hm. Marek Gajdziński 

Pamiętam dyskusję, jaką onegdaj KIHAM toczył ze środowiskami związanymi z ówczesnymi władzami komunistycznego ZHP. Poza wieloma o wiele ważniejszymi kwestiami, był w niej też wątek prowadzący do ustalenia czy sylwetka instruktora ma być bliższa pojęciu „nauczyciel" czy „mistrz". Był to oczywiście wątek czysto metodyczny i przypominał raczej dyskusję akademicką. Bez wcześniejszego załatwienia spraw ideowych odnoszących się do kierunku wychowania, kwestie metodyczne były raczej drugorzędne. Niemniej, rozważania na ten temat zajmowały sporo miejsca w niezależnej prasie harcerskiej. Interesowały również i mnie. Do głowy mi wtedy nie przyszło, że 25 lat później, będziemy mieli Wolną Polskę i prawdziwe harcerstwo, i że w tym wymarzonym harcerstwie przyjdzie nam się zmierzyć z poglądem znacznie dalszym od jego istoty. Oto bowiem coraz częściej mówi się o wodzowskim charakterze harcerstwa i o tym, że instruktor powinien być wodzem dla swoich harcerzy. Spróbuję zatem nakreślić dwie obecnie konkurencyjne wizje sylwetki instruktora. Przywołam, też echa tamtej dyskusji z przed 25 lat. A Ty czytelniku sam zdecyduj, która z nich jest Ci bliższa.

Mistrz

Zadaniem mistrza jest przede wszystkim wychowanie następców. Efektem jego oddziaływań są kolejni mistrzowie. Prawdziwego mistrza można poznać po tym, że jego uczniowie potrafią go przerosnąć. Jest to jedna z podstawowych różnic pomiędzy mistrzem a nauczycielem. W efekcie oddziaływań nauczyciela możliwe jest tylko osiągnięcie tego samego co on poziomu wiedzy i umiejętności. Nauczyciel bowiem przekazuje tylko tę wiedzę, którą sam posiada. Mistrz koncentruje się nie tyle na przekazaniu wiedzy, choć to oczywiście też, ale na wyrobieniu pewnej postawy w wychowankach. Postawa ta charakteryzuje się dążeniem do doskonałości.

Styl pracy nauczyciela polega na wyznaczeniu pewnego poziomu (np. minimum programowego) - docelowego pułapu, który uczeń powinien osiągnąć, a następnie na dobraniu skutecznych metod edukacyjnych, pozwalających na osiągniecie tego celu. Mistrz natomiast, wskazuje na ideały, do których sam dąży. Stara się zaszczepić je w wychowankach oraz rozbudzić potrzebę dochodzenia do nich. Ideały jednak mają to do siebie, że nie da się ich osiągnąć (bo przestałyby być ideałami). Oznacza to, że po osiągnięciu kolejnych etapów na tej drodze, cel się nie przybliża ale oddala, motywując jednocześnie do dalszych wysiłków. „Wiem, że nic nie wiem"  - czyli, im więcej wiem, tym więcej muszę się dowiedzieć. Oto mechanizm, który sprawia, że uczeń powinien przerosnąć mistrza. 

Inną różnicą pomiędzy nauczycielem, a mistrzem jest zakres oddziaływania. Dobry nauczyciel harców potrafi skutecznie nauczyć harcowania. Dobry harcmistrz wyrobi w swych wychowankach pragnienie dążenia do doskonałości,  i to nie tylko w harcach. Kto raz ukształtuje w sobie postawę charakteryzującą się wysokimi aspiracjami, ten w podobny sposób będzie podchodził do wszelkich wyzwań jakie niesie życie.

Jest oczywiste, że podstawą metodą oddziaływania  mistrza jest sugestywny przykład własny. Relacja uczeń - mistrz oparta jest na fundamencie naturalnego autorytetu. Uczeń sam z siebie chce brać przykład ze swego mistrza, bo ma taką potrzebę. Jeśli jest to przykład dobry to i efekty są dobre. To kolejna różnica pomiędzy mistrzem, a nauczycielem. Nauczyciel nie musi cieszyć się autorytetem - to wynajęta osoba posiadająca określoną wiedzę i potrafiąca tę wiedzę przekazać.

Mistrz nie stara się podawać uczniom gotowych rozwiązań, ale raczej stawia pytania i motywuje do szukania odpowiedzi. Jeśli pomaga, to nie wprost, lecz dyskretnie naprowadzając na drogę prowadzącą do celu. Uczeń pracujący pod okiem mistrza ma sam szukać rozwiązań i sam odnajdywać odpowiedzi. Musi być samodzielny moralnie i intelektualnie, ponieważ w przyszłości sam ma zostać mistrzem. Nauczyciel chadza łatwiejszą drogą. Pokazuje konkretne procedury prowadzące do rozwiązania konkretnych problemów i wymaga by uczniowie je zapamiętali. Jak to zwykle w życiu bywa, gdzie mało wysiłku i droga prostsza, tam i efekt bardziej mizerny.  Uczeń, który wychodzi z pod ręki nauczyciela, potrafi powtarzać wyuczone czynności i przytaczać posiadaną wiedzę, ale nie potrafi samodzielnie rozwiązywać nieznanych wcześniej problemów i pogłębiać wiedzy.

Mistrzem można być w każdej dziedzinie - w sporcie, w rzemiośle, w nauce i w harcerstwie. Obojętnie jaka jest to dziedzina, jeśli relacja mistrz - uczeń, ukształtowana jest prawidłowo, to efektem oddziaływań mistrza są kolejni mistrzowie, gotowi osiągać mistrzostwo w każdej innej dziedzinie życia. Mistrzostwo nie jest bowiem właściwością rozumu ale ducha.

Wódz

Zadaniem wodza jest przede wszystkim sprawne zarządzanie społecznością, która pragnie skutecznie wykonywać zamierzone  przedsięwzięcia . Wódz nie musi dbać o wychowanie swojego następcy. W praktyce wodzowskiej najczęstszą sytuacją jest eliminowanie ewentualnych pretendentów do przejęcia przywództwa. Czasem nawet przy użyciu niewybrednych metod. Wódz woli otaczać się współpracownikami, którzy nie są w stanie zagrozić jego pozycji. Gdyby postępował odwrotnie bardzo szybko mógłby utracić posiadane przywództwo. Efektem tej prawidłowości jest specyficzny kształt społeczności formowanej w oparciu o mechanizmy wodzowskie. Dominuje w niej osoba wodza. Za nim długo, długo nie ma nikogo. Następnie widać grupkę wiernych i zaufanych współpracowników, a dalej szarą, bezwolną masę podległych jednostek.

Podstawową metodą sprawowania władzy jest rozkaz, który w zależności od zwyczaju może się też nazywać poleceniem służbowym, zarządzeniem, a nawet „prośbą" (nie do odrzucenia). Jak go zwał, tak go zwał. Istota tej metody zawsze jest taka sama. Do pożądanego ukształtowania się relacji wódz  - podwładny wymagane jest posłuszeństwo. Posłuszeństwo, można osiągnąć na trzy różne sposoby.  Można je wymusić. Tak postępują wodzowie zdeprawowani. Można próbować zafałszować naturalną hierarchię wartości i wmówić podwładnym, że ich pierwszym obowiązkiem jest posłuszeństwo. Wtedy sami, ochoczo mu się poddają, a jak nie - wyzwala się w nich poczucie winy. Tak postępują wodzowie cyniczni. Mądry, charyzmatyczny, przywódca próbuje zdobyć autorytet. Jeśli mu się uda, podwładni pójdą za nim z potrzeby serca - nawet w ogień. Ale nawet mądry i charyzmatyczny przywódca, może sprawić tylko tyle, że jego podwładni będą sprawnie realizować wyznaczone im zadania.  Nic więcej!     

Wybór należy do Ciebie!

Wróćmy do pytania, która z zaprezentowanych sylwetek jest Ci bliższa? Jak dokonać tego wyboru? Przede wszystkim trzeba sobie precyzyjnie odpowiedzieć na pytanie -  co jest celem harcerstwa? Mamy obecnie w ZHR dwie różne odpowiedzi na to pytanie.

Grupa instruktorów, do których i ja się zaliczam, uważa, że celem harcerstwa jest wychowanie człowieka o bardzo bogatej osobowości, doświadczającego intensywnego życia duchowego, a jednocześnie świadomego, uczciwego, aktywnego, dzielnego i zdolnego do poświęceń obywatela, który następnie będzie zmieniać świat i Polskę w duchu wyznawanych przez siebie wartości. Konsekwencją poglądu, że harcerstwo jest po to aby wychowywać, jest wskazanie na sylwetkę instruktora będącego mistrzem dla swoich harcerzy.

Jest też pogląd odmienny. W Programie Rozwój oraz w Programie Pracy Organizacji Harcerzy na lata 2004-2006 wskazuje się na zupełnie inny cel. Jest nim „wpływanie na rzeczywistość w kierunku opisanym w Przyrzeczeniu i Prawie Harcerskim, głównie poprzez wychowanie metodą harcerską". Kolejność jest więc odwrócona. Słowo „głównie" ma tu bardzo istotne znaczenie i nie zostało użyte przypadkowo. Harcerstwo ma wobec tego również jakieś inne zadania. Jak można jeszcze inaczej wpływać na rzeczywistość? Najskuteczniej i najprościej poprzez udział w życiu politycznym.  Środowisko instruktorskie, które w ten właśnie sposób formułuje cel harcerstwa, zgodnie ze swoimi przekonaniami, dało w ostatnich latach dobitny dowód zaangażowania i uwikłania ZHR w działalność polityczną. Być może widzi również inne konkretne zadania zmierzające do uzyskania bezpośredniego wpływu na rzeczywistość. Czy może dziwić, że właśnie w tym gronie formułowane są opinie, że instruktor powinien być wodzem dla harcerzy, że ZHR ma być organizacją wodzowską, i że pierwszym obowiązkiem harcerza jest posłuszeństwo? Chyba nie, skoro wyznacza się jakieś zadania do wykonania, to powinno się je sprawnie i skutecznie realizować. Wodzostwo i posłuszeństwo jest do tego bardzo użyteczne.

Twórcy skautingu i harcerstwa nie mieli wątpliwości co do tego jaki powinien być cel tworzonego przez nich ruchu i jaki typ sylwetki powinien charakteryzować instruktora. Stąd przyjęło się określenie scoutmaster i harcmistrz. Dziś próbuje się jednak odchodzić od tego pierwowzoru. Czy słusznie? Ja jestem przeświadczony, że nie. A Ty?

Marek Gajdziński