec nie zastanawiałem się po co jest HOPR. Wiedziałem jedno: jako chłopca strasznie mnie to fascynowało i pociągało. Czułem w sercu, że kwitnie we mnie dobro, a umiejętności jakie zdobywam dają mi wiele satysfakcji i dają upust mojemu chłopięcemu charakterowi. Zajęcia z Pielęgniarką dotyczące leków i ich zastosowań, oraz wiedza przekazywana przez starszych Druhów i Druhny w fajnych kamizelkach
wydawała mi się naprawdę ciekawa i fascynująca :) Było naprawdę super!


Późniejsze zdobycie instruktora HOPR okazało się strzałem w dziesiątkę. Po pierwsze kursy dla instruktorów pokazały mi jak szybko się zapomina i pozwoliły odświeżyć wiedzę, po drugie uwielbiam przekazywać swoją widzę innym, tym bardziej kiedy jest to coś co mnie fascynuje i pociąga. W HOPR zawsze czułem, że to czego się uczę jest jakimś dobrem, które mogę rozdać ludzion i to źródło chciałem wlewać w serca innych. Szalenie podobało mi się na kursie instruktorów podejście Trenerki, która starała nam się wpoić wiedzę o tym jak nasze umiejętności przekazywać, na co zwrócić uwagę, jak poprawiać błędy. Nauczyciel nauczycielom. Ja, po kursie, poczułem się jak prawdziwy nauczyciel.

Manewry okręgu były pierwszą okazją przyjrzenia się "jak to działa" i powiem, że szkolenie, gra, kursy, kolejne powtórki i poszerzanie swojej wiedzy, która daje poczucie pełniejszego realizowania Prawa i Przyrzeczenia - to było to co mnie wHOPR urzekało.

Niedługo potem mogłem sprawdzić się jako instruktor. Wcześniej, zdając sobie sprawę, że wiedza paruje z głowy i jeżeli źle się przygotuję to wystawię opinie HOPR, co do którego zdania są podzielone, wybrałem się na szkolenie HGR, gdzie gruntownie powtórzyłem sobie podstawy. Na prowadzonym przez siebie szkoleniu dałem z siebie wszystko. Mogłem również skorzystać z doświadczenia instruktorki z HGR, od której nauczyłem się wiele o pozoracji oraz symulowaniu podczas gry, która  na moim kursie była "egzaminem sprawdzającym". Cele i kierunki

Wszystkie te doświadczenia zaczęły mnie z czasem zastanawiać i skłoniły mnie nie jednokrotnie do postawienia sobie pytania: dokąd zmierza Harcerskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe i jaki ma cel.

Jako mały chłopiec nie wiele się nad tym wszystkim zastanawiałem. Czułem tylko, że jest to coś co pomnaża we mnie dobro, daje szansę na emanowanie tym dobrem na zewnątrz a także jest zgodne z moją chłopięcąnaturą. Dobrze czułem się "w akcji" wiedząc, że komuś pomagam i ratuję życie. Później na okładce podręcznikaHOPR zauważyłem " ... nieść chętną pomoc bliźnim ..." i wtedy zrozumiałem co we mnie tak kiełkuje ... możliwość jeszcze pełniejszego realizowania Prawa i Przyrzeczenia na swoim harcerskim szlaku.

Osobiście uwielbiam przekazywać swoją wiedzę innym. Śmiem podejrzewać, że mam nawet do tego talent - choć nie nazwałbym tego łatwością. Instruktor HOPR był więc dla mnie strzałem w dziesiątkę... Coś co dało mi tak wiele na moim harcerskim szlaku, mogłem przekazać harcerzom i harcerkom z całej Polski. Narzędzie, które pozwala kroczyć pewniej po
harcerskiej ścieżce niesiania pomocy bliźnim, służby, oraz rozwoju mogłem dawać innym. Coś co sprawiało mi nie tylko osobistą satysfakcję, ale również coś co pomnażało we mnie dobro, wiedzę, którą mogłem wykorzystać aby pomagać ludziom chciałem przekazać jak najszerszemu gronu osób.

Zaczęły pojawiać się jednak i wątpliwości. W moim HOPRowaniu czułem się "sam". Owszem był okręg, który organizował manewry i były szkolenia, gdzieś w Warszawie. Odbywały się nawet manewry Ogólnopolskie. Znajdź na to jednak czas zapracowana harcerko, przeładowany instruktorze, zmęczony wędrowników, dorosły strażniku. Na co dzień "nic się nie działo" a pomysł aby zrobić coś samemu jakoś sam nie przychodził do głowy. Raczej patrzyło się tam w górę i czekało się, aż "ktoś coś ruszy". Poza tym wydałem kilkadziesiąt złotych na kamizelkę, która ładnie prezentuje się w szafie, aby móc kilka razy do roku ujrzeć światło dzienne, a szkoda, bo mógłbym kupić swojej sympatii ładny bukiet róż. Wiedza paruje - i nikt nie dba o to aby wlewać jąz powrotem, a obowiązki harcerskie i HOPRowe ciężko pogodzić. Poza tym to wszystko co miało być  takie "fajne" nigdy nie stało się   rzeczywistością. Realna współpraca ze służbami takimi jak policja czy straż pożarna - była tylko fikcją urzeczywistniającą się raz do roku na ogólnopolskich manewrach, włączenie komórek do systemu alarmowego z
każdym dniem brzmiało bardziej jak pobożne życzenie niż założenie stające się faktem ... a wyposażenie apteczki, na które wraz zasobnikiem wydałem około 200 zł, które mocno odczuła moja skarbonka zaczęły mnie utwierdzać w przekonaniu, że "jestem sam".

Spotkanie z HGR, które działa "profesjonalnie", choć jest grupą elitarną i niewielką, zaczęło mnie silnie zastanawiać... Czy HOPR ma w ogóle prawo bytu w obecnej formie ? Przecież my z naszą wiedzą, oraz sprzętem nic nie znaczymy, nie stanowimy żadnej realnej grupy wsparcia dla służb działających w Polsce. HGR to dopiero jest "coś" Ci to i z policją i ze strażą i z pogotowiem współpracują ! Profesjonaliści ! Szkoda, że HOPR tak nie ma ... Ciekawe czy mógłbym być w HGR za to 270 zł ... ciekawe ...

HOPR w moim życiu

W pewne wakacje, mój drużynowy zabrał mnie na kilkanaście dni na Ukrainę - podróżowaliśmy po górach, w najbardziej dziki sposób jaki był mi dotąd znany. Schodziliśmy właśnie korytem rzeki, w dół, aby znaleźć wodę kiedy nagle dał się z przodu słyszeć krzyk jednej z uczestniczek wyprawy. Kiedy dobiegłem na miejsce zobaczyłem sparaliżowaną ze strachu dziewczynę, stojącą w środku gniazda os, które zewsząd ją atakowały, stojącą z plecakiem jak słup, nie mogącą się ruszyć z miejsca. Sam nie wiedziałem co robić, na szczęście mój drużynowy wiedział, wrzucił ją w potok, który tutaj płynął już dość wartko, i kazał rozpuścić sporo wapna w kubku. Pierwszy raz zobaczyłem, że bycie wHOPR nie załatwia sprawy. Paraliż jaki mnie ogarnął ... pokazał mi, że wiedza to za mało.

W moim przypadku okazało się jednak, że musiałem przejść ten swój "pierwszy raz" i do każdej kolejnej sytuacji wymagającej interwencji  podchodziłem coraz rozsądniej, spokojniej i bardziej profesjonalnie, kiedy inni wokół panikowali. Czy to podczas wypadku mojego szwagra podczas krojenia szkła, czy to kiedy zawiadamiałem pogotowie będąc świadkiem wypadku motocyklisty, uspokajając spanikowaną dziewczynkę ze złamaną ręką, czy w końcu udzielając pierwszej pomocy mojej Babci na łożu śmierci. Kiedy inni byli spanikowani, ja potrafiłem spokojnie zadzwonić po pogotowie, stwierdzić co należy zrobić i przystąpić do działania. Dziś wiem, że wiele z tego czym mogłem się wykazać zdobyłem wHOPR . Życie zweryfikowało moją wiedzę nie raz, a widząc, że mogę komuś pomóc, że nie muszę być bezbronny wobec sytuacji, które wielu paraliżują czuję dziś w sercu dumę, czuję, że pełnię swoje powołanie harcerskie "całym swoim życiem". Dokąd zmierza HOPR ?

Ostatnio w HOPR szykuje się wiele zmian. Czy dobrych - to pokarze czas. Na pewno widzę, jak wartościowa i cenna jest wiedza jaką w HOPR zdobyłem, jak wiele daje w życiu harcerskim, jak silnie wpłynęła na moją osobowość, jak mocno mnie uwrażliwiła i kształtuje, jak stała się orężem w mojej dłoni pozwalającą mi jeszcze skuteczniej realizować rycerski etos harcerza. Szkolenia to jest to co wHOPR powinno być podstawą, co powinno być najważniejsze. Wiedza paruje. Trzeba ją aktualizować, informacje odświeżać , umiejętności ćwiczyć. Ciężko jest skutecznie udzielać pierwszej pomocy uważając, że nauka tych
umiejętności jest jednorazowa. Bez systematycznego szkolenia, prowadzonego przez dobrego instruktora ani rusz. Dlatego moim zdaniem to właśnie na szkolenia powinno położyć się największy nacisk. Niech trwają nawet i tydzień (można przecież wykorzystać czas obozowy i przyjeżdżać na obozy czy zimowiska) ale niech wiedza będzie przekazywana rzetelnie, przez osoby, które mają do tego smykałkę, które potrafią zainteresować i dobrze przekazać podstawy. Gdyby parzenie herbaty ratowało ludziom życie uczylibyśmy się w harcerstwie  parzyć herbatę. Ponieważ pierwsza pomoc pozwala pełniej realizować
Prawo i Przyrzeczenie - ćwiczymy się w pierwszej pomocy. Czy potrzebna jest kamizelka, odznaka, apteczka ? Widząc, że na ten zestaw wydałem około 300 zł a nie skorzystałem ani razu - raczej wątpię. Apteczka jest, podobnie jak i kamizelka, użyteczna chyba tylko podczas obstawy takich imprez jak Lednica czy BS , być może jako reklama, jednak często na grzebiecie słabego ratownika / instruktora staje się oznaką "hańby", którą ściąga na HOPR swoją niewiedzą. Generalnie zawala tylko miejsce w szafie, bije po kieszeni i tyle. Do momentu, w którym ktoś nie udziela się systematycznie w HOPR na zewnątrz, a HOPR nie daje realnie takich możliwości (tylko od czasu do czasu) to uważam, że na odznace mogłoby się spokojnie skończyć. Przy sobie nosiłbym dziś chyba tylko maseczkę bo ile razy coś się stało apteczki nie miałem przy
sobie nigdy, a gdy była potrzebna była w pobliżu i to lepsza niż moja osobista.

Dla wielu HOPR to na pewno obowiązek - z drugiej strony wiedza i szansa jej zdobycia jest atrakcyjna i potrzebna każdemu harcerzowi. Dlatego na pewnym etapie myślę, że warto byłoby oddzielić szkolenia od przynależności doHOPR. Pewne umiejętności mogą przydać się każdemu harcerzowi a w HOPR robione jest to dobrze (choć wiele zależy od instruktora bo widziałem różne szkolenia). Czy warto porównywać HOPR do profesjonalnych grup ratowniczych i pompować w ludzi wiedzę
"medyczną" dążąc do takie "ideału" ? Nie warto ! W HOPR moim zdaniem piękne jest to. że ja choć dobrze umiem tylko BLS mam świadomość, że być może uratowałem komuś życie. Nie muszę do tego mieć nie wiadomo jak kolosalnej wiedzy - a nawet gdybym ją miał to nie wiele więcej dałaby mi w starciu z przypadkami z którymi realnie miałem szansę się zetknąć. Szkolenie i akcje mające na celu szlifowanie swoich umiejętności - nawet na poziomie BLS są wystarczające i naprawdę dają
bardzo wiele. Chodzi bardziej o to aby oswoić się z tym co się może zrobić i co się wie, niż o to, żeby wiedzieć nie wiadomo jak dużo.

Cieszy fakt, że w HOPR pojawiają się kolejne stopnie wyszkolenia, które dają szansę zdobycia znacznie większego zakresu wiedzy i umiejętności. Dla mnie jednak sens posiadania jakiejś wiedzy, umiejętności, aby miało sens, MUSI iść w parze z REALNĄ okazją do ich wykorzystania. Ta, nazwałbym to, druga ścieżka rozwoju wHOPR na pewno przyciągnie grupę osób chcących stać się profesjonalistami. HOPR może wtedy wewnętrznie posiadać grupę pasjonatów-profesjonalistów gotowych
silnie angażować się w działania na terenie Polski i działającymi na terenie kraju służbami. Takie coś nie jest "dla wszystkich", wymagałoby przede wszystkim poświęcenia się HOPR - na co wiele osób z racji pełnionych w ZHR funkcji nie będzie mogło się zgodzić - jednak może być to świetna okazja do sprawdzenia się dla osób idących na studia medyczne lub planującymi zająć się ratownictwem w swoim przyszłym życiu - pod warunkiem, że HOPR zapewni pełnieni służby na odpowiednim poziomie.

W jakim kierunku powinien więc moim zdaniem zmierzać HOPR. Przede wszystkim w kierunku przekazywania wiedzy, po drugie w kierunku dawania "możliwości" i "szansy" osobom wchodzącym do jego struktur oraz stworzenia waunków rozwoju na wysoki poziomie, elitarnej grupie, która chce swoje harcerskie życie poświęcić niesieniu pierwszej pomocy. Czy HOPR musi być profesjonalny - nie musi ? Czy powinien dawać takie możliwości - jak najbardziej. Moim zdaniem ważna jest rzetelność oraz sumienność przekazywania informacji oraz systematyczny system szkoleń zarówno tam u góry jak i tu na dole - na wszystkich poziomach wiedzy dając każdemu szansę na pełnienie funkcji wobec swoich umiejętności: ratowniczych czy instruktorskich bez względu na stopnie czy funkcje.

--
pwd. Jan Koprowski HR