hm. Marek Gajdziński

Przedstawiam opis przebiegu zajęć, które w programie kursu drużynowych figurowały jako wykład pt. „Hierarchia wartości". Czy jest to wykład w tradycyjnym tego słowa znaczeniu? Napewno nie! Myślę, że jest to ciekawy przykład, zajęć pobudzających do refleksji, do samodzielnego poszukiwania odpowiedzi na trudne pytania i wyciągania wniosków. Zdaję sobie sprawę, że wielu instruktorów OHy nie pozostawi na mnie suchej nitki. Przez ostanie lata obowiązywał inny model kształcenia - wódz mówi, podwładni słuchają i przyjmują jego słowa za pewnik. A jakie jest Twoje zdanie?

Uczestnicy zajęć:
Wiek: 16-17 lat.
Wyrobienie harcerskie: wyróżniający się zastępowi i przyboczni przygotowujący się do objęcia drużyn.

Cel zajęć i tezy merytoryczne:

Zilustrować w jaki sposób dokonujemy wyborów - zarówno tych najważniejszych (życiowych) jak i najdrobniejszych (codziennych). Uświadomić od czego zależy postawa życiowa człowieka i jakie są kryteria jej oceny.
Tezy:
Człowiek wolny ma prawo samemu decydować o swoim życiu. Jeżeli jest uczciwy względem siebie, podejmuje decyzje w ten sposób aby poprzez nie realizować te wartości, które uznaje za wyższe w jego własnej, wewnętrznej hierarchii. Jeżeli z jakiś powodów, dokonany wybór pozostaje w sprzeczności z wyznawaną hierarchią wartości, człowiek zaczyna odczuwać moralny dyskomfort - wyrzuty sumienia. Moralna ocena jego postawy, jest tak naprawdę oceną wyborów jakich dokonał w swoim życiu.

Stwórca pozostawił nam dość jasne wskazówki na życie. Zaproponował nam pewne wartości. Jeżeli umieścimy je na szczycie naszej hierarchii - wybory jakich dokonujemy będą realizować Dobro. Bóg, w swoim dziele stworzenia, był w stanie „zaprogramować" nas w ten sposób abyśmy zawsze wybierali tylko i wyłącznie Dobro. Ale On z rozmysłem uczynił nas ludźmi wolnymi - dał nam prawo wyboru. Możemy Jego wskazówki przyjąć albo odrzucić. Dlaczego? Bo nasze życie jest pewnego rodzaju próbą. Tylko jako istoty wolne możemy być oceniani za to co uczyniliśmy ze swoim życiem i jak wypełniliśmy tę próbę.

Człowiek zniewolony nie ma możliwości dokonywania wyborów. Jest zmuszony postępować według narzuconych mu instrukcji i procedur. Jego postępowanie zależy głownie od tego jakie są to instrukcje - dobre czy złe. Ocena niewolnika w kategoriach dobra i zła ma ograniczony sens i sprowadza się do oceny rozkazów jakie musi wykonywać. A ich jakość nie zależy od niego.

Wskazać, że głównym celem wychowania harcerskiego jest wychowanie wolnego człowieka i wyposażanie go w odpowiednią (harcerską?) hierarchię wartości.
Teza:
To, że zadaniem naszym jest wychowanie ludzi wolnych, jest rzeczą oczywistą. Inaczej postępowalibyśmy wbrew zamierzeniom Stwórcy. Odbierając możliwość wyboru albo oduczając harcerzy podejmowania samodzielnych decyzji w oparciu o wyznawane wartości, odbieralibyśmy im najbardziej istotną cechę człowieczeństwa - powinność i zdolność do odpowiedzialności za własne czyny.

Nie musimy i nie powinniśmy tworzyć, milionów instrukcji i regulaminów ściśle określających procedury postępowania harcerza w z góry określonych sytuacjach. Wystarczy, że rozbudzimy w nim potrzebę kierowania się w życiu wartościami wynikającymi z Prawa Harcerskiego, a będziemy mogli być pewni, że dokonując wolnych i uczciwych względem siebie wyborów, będzie postępować tak jak byśmy sobie tego życzyli.

Uświadomić, czym jest harcerska hierarchia wartości.
Teza:
W harcerstwie nie istnieje żadna z góry określona hierarchia wartości precyzyjnie wskazująca, które konkretne wartości są ważniejsze, a które mniej ważne; np. że Ojczyzna powinna być dla harcerza cenniejsza od Honoru, a Honor od Rodziny. Jeśli mówimy o harcerskiej hierarchii wartości to myślimy tylko i wyłącznie o pewnym zbiorze wartości wynikających z Prawa Harcerskiego. Każdy harcerz może uszeregować je sobie wedle własnego uznania, zgodnie z własnymi predyspozycjami i poglądami na świat. To, jak się ta hierarchia ostatecznie ukształtuje, zależy od wielu czynników wpływających na człowieka. Zresztą, nie można nawet mówić o ostatecznym ukształtowaniu się hierarchii wartości, bowiem ona najczęściej stale ewoluuje. Często już w życiu dorosłym modyfikujemy nasze priorytety dotyczące podstawowych wartości. Wychowanie harcerskie polega więc na wpojeniu młodemu człowieku pewnego zbioru wartości wynikających z Prawa Harcerskiego i pozostawieniu swobody w ich szczegółowym wartościowaniu.

Zwrócić uwagę na metodyczny aspekt zagadnienia. W jaki sposób powinien postępować instruktor harcerski aby z jednej strony zbyt głęboko nie ingerować w szczegółowe poglądy chłopca, a z drugiej strony skutecznie przekonać go do ideałów harcerskich.
Teza:
Instruktor powinien przede wszystkim oddziaływać na chłopców poprzez przykład osobisty. Jak najmniej mówić o swoich poglądach, i jak najwięcej pokazywać ich odzwierciedlenie w swojej postawie życiowej. Kiedy chłopcy będą mieli okazję obserwować swojego drużynowego, będą, na swój własny użytek, wyciągać wnioski dotyczące dokonywanych przez niego wyborów. W ten sposób instruktor własnym życiem przekonuje ich do wartości, którym służy. Przekonuje w formie propozycji i zachęty, a nie pouczeń i nakazów.
Wszelkiego rodzaju słowne pouczania i nakazy są całkowicie wobec chłopców nieskuteczne. Burzą przyjacielskie relacje z drużynowym, niweczą jego zdolność oddziaływania i wyzwalają przekorę. Skutkuje to przeważnie efektami przeciwnymi do zamierzonych.

Kiedy instruktor prowadzi ze starszymi chłopcami (np. zastępowymi, którzy mogą już być w wieku wędrowniczym) rozmowy i dyskusje na tematy dotykające ich hierarchii wartości, powinien przede wszystkim unikać narzucania im własnego zdania. W takim przypadku należy raczej ośmielić chłopców do szczerego wyrażania własnych poglądów, pozwolić by sami się spierali i uważnie słuchać. Swoje własne poglądy, instruktor powinien ujawnić na samym końcu z bardzo wyraźnym zaakcentowaniem, że jest to jego prywatne zdanie i że szanuje wcześniej wyrażane opinie nawet wtedy gdy są one inne od jego własnych. Jeżeli instruktor cieszy się autorytetem, chłopcy wezmą pod uwagę jego zdanie, przemyślą je, wyciągną wnioski i najprawdopodobniej skorygują własne poglądy. Jeżeli zaś instruktor nie ma autorytetu, to i tak w żaden sposób nie jest w stanie wpływać na zmianę poglądów swoich harcerzy. Nachalne pouczanie i połajanki i tak nie przyniosą oczekiwanych rezultatów, a najpewniej doprowadzą do efektu odwrotnego.

Forma zajęć

Gdybym chciał przeprowadzić klasyczny wykład, mógłbym powyższe tezy wyłożyć w niespełna 15 minut. Gdybym miał fantazję ubarwić go przykładami ilustrującymi przekazywane treści - trwałoby to do 45 minut. W sam raz jak na możliwości percepcji młodzieży w wieku licealnym. Załóżmy nawet, że chłopcy sporządziliby sobie porządne notatki i „szlaczkiem podkreślili w kajetach" najważniejsze tezy. Jaki byłby efekt tego typu wykładu?

A może inaczej! Pozwólmy im przeżyć sytuacje, z których sami wyciągną odpowiednie wnioski. Zastąpmy teoretyczne rozważania i przykłady autopsją. Postarajmy się wytworzyć odpowiednie napięcie intelektualne i pobudzić do myślenia. Niech sami odkryją to co powinno się im przekazać. Sprowokujmy do zażartej dyskusji. Niech bronią własnych wniosków, niech się wzajemnie przekonują. Na tego typu zajęcia potrzeba będzie nieco więcej czasu. Ale warto, bo efekt będzie znacznie lepszy. 

Przebieg zajęć

Jest południe. Po kilku dniach ciągłego deszczu i chłodu po raz pierwszy świeci słońce. Namioty parują. Chłopcy właśnie wrócili z pokazowej gry terenowej. Zmęczeni, spoceni, brudni, podrapani. Bez zbędnych przygotowań oboźny ogłasza szybką zbiórkę do kąpieli. Chłopcy spragnieni orzeźwienia, migiem wskakują w kąpielówki. Nie mija pięć minut jak połowa obozu pławi się w jeziorze. W tym czasie pozostali myją się na brzegu. Po kwadransie zmiana. Jest gorąco i parno. Dziś upał daje się we znaki, ale przez ostatnie dni lało, a temperatura nie sprzyjała dłuższemu kontaktowi z wodą w jeziorze. Teraz można odrobić zaległości. Laba! Na kursie drużynowych jak na normalnym obozie obowiązuje żelazna zasada - przede wszystkim odpowiednia ilość snu, żarcia i kąpieli - dopiero później wszystko inne. Do obiadu jeszcze półtorej godziny. Cudownie! Zaraz pewnie odbędzie się kolejna zmiana w wodzie. Niech żyją wakacje!

Wtem, natrętny gwizdek oboźnego przerywa powszechny błogostan, którego doświadczają chłopcy na brzegu jeziora. Krótkie ogłoszenie. Za 10 minut w obozie rozpoczynają się zajęcia na temat hierarchii wartości.

- Jak to? Upał, jezioro! Po co ten wykład? - Odzywają się najpierw nieśmiałe, a po chwili coraz bardziej zdecydowane protesty.
Oboźny usiłuje przekonywać.
- Panowie! Nie przyjechaliście tu byczyć się na plaży. Wiedza jaką zdobędziecie potrzebna jest waszym drużynom. Zajęcia są ważne - jedne z nielicznych. Nie o tym jak wychowywać ale ku czemu.
- To prawda, ale pierwszy dzień upału, wspaniała woda - litości!
Oboźny dokręca śrubę!
- Wiecie, że program jest bardzo napięty. Jeśli te zajęcia nie odbędą się teraz - w ogóle się już nie odbędą. Byłaby to wielka strata. Poza tym ktoś specjalnie przyjechał z Warszawy, żeby je poprowadzić.
- Od jeziora dobiega stanowcze - Nie ma takiej siły, która by mnie teraz wyciągnęła z wody!
- A założymy się?!! - ripostuje oboźny.

W kilku głowach zapala się czerwone, ostrzegawcze światełko. Niemal codziennie, jeśli nie wydarzy się samo z siebie nic specjalnego, komenda kursu stara się sprowokować zdarzenie, które będzie potem okazją do dyskusji: jak postępować gdyby coś podobnego, zaskakującego i niepokojącego wydarzyło się na obozie drużyny - butelka piwa w namiocie, bójka przy obiedzie, kradzież....

Uwaga!  Szykuje się kolejna akcja - kryptonim „Sytuacja Wychowawcza"! Oboźny wyraźnie dąży do „zwarcia" - więc może prowokuje bunt!? To dopiero byłby temat do rozmowy przy ognisku. Chłopcy są wyczuleni. Co sprytniejsi, nauczeni doświadczeniem, wietrzą już podstęp i zastanawiają się, czy nie wykorzystać sytuacji i nie podjąć gry oboźnego. Bunt w obozie  - fajny temat do roztrząsania przy ognisku, a przy okazji wartość dodana w postaci drugiej kąpieli!

Tymczasem oboźny nagle się wycofuje. Częściowo kapituluje i ogłasza, co następuje:

  • zajęcia rozpoczną się punktualnie za 10 minut,
  • zastępy Rysiów i Łosiów, które pierwsze były w wodzie i zdążyły się już wysuszyć, natychmiast wracają do obozu i szykują się do zajęć,
  • pozostałe zastępy: kto ma ochotę jeszcze raz się wykąpać - może spóźnić się 15 minut. Każdy może sam dokonać WYBORU!

Dziesięć minut później w obozie rozpoczynają się zajęcia. W kręgu oprócz prowadzącego - czyli mojej skromnej osoby, siedzi dwudziestu dwóch kursantów. Z nad jeziora dobiegają radosne okrzyki. Dziewięciu uczestników wybrało rozkosze kąpieli.   

Po kilkuzdaniowym wstępie nt. definicji wartości w znaczeniu aksjologicznym, proszę obecnych aby spróbowali wymienić te wartości, które mogą być ważne dla ludzi - takie którymi ludzie kierują się w swoim życiu. Pytanie dotyczy oczywiście wszystkich ludzi - nie tylko harcerzy.

Uczestnicy zajęć zgłaszają propozycje, które zapisuję wielkimi „wołami" na tablicy:
Miłość, Przyjaźń, Honor, Przyjemności, Pieniądze, Rodzina, Ojczyzna, Zdrowie, Bóg, Nauka, Sława, Władza.

W międzyczasie do zajęć dołącza grupa harcerzy, która wróciła z kąpieliska. Powoli kończą się pomysły. Chłopcy zaczynają się powtarzać. Kiedy aktywność uczestników wyraźnie wygasa, zamykam listę propozycji. Można by jeszcze przytoczyć wiele innych wartości, takich które nie zostały wymienione - na przykład: Wolność, Piękno, Prawda, Braterstwo, itd, ale celem zajęć nie jest stworzenie kompletnego ich katalogu, a zupełnie coś innego. Nie ma więc potrzeby ciągnąć chłopaków za język. Dbam o odpowiednie tempo zajęć!

Po zamknięciu listy, przechodzę do kolejnego etapu. Próbuję pokazać w jaki sposób każdy z nas dokonuje wyborów, i co decyduje o jego postępowaniu. Do tego celu wykorzystuję sytuację, którą na moją prośbę, przed kwadransem sprowokował oboźny na kąpielisku.*

Pada pytanie: Jak wytłumaczyć, fakt, że mając prawo wyboru, część harcerzy zdecydowała się na udział w zajęciach, a inni wybrali kąpiel?

Chłopcy są już wprowadzeni w temat. Sami wskazują na wartości, które legły u podłoża dokonanego przez siebie wyboru. Jedni wybrali przyjemność, zdrowie, higienę inni obowiązek, naukę, dobro drużyny, szacunek dla prowadzącego. Wywiązuje się żywiołowa dyskusja wokół oceny postaw. Postawa, tych którzy zostali na kąpielisku oceniania jest negatywnie. Ci z kolei bronią się wskazując na wartościowe, ich zdaniem, pobudki podjętej decyzji.

W momencie gdy wymiana zdań nabiera wysokiej temperatury, przerywam ją i wyjaśniam, że sytuacja została sprowokowana specjalnie i tylko po to aby wywołać taką właśnie, żywą dyskusję. Zależało mi, po pierwsze na szczerości sądów, po drugie, na emocjonalnym zaangażowaniu w ocenie ujawnionych postaw.

Pada kolejne pytanie: Jak możemy ocenić postawę Łosiów i Rysi, którzy znaleźli się na zajęciach ponieważ musieli wykonać kategoryczny rozkaz oboźnego? Znów wywiązuje się krótka dyskusja, która szybko zmierza do wniosku, że tego typu ocena nie ma sensu, ponieważ chłopcy zostali pozbawieni możliwości dokonania wyboru.

W tym momencie w bardzo krótkiej wypowiedzi przywołuję tezy zajęć i uzasadniam je argumentami użytymi w dyskusji przez samych chłopców.

Każdy człowiek codziennie podejmuje setki decyzji - drobnych i istotnych. Jeśli jest człowiekiem wolnym i uczciwym względem siebie, kieruje się przy tym swoją własną, wewnętrzną hierarchią wartości w ten sposób by w skutek dokonanego wyboru realizowane były te wartości, do których przykłada większą wagę.

Obok przypomnienia sprowokowanej sytuacji podaję kilka przykładów zaczerpniętych z codziennego życia, a także powszechnie znanych z historii.

Moralna ocena człowieka, czyli ocena w kategoriach dobra i zła, ma sens tylko wtedy gdy ocenia się człowieka wolnego - czyli zdolnego do podejmowania decyzji i wyboru zgodnego z wyznawanymi wartościami.

Aby zilustrować tę tezę przypominam, że nie byliśmy w stanie ocenić postawy członków zastępów Łosiów i Rysi, choć trudno tu mówić o jakimś szczególnym zniewoleniu. Zadaję też kilka dodatkowych pytań. Czy niewolnik przykuty łańcuchami do wiosła na galerze, może odpowiadać za grabieże i mordy dokonane przez załogę okrętu? W jakim stopniu żołnierz wcielony siłą do Werhmachtu jest odpowiedzialny za zbrodnie dokonane przez jego oddział? Gdzie są granice posłuszeństwa? Kiedy daje znać o sobie sumienie? Kiedy, nie bacząc na osobiste konsekwencje, trzeba, w obronie własnych przekonań, odmówić wykonania rozkazu? Czy taki sam jest stopień odpowiedzialności żołnierza Waffen SS, który wstąpił do tej formacji świadomie i dobrowolnie. Od czego zależy taka ocena?

Wywiązuje się gorąca dyskusja, którą staram się szybko prowadzić do konkretnych wniosków i podsumowania.

Naszym obowiązkiem jest wychować wolnego człowieka, który będzie dokonywać wyborów życiowych zgodnych z własną hierarchią wartości (sumieniem). Głównym naszym zadaniem jest sprawić aby była to hierarchia wynikająca z Prawa Harcerskiego, które jest rozwinięciem dekalogu - formułuje nieco wyższe oczekiwania.

Następnie proponuję uczestnikom udział w prostym eksperymencie. Każdy otrzymuje kartkę papieru, na której ma wypisać umieszczone na tablicy wartości w kolejności od najważniejszej do najmniej ważnej - oczywiście według swojej własnej oceny. Ankieta jest całkowicie anonimowa, a jej celem jest stworzenie swoistego „rankingu" odzwierciedlającego wypadkową poglądów wyznawanych przez uczestników kursu. Po zebraniu ankiet kończy się pierwsza część zajęć, które formalnie kontynuowane będą dopiero na ognisku. Jednak moim zamierzeniem jest aby poruszone tematy absorbowały kursantów przez całe popołudnie.

Akurat rozpoczyna się obiad. Podczas posiłku, jak i na ciszy poobiedniej słychać ożywione rozmowy uczestników, którzy w mniejszych grupkach spierają się o przewidywane wyniki rankingu i toczą ze sobą niemal filozoficzne dysputy.

W trakcie zajęć popołudniowych, które prowadzi ktoś inny, podsumowuję wyniki ankiety i robię notatki przydatne do przeprowadzenia analizy eksperymentu.

Przed kolacją na tablicy ogłoszeń pojawiają się wyniki anonimowej ankiety. Ranking wypada następująco:

Bóg                 10,3
Ojczyzna          9.66
Honor              9.45
Rodzina           9.35

Miłość             7.77
Przyjaźń          7.25
Zdrowie           6.22
Nauka             5.48

Przyjemności    3.71
Pieniądze         3.32
Władza            2.45
Sława              2.22 

Zaprezentowane wyniki ponownie rozbudzają dyskusje. Jest oczywiste, że nie wszystkie przewidywania się sprawdziły, a efekt końcowy bardzo często istotnie różni się od tego co chłopcy wypisywali w swoich ankietach. Wiem to ponieważ posiadam notatki, które świadczą o tym dobitnie, ale widać to także po wynikach. Wartościom uszeregowanym w ankietach nadawałem punkty od 12 do 1 w zależności od pozycji na liście, po czym je zsumowałem i podzieliłem przez ilość ankiet. Widać wyraźnie, że gdyby wśród uczestników panowała idealna jednomyślność, wartość uznana za najważniejszą posiadałaby 12 pkt., a ta najmniej ważna - 1 pkt. Jest inaczej, co jest dowodem na to, że chłopcy nie byli jednomyślni. I rzeczywiście, nie było dwóch ankiet jednakowych, a w kilku przypadkach poglądy uwidocznione w ankiecie były wręcz zaskakujące. Ale chłopcy nie potrzebują dowodów statystycznych. Niemal każdy z nich z niedowierzaniem porównuje wyniki ze swoimi własnymi preferencjami. Jest oczywiste, że każdy z nich spodziewał się wyników zbliżonych do własnych przekonań.  Teraz, w trakcie kolacji, ranking jest żywo komentowany. Rozmyślnie nie biorę udziału w tych dyskusjach i mimo, że jestem o to wielokrotnie proszony, nie ujawniam własnego komentarza. Podsumowanie odbędzie się na ognisku - wszyscy na to czekają. Napięcie rośnie. 

Magia harcerskiego ogniska sprzyja trudnym dyskusjom o sprawach najważniejszych. Jest to więc idealne miejsce i czas na dokończenie rozmowy o hierarchii wartości. Wszystko co się tego dnia wydarzyło było zaledwie wstępem do tej rozmowy. Wcześniejsze zajęcia i wykreowane sytuacje miały na celu zaciekawić uczestników, przygotować ich merytorycznie do dyskusji ale przede wszystkim sprowokować własne przemyślenia, które teraz będą mieli okazje uzewnętrznić.

Blask ognia oświetla skupione twarze. W niebo strzela słup iskier. Dobrzmiewają ostatnie słowa pieśni „Harcerskie Ideały", a ja zadaję pytanie pozornie nie związane z oczekiwanym podsumowaniem.

Kto z was uważa, że postać pułkownika Kuklińskiego nadaje się na bohatera drużyny harcerskiej?  

Po kilku wypowiedziach i przypomnieniu faktów związanych z jego działalnością, wśród uczestników dyskusji tworzą się dwa, niemal jednakowo liczebne obozy, prezentujące odmienne poglądy.

Jedni widzą w pułkowniku świetlaną postać, który wszystko poświecił Ojczyźnie i są gotowi stawiać go harcerzom za wzór. Inni są wobec tego poglądu bardzo sceptyczni. Zwracają uwagę na to, że oficer ten złamał przysięgę wojskową. Bez względu na jego zasługi dla Ojczyzny, nie może być stawiany chłopcom za wzór bowiem harcerz postępuje po rycersku, a na jego słowie można polegać jak na Zawiszy.

Po wyklarowaniu się tych dwóch, jasno sprecyzowanych stanowisk, proszę aby uczestnicy dyskusji na chwilę zamienili się miejscami. Na lewą stronę zapraszam tych którzy, nie mieliby nic przeciwko temu by drużynom harcerskim nadawać imię pułkownika, a na prawą, przeciwników tego pomysłu.

Następnie przypominam wyniki przeprowadzonej ankiety. Pokazuję, że na drugim i trzecim miejscu rankingu znalazły się takie wartości jak Ojczyzna 9.66 i Honor 9.45. Tak bardzo zbliżona liczba punktów świadczy o tym, że niemal dla każdego z uczestników, są to wartości prawie tak samo ważne. Z moich notatek wynika, że 17 uczestników uznało Ojczyznę za wartość ważniejszą od Honoru, a 14-tu przeciwnie. Teraz proszę o podniesieni ręki tych, którzy w swoich ankietach wpisali hasło Ojczyzna przed Honorem.

Okazuje się, że przytłaczająca większość podniesionych rąk znajduje się w obozie zwolenników pomysłu drużyny im. Płk. Kuklińskiego. Kiedy z kolei rękę podnoszą ci dla których Honor jest wartością większą niż Ojczyzna, okazuje się, że w większości siedzą oni w obozie sceptycznie nastawionym do tego pomysłu.**

Następnie harcerze wracają na swoje dawne miejsca. Jest to dobra chwila aby poprosić uczestników o próbę podsumowania przeprowadzonego eksperymentu. Chłopcy sami wskazują na związek pomiędzy wyznawaną hierarchią wartości, a dokonanymi ocenami.

Przy okazji dyskusji o postaci płk. Kuklińskiego, staram się uzmysłowić uczestnikom, które z życiowych wyborów są najtrudniejsze, a nieraz nawet tragiczne.

Ma to miejsce wtedy gdy człowiek zmuszony jest dokonać wyboru pomiędzy jednakowo dla niego cennymi wartościami, zwłaszcza wtedy gdy wybór oznacza realizację jednej wartości kosztem drugiej. Z takiej sytuacji nie ma dobrego wyjścia, a dokonany wybór zawsze będzie budził wątpliwości.

Każdy z tu obecnych, gdyby musiał wybierać: Ojczyzna kosztem Honoru albo Honor kosztem Ojczyzny, miałby z tym poważny problem. Gdyby natomiast, wybór dotyczył takich wartości jak Pieniądze albo Honor bądź Ojczyzna albo Pieniądze, żaden porządny człowiek nie miałby żadnych wątpliwości. Wybór byłby bardzo prosty.

Kończąc tę część zajęć, jako ostatni ujawniam swoją własną opinię będącą odpowiedzią na zadane pytanie. Jednocześnie zastrzegam, aby nie traktować jej jako wiążącą. Każdy ma prawo pozostać przy swoim zdaniu.

Pułkownik Kukliński, który bez wątpienia kochał swoją Ojczyzną i był człowiekiem honoru został przez los postawiony w tragicznej sytuacji. Dokonał bardzo trudnego wyboru. Poświęcił swój własny Honor dla ratowania naszej wspólnej Ojczyzny. Ja osobiście, kiedy staram się oceniać jego wybór, kładę na wagę dwa słowa: „własny" i „wspólnej". Honor i Ojczyznę cenię identycznie, w tej sytuacji muszę odwołać się do jeszcze innych wartości. Kiedy na jednej szali widzę Godność Własną, a na drugiej Dobro Wspólne, chciałbym aby przeważyła ta druga. Myślę, że w tej sytuacji postąpiłbym tak samo. Ta osobista ocena nie zmienia jednak mojego głębokiego przekonania, że pułkownik Kukliński nie może być stawiany za wzór młodzieży harcerskiej. On sam dokonał tego wyboru poświęcając swój Honor.  

Po tej krótkiej dygresji zadaję kolejne pytanie, które ma na nowo ożywić dyskusję.

Czy władze harcerskie mają prawo ustalić i wymagać od harcerzy wyznawania konkretnej, ściśle określonej hierarchii wartości? Czy drużynowy ma prawo wymagać od swoich harcerzy by cenili Ojczyznę wyżej niż Honor albo odwrotnie?

Powiem szczerze byłem ciekaw tej dyskusji. W ostatnich latach miałem wątpliwą przyjemność uczestniczenia w co najmniej dwóch rozmowach wokół tak postawionych tez. I nie były to dyskusje kształceniowe, gdzie często stawia się prowokacyjne tezy po to aby, jak w tym przypadku, pobudzić kursantów do myślenia. Te rozmowy odbywały się w gronie harcmistrzów i komendantów chorągwi, a tezy stawiane były całkowicie serio, z zamiarem dokonania poważnych zmian ideowych w harcerstwie.

Z jednej strony zawiodłem się - przy ognisku Agricoli'06 większych kontrowersji nie było. Dyskusja zakończyła się po kilku niemal jednobrzmiących wypowiedziach. Z drugiej strony, miałem powód do radości. Stanowiska kursantów, były niezwykle dojrzałe. Wszyscy uznali, że takie postawienie sprawy byłoby nadużyciem wychowawczym, przejawem totalizmu w podejściu do wychowania. Większość wypowiadających się, odwoływała się do przemyśleń poczynionych w trakcie zajęć i wskazywała na to, że podczas dyskusji jakie toczyły się tego dnia w obozie okazało się, że każdy z nas, ma nieco inaczej ukształtowaną hierarchię wartości, a mimo to wszyscy jesteśmy harcerzami, a nawet poważnymi kandydatami na drużynowych. Byłoby dziwne, gdyby wskutek jakiegoś głosowania, przeprowadzonego na przykład w Radzie Naczelnej, okazało się, że pewna część z nas ma niepoprawne, „nieharcerskie" poglądy i musi je nagle zmienić albo odejść z harcerstwa.  Bardzo dojrzale wskazywano na zasady metodyki harcerskiej: oddziaływania od wewnątrz i oddziaływania pozytywnego, a także na konieczność indywidualnego podejścia do każdego harcerza z osobna.

Zadaniem drużynowego nie jest naginać wychowanka do własnych poglądów czy do oficjalnych poglądów wyrażanych przez członków aktualnych władz harcerskich, lecz rozwijanie i wzbogacanie jego własnej osobowości, przy poszanowaniu poglądów wyniesionych na przykład z domu rodzinnego.      

Po tych wypowiedziach jeszcze raz pokazuję wszystkim wyniki przeprowadzonej ankiety i zadaję kolejne pytania. Co w takim razie możemy uznać za wspólne? Gdzie jest wspólny mianownik naszych przekonań? Bo chyba jest coś wspólnego - coś co mimo istniejących i ujawnionych różnic, świadczy o tym, że wszyscy jesteśmy harcerzami?

Poszukiwanie odpowiedzi nie trwa zbyt długo. Wszyscy, którzy zabierają głos, wskazują na to samo - na zbiór wartości, które otrzymały największą liczbę punktów. W efekcie, krótkiej wymiany zdań wspólnie formułujemy następujące wnioski.

Na szczycie hierarchii, którą każdy z nas wyznaje, a które w szczegółach różnią się między sobą, jest ten sam, identyczny zbiór wartości. Są to wartości wynikające z Prawa Harcerskiego. Za normalną uznajemy sytuację, w której jeden harcerz wyżej ceni sobie Honor niż Ojczyznę, a drugi odwrotnie. Istotne jest to aby obie te wartości były dla niego ważne. Celem naszych dążeń wychowawczych jest sprawić aby cenił sobie wysoko pewien zbiór wartości - tych, które decydują o tym, że jego życie będzie godną służbą, a nie jedynie pogonią za przyjemnościami i własnymi zachciankami.

Odwołując się do przebiegu zajęć, przypominam uczestnikom, że w dyskusji na temat oceny postawy płk. Kuklińskiego wypowiedziałem się jako ostatni. Uczyniłem tak, po to właśnie aby swoim autorytetem nie głuszyć innych poglądów. Nie zamierzam też wpływać na nikogo kto ma w tej sprawie inne niż ja zadanie, by je zmienił. Każdy wyraził opinię będącą odzwierciedleniem wyznawanej przez siebie hierarchii wartości i powinnością instruktora jest to uszanować tak długo, dopóki opinie te mieszczą się w granicach wyznaczonych przez harcerskie ideały.

No dobrze, ale wszyscy jak tu siedzimy jesteśmy w takim wieku, że możemy sobie swobodnie o tych sprawach dyskutować, wymieniać się opiniami, przekonywać. A co w drużynie harcerskiej? Jak postępować kiedy trudno o tych sprawach rozmawiać z chłopcami? Jaką zastosować metodę, aby z jednej strony przekonać harcerzy do tych wartości, a z drugiej niczego im nie narzucać. Wiadomo przecież, że chłopcy bardzo nie lubią, gdy się im coś usiłuje „wciskać" - najczęściej kończy się to skutkiem odwrotnym do zamierzonego.

Z początku, dyskusja nie za bardzo się klei. Z poszczególnym wypowiedzi wyławiam więc i podkreślam, to na czym mi zależy. Dyskretnie naprowadzam uczestników na właściwy trop. Gdy wreszcie pada określenie „przykład instruktora", kolejne wypowiedzi coraz bardziej zbliżają się do wniosków, na których mi zależy. Po jakimś czasie, mogę już podsumować wykorzystując to, co zostało powiedziane przez uczestników dyskusji. 

Harcerski wpływ na proces kształtowania się hierarchii wartości u chłopca zależy głownie od wzorca osobowego - od przykładu instruktora. Dlatego powinnością drużynowego jest być bardzo wyczulonym na to aby niczego wychowankowi nie narzucać. Jeśli już musi formułować swoje poglądy niech robi to w bardzo delikatny i taktowny sposób by nie burzyć tego co się w każdym z nich buduje. Powinien raczej pozwalać by harcerze go obserwowali i samodzielnie wyciągali wnioski, przyjmując dla siebie to do czego sami się przekonają. Wtedy nie ma niebezpieczeństwa naginania poglądów chłopców do poglądów drużynowego, a tego typu oddziaływanie jest bardziej skuteczne niż werbalne formułowanie oczekiwań czyli pouczanie.

Podczas kolejnej wymiany zdań, ćwik Janek Radziwiłł z 7 UDH, przytacza myśl zasłyszaną kiedyś od jednego z księży:

„Gdy Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystko inne też jest na swoim miejscu".

Mimo, że można by jeszcze długo rozmawiać na te tematy, uznałem, że jest to doskonała puenta zajęć. Chwilę potem przy gasnącym już ogniu, mimo ujawnionych różnic, trzymając się za ręce, jeszcze raz daliśmy sobie „Bratnie Słowo". Patrząc w gwiazdy zdaliśmy sobie sprawę, że „Idzie noc" - dobra sposobność do wejrzenia w głąb samego siebie i do przemyśleń.

„Bóg jest tuż!"

Wskazówki metodyczne

*) Prowokując sytuację, którą będzie potem można analizować w trakcie zajęć trzeba zwrócić uwagę na to aby:

  • pewna grupa uczestników została pozbawiona prawa wyboru - była zmuszona wykonać rozkaz,
  • wybór pozostawiony drugiej części uczestników był dość trudny - np. z jednej strony kusząca przyjemność z drugiej jakaś powinność, dobro wspólne, służba, itd.

**) W poprzedniej edycji Agricoli 2005 podczas identycznych w formie zajęć, wykonany został podobny eksperyment. Wyniki ankiety były inne (znacznie bardziej zaskakujące).

Rodzina           9.99
Ojczyzna          9.99
Bóg                 9.89
Honor              9.59

Nauka             6.80
Praca              5.59
Przyjemności    3.34
Pieniądze        3.29

Kariera            2.59
Święty Spokój   2.09
Władza            1.40
Sława              1.00

Uczestnicy zgłosili nieco inny zestaw propozycji dlatego wyniki nie są do końca porównywalne. Uderza natomiast identyczny zestaw czterech najbardziej cenionych wartości. Bóg, Honor, Ojczyzna, Rodzina. Ponieważ uczestnicy sami zauważyli i żywo komentowali identyczną wagę jaką nadano wartościom Ojczyzna i Rodzina, do przeprowadzenia eksperymentu na ognisku posłużyła gawęda o takiej mniej więcej treści:

Wyobraź sobie! Jest 15 sierpnia 2020r. Mija właśnie 15 lat od kiedy byłeś na swojej Agricoli. Jesteś już po 30-tce. Masz piękną żonę i dwoje cudownych dzieci. Prowadzisz szczęśliwe, pełne miłości życie rodzinne. Od kilku lat sytuacja międzynarodowa pogarsza się, zwłaszcza od kiedy w Federacji Rosyjskiej do władzy doszła koalicja komunistów i neofaszystów. Jesteś właśnie na obozie Agricola'20 i prowadzisz zajęcia n.t hierarchii wartości. Nad lasem przelatuje nagle eskadra myśliwców. Po chwili kolejna. Przerywasz zajęcia i z ciekawością gapicie się w niebo, gdzie jak się wam wydaje jakieś NATO-wskie samoloty urządziły sobie ćwiczebne walki powietrzne. Wtem niebo rozdziera potężny wybuch. Jeden z samolotów dosłownie rozpada się w powietrzu i wali na ziemię. Za chwilę następny. Nagle zdajesz sobie sprawę, że to nie są ćwiczenia. Włączasz telefon komórkowy. Nie działa! Wyjmujesz laptopa. Łączysz się z Internetem. Nie działa! Radio w samochodzie - głucha cisza! Oboźny zarządza zbiórkę. Biegniecie do wsi wybadać co się dzieje. W pierwszej chałupie widać niezwykłe poruszenie. Gospodarz usiłuje załadować swój dobytek na samochód. Kobiety płaczą. Z trudem wydobywacie od nich tę straszną informację. Wojna!. Zaledwie godzinę temu na bazy natowskie w Polsce spadły rakiety z ładunkami nuklearnymi.

Myśl! Żona i dzieci są na wakacjach - w lesie, z dala od cywilizacji. Zaledwie 100 km stąd. Uff! I nagle zdajesz sobie sprawę, że w odległości 10 km od nich znajduje się jednostka wojsk rakietowych!

Za chwilę będziesz musiał podjąć najważniejszą decyzję w swoim życiu. Pójdziesz walczyć za Ojczyznę, czy ratować swoją Rodzinę?