phm. Michał Piotrowski
 
Początek kwietnia 2007, główne wydanie "Wiadomości". Sympatyczna prezenterka uśmiecha się i pyta czy już niedługo harcerze z ZHP zaczną pić i palić na zbiórkach? Z nadanego chwilę później materiału telewidzowie dowiadują się, że w ZHP trwa właśnie dyskusja na temat prawa harcerskiego, więc 10 punkt z pewnością zostanie niedługo zlikwidowany.

Komentarzem do tej informacji są wypowiedzi instruktorów ZHR i SHK  „Zawisza", którzy mówią, że to źle że 10 punktu nie będzie, i że Prawo Harcerskie jest potrzebne do wychowania harcerek i harcerzy.

Oglądam to wydanie wiadomości i coś mi się nie zgadza. Niby harcerki pokazane w materiale noszą mundury ZHP, a z dosyć oczywistymi wnioskami druhów z ZHR i „Zawiszy" trudno jest się nie zgodzić. Tylko że w dyskusji na temat Prawa Harcerskiego chodziło o coś innego niż o zlikwidowanie 10 Punktu...

O co więc chodziło? Tak naprawdę chodziło o... nie, tym razem nie o pieniądze. Chodziło o wychowanie. O to żeby harcerstwo było pod tym względem rzeczywiście skuteczne, żeby instruktorzy potrafili nie tylko mówić o wartościach, ale by naprawdę rozwijali je w harcerzach i żeby były to właśnie te wartości, które pozwolą na wychowanie harcerzy na porządnych ludzi. Czy pod tym względem wszystko jest idealne i nic nie trzeba poprawić? Członkowie Rady Naczelnej ZHP uznali że nie, więc żeby wychowanie członków Związku dawało jeszcze lepsze efekty niż do tej pory, trzeba po pierwsze sprawdzić jak jest teraz, po drugie jeszcze raz określić co jest naszym „ideałem wychowawczym" (czyli konkretnie na kogo chcemy wychować harcerzy i harcerki) a po trzecie, czy nasz system wartości jest właśnie tym który najlepiej służy kształtowaniu młodych ludzi? Na te pytania miał odpowiedzieć Zjazd Nadzwyczajny ZHP (tak zwany „Zjazd Programowy"). Jednym z elementów przygotowań do zjazdu była dyskusja o wartościach, w tym również o Prawie Harcerskim.

Dyskusja, jak sama nazwa wskazuje, polegała na rozmawianiu na ten temat. Główna Kwatera ZHP nie opracowała projektu nowej wersji Prawa Harcerskiego, który miałby być przyjęty (lub nie) przez zjazd. Nie powołała zespołu ekspertów albo specjalnej komisji, która miałaby przygotować propozycje zmian w Prawie Harcerskim. Zamiast tego zdecydowała, że we wszystkich hufcach, a później we wszystkich chorągwiach odbędą się spotkania dla instruktorów. Uczestnicy spotkań mieli zastanowić się czym jest i czym powinno być Prawo Harcerskie dla osób w różnym wieku, czy wartości w nim zawarte trafiają do naszych wychowanków, czy w Prawie zapisane są wszystkie wartości na których nam zależy (a może teraz brakuje czegoś istotnego?) i czy tradycyjny język w którym zapisane są poszczególne punkty jest nadal zrozumiały. Wyniki tych rozmyślań instruktorzy mieli zapisać w formie uchwał i przekazać do GK, jako wnioski dla delegatów na zjazd. Tak też się stało.

Nie będę pisał jak wyglądały wszystkie przedzjazdowe spotkania instruktorskie bo na nich nie byłem. Uczestniczyłem tylko w zbiórkach instruktorów Hufca Warszawa Żoliborz i Chorągwi Stołecznej. I jestem pewien jednego: jeśli dziennikarka „Wiadomości" usłyszała gdzieś o zmianach Prawa Harcerskiego w ZHP, rezygnacji z 10 punktu i zalegalizowaniu picia i palenia, to z pewnością nie na tych zbiórkach.

Wnioski uczestników zbiórki hufcowej nie były zbyt oryginalne. Instruktorzy z Żoliborza ustalili, że nie należy rezygnować z żadnego punktu prawa, a Prawo Harcerskie musi być podstawą działania nie tylko harcerzy i wędrowników, ale też dorosłych instruktorów. I w ogóle, że to nie Prawo Harcerskie jest problemem, tylko program działania drużyn i szczepów - zbyt często nieatrakcyjny, mało rozwijający, nie pasujący do potrzeb współczesnej młodzieży. Bo nawet największa ideowość nie pomoże drużynie, kiedy harcerze nudzą się na zbiórkach i nie robią nic ciekawego podczas obozów.

Na dużo ciekawszą zapowiadała się dyskusja na poziomie chorągwi. O ile uczestnicy zbiórki Hufca Warszawa - Żoliborz wykazali w kwestiach ideowych dużą jednomyślność, o tyle idąc na zbiórkę chorągwianą spodziewaliśmy się starcia poglądów i zażartej dyskusji pomiędzy „ortodoksami" a „liberałami".

Dlatego organizatorzy zbiórki chcieli podzielić uczestników na trzy grupy: zwolenników pozostawienia prawa harcerskiego w obecnej wersji - bez żadnych zmian, zwolenników dokonania niewielkich poprawek - raczej redakcyjnych niż ideowych, i zwolenników dużych zmian, np. zmiany zapisów Prawa albo zlikwidowania któregoś punktu. Jednak ten plan nie całkiem się udał. Okazało się że do trzeciej grupy nie zgłosił się nikt, bo nie było ani jednej osoby zainteresowanej radykalnym zmienianiem treści Prawa Harcerskiego. Instruktorzy Chorągwi Stołecznej podzielili się mniej więcej po połowie na zwolenników pozostawienia Prawa bez zmian i zwolenników jego niewielkiej modyfikacji. Obydwie grupy rozeszły się do osobnych pomieszczeń (klas w jednej z warszawskich podstawówek) i zaczęły przygotowywać argumenty do dyskusji. Po około dwóch - trzech godzinach obie grupy się spotkały by przekonywać się nawzajem do zmienienia lub niezmieniania Prawa Harcerskiego. I znowu zaskoczenie - wspólna dyskusja nie była zażartym sporem dwóch przeciwstawnych grup, tylko rzeczową, merytoryczną rozmową. „Konserwatyści" mieli ułatwione zadanie - broniąc obecnej wersji Prawa mogli przedstawić znane argumenty: że Prawo Harcerskie jest podstawą harcerskiego wychowania, że nie należy „grzebać" w wartościach, że obecnie obowiązująca w ZHP wersja (z 1936 r.) jest częścią naszej tradycji itp.

Natomiast grupa „reformatorów" (byłem w niej również ja) musiała wymyślić nowe propozycje i zebrać nowe argumenty na ich poparcie. „Reformatorzy" doszli do wniosku, że wartości zawartych w Prawie Harcerskim nie należy zmieniać, natomiast niektóre punkty można by napisać innymi, bardziej współczesnymi słowami. Proponowali na przykład (ku oburzeniu „konserwatystów") zmienienie punktu „Harcerz miłuje przyrodę" na „Harcerz szanuje przyrodę", argumentując że słowo „miłuje" może być nie całkiem zrozumiałe dla współczesnej młodzieży. Bardziej skomplikowana była sprawa punktu siódmego. Zwolennicy jego zmiany (a właściwie rozszerzenia) stwierdzili że harcerz, a szczególnie instruktor ma nie tylko rodziców i przełożonych, ale bardzo często sam jest czyimś rodzicem albo przełożonym. Dlatego punkt ten powinien działać „w obie strony" - to znaczy zobowiązywać harcerza nie tylko do posłuszeństwa wobec przełożonych, ale też do troski o podwładnych. Kilku starszych instruktorów, pamiętających jeszcze Prawo obowiązujące w latach 80-tych zastanawiało się też nad uzupełnieniem Prawa o punkt 11, wzorowany na punkcie „Harcerz chce wiedzieć więcej niż wie, umieć więcej niż umie". Jednak nie dokładnie - w tym punkcie miałoby chodzić ogólnie o samorozwój, a nie tylko o rozwój intelektualny, czyli zdobywanie wiedzy i umiejętności. Nikt natomiast nie poruszył kwestii picia i palenia - sprawa 10 punktu była dla nas oczywista, wiec uznaliśmy, że nawet nie ma o czym rozmawiać.

W efekcie długiej, ale ciekawej rozmowy żadna grupa nie przekonała drugiej do swojego stanowiska. Obydwie zgodziły się natomiast z opinią, że zjazd programowy nie powinien zajmować się zmianą Prawa Harcerskiego. Nie dlatego że Prawo jest czymś absolutnie niezmiennym, ale dlatego że aby podejmować tak ważną decyzje nie wystarczą jednorazowe dyskusje w hufcach i chorągwiach. Trzeba by o tym dyskutować przez co najmniej kilka miesięcy, poznać opinie autorytetów harcerskich i nieharcerskich (znane osoby, etycy, księża, naukowcy, artyści itp.) i wypracować w sprawie naszych wartości konsensus, który mogli by zaakceptować wszyscy członkowie ZHP. Mniej więcej takie stanowisko przekazaliśmy do GK.

Mimo to uczestnicy Zjazdu Nadzwyczajnego dyskutowali czy zmienić Prawo, głosowali nad najważniejszymi dla nas wartościami i większością głosów zdecydowali, że Prawo Harcerskie ma pozostać bez zmian.

Czy to oznacza, że przedzjazdowa dyskusja w ZHP poszła na marne? Chyba jednak nie, bo jak powiedział jeden z „konserwatystów" po zakończeniu zbiórki chorągwianej, „dawno nie mieliśmy okazji tak otwarcie i tak mądrze porozmawiać na temat rzeczy dla nas najważniejszych".

W ten sposób w kwestii Prawa Harcerskiego wszystko zostało „prawie bez zmian". Prawie, bo wśród instruktorów ZHP świadomość znaczenia Prawa chyba jednak wzrosła, a refleksja nad naszymi wartościami stała się choć trochę głębsza.

Aby tak się stało warto było wytrzymać nawet krytyczne artykuły w gazetach i materiały w telewizji.

   

phm. Michał Piotrowski, Chorągiew Stołeczna ZHP