hm. Marek Kamecki 

Nie bez powodu wziąłem tym razem „na  tapetę" książkę szczególną, chociaż z pewnością dużo mniej znaną i czytaną choćby przez fakt, iż była wydana tylko jeden raz i to przed pierwszą wojną światową. Szczególną, gdyż powstała w momencie dla polskiego skautingu szczególnym -w przededniu przeczuwanej i spodziewanej próby wojennej, a także w momencie silnej transformacji jaką  przechodziło wtedy harcerstwo. Wyjątkowość tej pozycji wynika też z faktu, że opisuje pierwsze Jambo w Birmingham w roku 1913 , a za kilka miesięcy nasi harcerze pojadą (?) na Jubileuszowy zlot stulecia - również do Wielkiej Brytanii.

 

Dzieło :„Jak skauci pracują" Andrzeja Małkowskiego z początku było zamierzone przez autora jako sprawozdanie ze zlotu i taki charakter pracy znajdujemy na jego pierwszych stronach , jednak im dalej tym bardziej widać jak pasja i zaangażowanie autora przekształca relację w pełną analiz i postulatów opinię o koniecznych zmianach w „polskim skautostwie".

Książka rozpoczyna się słowami: „Dla naszego narodowego pożytku, dla naszej zbożnej pracy braterskiej, w której między zabawą w polu i gawędą dookoła obozowego ogniska kryje się myśl poważna - należy zdać sprawę z rzeczy towarzyszących Wszechbrytyjskiemu Skautowemu Zlotowi i Wystawie w r. 1913 i przez to zachęcić do podobnej pracy u nas."

 

 

 

( „Jak skauci pracują", A.Małkowski, Kraków 1914. s.7 ), a kończy szczerą konstatacją : „ W r. 1912 na 1913 patrzałem na zastój w polskiej organizacji skautowej i na zapanowanie złych zwyczajów, które tym, którzy skautostwa dostatecznie nie pojęli, pozwalały na próby przekształcenia Ruchu <na własne kopyto>, a które wśród <skautów> sprowadziły lekceważenie praktyk i Prawa Skautowego. Gdy się na miejscu nie udało złemu zaradzić, wpadłem na pomysł, że możnaby skorzystać ze zlotu Birminghamskiego i zawiózłszy nań kilkudziesięciu skautów polskich, starać się następnie o usunięcie niedomagań, które w naszym narodowym Ruchu skautowym uważam za przemijające. - Dlatego napisałem tę książkę i dlatego chcę ja zamknąć kilku własnemi ogólnymi uwagami." ( op.cit. s.305)

 

W roku 1913 Małkowski jest już instruktorem „po przejściach" - będąc od jesieni 1910 do wiosny 1912 spiritus movens harcerstwa wyrusza do Anglii w celu przyjrzenia się skautingowi z bliska. Prowadzi liczne rozmowy z Baden-Powellem, spotyka się z  instruktorami, odwiedza  drużyny angielskie - jest na  zbiórkach i biwakach, czyta literaturę i   jak pisze Kamiński w jego biografii , wraca do kraju pełen zapału do zmian  i popchnięcia Ruchu na właściwe tory. W Polsce wita go chłodny mur niezrozumienia - zdążyła już powstać grupa „działaczy" dla której ruchliwość, impet i kompetencja Andrzeja zaczęły być zagrożeniem. Do głosu doszły też zakusy protektora „Sokoła" przy którym działał skauting - Narodowej Demokracji, aby harcerstwo wyjąć spod wpływów niepodległościowców z Zarzewia.

Małkowski zostaje odsunięty od wpływu na organizację. Nie było jeszcze Internetu . Zakłada własna drużynę i staje w szeregu drużynowych, aby tam w  praktyce dowieść słuszności metod Baden-Powella. W styczniu 1913 dostaje z Londynu  zaproszenie   na zlot. Pobyt w Anglii procentuje także minowaniem go na sekretarza drużyny zlotowej. I tak w lipcu jadąc poprzez całą Europę , z kłopotami w Berlinie i przyjaznym powitaniem na Wyspach Brytyjskich polscy skauci rozbijają swój obóz na terenie zlotu.

Relacja z tego wydarzenia jest naprawdę opisana w książce fenomenalnie - czuć atmosferę radości i dumy uczestników z potęgi młodziutkiego przecież Ruchu.  Poprzez utrzymywane chwilami zadęcie przebija się Małkowski - marzyciel, Małkowski - fantasta, Małkowski - kreator. Dobrze widzi jak kapitalne efekty daje radykalne stosowanie metody Generała -  jak system zastępowy i poważne podejście do sprawności niesie na swoich skrzydłach Ruch.

Możemy przeczytać niezliczone opisy prac i działań skautów, możemy potraktować tę książkę wręcz jak kopalnię pomysłów , a jednocześnie wniknąć w atmosferę przecież kulturowo , jeszcze XIX-wiecznej Europy z jej militaryzmem i nacjonalizmem. Dopiero po przeczytaniu „Jak skauci pracują." zdałem sobie sprawę jak szalenie prekursorskim i wręcz proroczym było przesłanie braterstwa i pokoju światowego głoszone przez bądź co bądź przez zawodowego oficera kolonialnego imperium.

Jak wielkim nieporozumieniem było traktowanie przez wielu liderów  w różnych krajach skautingu jedynie jako sposobu na podniesienie jakości rekruta. Jak bardzo elsowskie korzenie harcerstwa zaważyły na tym, że nie poszedł on w Polsce  w kierunku jedynie wojskowym. Niewątpliwa zasługa w tym bohatera mojej drużyny - Małkowskiego, który potrafił skupić w sobie i połączyć tak różne przecież nurty polskiej irredenty.

Na szczególną uwagę zasługuje w książce bardzo wyjątkowa biografia Baden-Powella pełna szczegółów nieznanych polskiemu czytelnikowi - zabawnych , dla nas dzisiaj dosyć egzotycznych.

Także opis pierwszych lat powstawania skautingu na świecie nie ma sobie żadnego odpowiednika w polskojęzycznej literaturze - warto przyjrzeć się jak bardzo epoka wiktoriańska kojarzona przez nas dzięki literaturze ze skrępowaniem i „sztywniactwem" dawała możliwości swobodnego działania ludziom z inicjatywą w każdym aspekcie życia społecznego i jak bardzo zakres wolności osobistej był dużo większy niż w naszej stechnicyzowanej cywilizacji postholocausu.

Myślę, że jest wiele powodów dla których każdy kto interesuje się historią harcerstwa powinien sięgnąć po tą pozycję.

Czy jest to jednak  książka tylko dla historyków?

A co z przyszłością naszego Ruchu w Polsce Anno Domini 2006 w przededniu zlotu z okazji 100-lecia skautingu właśnie w Birmingham?

Oddajmy głos Małkowskiemu:  Przed trzema laty pragnąłem stworzenia potężnej, sprawnej i silnie scentralizowanej organizacji polskiego skautostwa. Dziś mniemam, że był to dowód powierzchownego zaznajomienia się z Ruchem i młodzieńczej niedojrzałości. Nie dostrzegałem, że są silniejsze węzły wewnętrzne od karbów formalnych. Ruch bez centralnej organizacji może doskonale istnieć i rozwijać się, organizacja natomiast centralna bez wyrobionych ludzi i bez dostatecznego zrozumienia przez nich idei zawsze będzie szwankować. Choć taka organizacja jest potrzebną, jednak należy uświadomić sobie, że chcąc utworzyć centralną organizację skautową, trzeba skupić w niej skautów nie z imienia lecz z czynów. Dopóki to się nie stanie, punkt ciężkości będzie leżał gdzie indziej. (op.cit. s.320 )

A gdzie ?

(nadal nie przywrócony do służby instruktorskiej

 

p.o.  drużynowy hm.Marek Kamecki)