hm. Magda Karowska-Koperwas

Odkryłam, że robię się coraz bardziej sentymentalna... Ciepło mi na sercu, gdy pomyślę, że w szufladach kilkudziesięciu rodzin z całej Polski, zawinięte w chusteczkę lub schowane do pudeka po zapałkach leżą węgielki wyjęte z ostatniego wspólnego ogniska zlotu rodzin harcerskich. Wiem, że w sierpniu przyszłego roku  włożymy je uroczyście do ogniska rozpoczynającego zlot - w Sudetach mam nadzieję... (tu odezwała się moja tęsknota za górami).

Tegoroczny zlot na pojezierzu brodnickim, był trzecim w którym uczestniczyła nasza rodzina. (Dopiero trzecim, gdyż wcześniej małe Koperwasy  kiełkowały, rodziły się itp) Dla nas był wspaniałym podsumowaniem wakacji i wielkim "ładowaniem akumulatorów" optymizmem, sympatią wzajemną, ale także głębszą refleksją nad życiem rodzinnym, rzeczywistością społeczną, polityczną oraz często unieuświadamianymi potrzebami innych ludzi. To był bardzo miły i niepowtarzalny wyjazd rodzinny.

O jego niezapomnianym uroku zdecydowała przede wszystkim atmosfera, sprytnie przygotowany program, a także to, że z zaskakująco wielką radością nasze dzieci przyjechały na zlot, dość ochoczo włączyły się we wszelkie działania i zbliżyły się bardzo do współodczuwania braterskiej atmosfery. Do dziś wspominają, pamiętają zaskakująco dużo i są pewne, że spotkamy się na zlocie za rok. Ten dziecięcy entuzjazm to najlepsze potwierdzenie dla nas, że wakacje na zlocie to czas dobrze spędzony.

Formuła zlotu rodzin jest bardzo prosta, a w swej prostocie genialna. To połączenie elementów obozu harcerskiego (idea zwiadu we wszystkich odmianach, harców, gier, ustalonego planu dnia, ognisk itd) z wczasami rodzinnymi (pełna infrastruktura spalno-sanitarna + posiłki na stołówce). Mnogość i tempo zajęć typowo harcerskie, z jednoczesną poprawką, że nie każdy będzie wszędzie i że  każdy maluch ma własną porę drzemki w ciągu dnia. Mimo pewnej fakultatywności każdy punkt programu gromadził naprawdę spore grono entuzjastów. A najważniejsi w tej tajemniczej formule zlotu są uczestnicy - rodziny harcerskie.

Nasze działania zlotowe związane były przede wszytskim z:- wątkami rycerskimi (bliskość zamków krzyżackich),- poznawaniem przyrody od strony wody (zlot nad jeziorem),- obozem starszyzny Organizacji Harcerek (bliskość obozu starszyzny). Nie można zakwaterować się blisko Brodnicy i nie zainteresować  zakonem krzyżackim oraz rycerstwem w ogóle. Bardzo metodycznie podeszliśmy do zagadnienia. Wprowadzenie historyczne dla dzieci, wykład i dyskusja wieczorna dla dorosłych, zwiedzanie Brodnicy, wyprawy po okolicznych zabytkach, zajęcia plastyczne dla dzieci (m.in wykonywanie tarczy różnych zakonów rycerskich), a w końcu rodzinne zabawy w grodzie Foluszek (przebieranie w stroje z epoki, poznawanie życia w grodzie, strzelanie z kuszy, walki mieczem etc).

Woda - klucz do sukcesu wakacji z dziećmi. Kiedy całe małe towarzystwo wpakowało się na kąpielisko wraz z dmuchanymi kółkami, rękawkami, smokami i  pontonami wyglądali naprawdę wyjątkowo ciekawie, a jak się do tego doda tłum rodziców upakowanych wokół na pomoście i próbujących nadążyć za poczynaniami swoich dzieci - widok był naprawdę zjawiskowy. Poza pławieniem się, wszystkie rodziny oddawały się przyjemności pływania rowerami wodnymi i kajakami (do historii z pewnością przejdzie spływ  dla małych z rodzicami, który otarł się o szkołę przetrwania). Poznawaliśmy też życie bobrów podczas wyprawy z leśniczym.

Obóz Starszyzny. Współpracy naprawdę było dużo. Wspólna msza i profesjonalny koncert muzyki chrześcijańskiej na terenie zlotu, wzajemne odwiedziny, osiemnastka ZHR-u, mecz siatkówki zagrany z wielką determinacją i gorącym dopingiem (niestety nie bez ofiar - noga w gipsie). I znów dochodzę do wniosku, że jestem sentymentalna... Jak już siadam do klawiatury, to od razu wspominam... I to jak? Jak kronikarz obozowy...  A co ja osobiście najlepiej wspominam? Wieczorną gimnastykę umysłu - dyskusje, gawędy, spotkania z ciekawymi gośćmi i wielkimi pasjami; zajęcia plastyczne dla dzieci - wspaniałe pomysły, ciekawe techniki, miłe prowadzenie (bardzo, bardzo za nie dziękuję); no i, oczywiście pływanie pod każdą postacią.Przede wszystkim jednak bezpieczną atmosferę, wiele sympatycznych rozmów, trochę wspólnych wspomnień i kilka nowych znajomości, to że inni wiele zrobili dla nas i my trochę zrobiliśmy dla innych.  Pozdrawiam serdecznie. Magda K-K