Motto: „Honi soit qui mal y pense” – hańba temu kto o tym źle myśli
Zdołowany cenzurowaniem wypowiedzi na e-zjeździe postanowiłem wypuścić z siebie nadmiar pary i pozłośliwić troszkę wiosennie. Kto się obrazi będzie poniżony i sam sobie winien. Zwyczaj świntuszenia na zapusty przecież sarmacki, ksiądz Jędrzej Kitowicz się kłania, więc niech  żyje tradycja. A przy okazji czemu rednacz ma być gorszy od Orła, ptok ptokowi nie jednaki, ale też spróbować może...

Co by tu jeszcze z klasyki? O! „Śmiejmy się, bo nie wiadomo czy świat potrwa jeszcze dwa tygodnie” oraz „Z kogo się śmiejecie? Z samych siebie się śmiejecie!”

Jak wspomina wybitny kronikarz Wincenty K. z Jędrzejowa: „Onego czasu dwaj pielgrzymi nawiedzili chatę starego Marka, wice-Piastuna Gdyni, a on przyjął ich pod dach swój i dał strawy, gdyż zima była okrutna. W podzięce pielgrzymi rzekli, iż nastanie dzień, gdy po raz pierwszy w dziejach ZHR-u Ojciec i Syn zasiądą wraz jako delegaci na ławach Walnego Wiecu. Ojcem będzie Piastun Marek, synem Maciej S., pierworodny Piastunowicz.”
I tak się na naszych oczach stało.
    


Nudząc się okropnie podczas Zjazdu przekopaliśmy mimochodem parę pobliskich zabytków. I oto w komórce na miotły Pałacu Małachowskich (jakoś on związany z muzyką jest) udało nam się znaleźć fragment rękopisu pieśni z powstania, zapewne listopadowego bo do pergaminu przylgnęły jesienne liście. Prosimy Czytelników o pomoc w odtworzeniu nazwiska wodza, o którym mowa w pieśni, bo mole go akurat zjadły. Tak to idzie mniej więcej: „Grzmią pod Stoczkiem armaty, błyszczą białe rabaty, a S. na przedzie na Moskala sam jedzie / Hejże bracia Polacy, długo będziem tu stali, tam się biją rodacy, a my będziem czekali?... i tratatata”

 
Generał M. Sternicki w Gdyni

A’ propos pieśni: obozy niedługo, radzimy przećwiczyć w drużynach leśną zaśpiewkę „Jędrzejowa dola, partyzancka dola, będzie lepiej pociesz się!” I tratatata oczywiście.

No i wykrakaliśmy: Magda M. została Naczelniczką. MM. Teraz wszyscy pomyślą że cały zjazd był zmanipulowany przez nas. Jak w Oliwii w 1981 roku.

Komisja Papierów Wartościowych Głównej Kwatery Harcerzy pilnie poszukuje ważnego, zaginionego dokumentu. Według informacji z dobrze poinformowanego źródła jest to co najmniej stówa.
 

Dh Konrad O. nowy członek Rady Naczelnej

W ramach walki z rasizmem i ksenofobią namawiamy Kolegium Redakcyjne POBUDKI aby skręcić na stronie jeszcze jeden, asfaltowy krąg specjalnie dla Zulusa. I może Marabuta.

Nic nie możemy znaleźć na Jarka B. To musi być niezły zakapior, skoro tak się zamaskował. Jedyna szansa w jakimś skruszonym świadku koronnym, albo litewskim.

Aha, wydało się z Jarkiem B. Takie proste, wystarczyło wejść na stronę POBUDKI w odpowiedniej chwili. On zwyczajnie paparcci jest. Haracz trzeba płacić, żeby nie fotografował. O czym uprzejmie donosimy właściwym Czynnikom.

Krakowski mikroklimat sprzyja konserwacji mumii. Niektóre takie zombie snują się po pokojach ZHR. Ostatnio zaobserwowano dużą aktywność harcmistrza Jerzego B., o którym najstarsi górale powiadali że śpi pod Giewontem. Istnieje domniemanie że reaktywacja nastąpiła wskutek podgrzania ciepłem londyńskiego „Ogniska”.

Nasz niezastąpiony Krzysztof redakcyjny S. co to nam strony składa i niegłupio pisze lubi często znikać gdzieś za wschodnią granicą. Na przykład ostatnio pojechał tak daleko na wschód ze aż trafił do Stambułu. Jak znika, to zostawia wiadomość w dalekowschodnim języku amerykańskim że jego listy czyta niejaki Jacek P. notabene także harcmistrz. Krzysiu, zostań Ty czasem w Warszawie, a Jacka poślij na wschód zgodnie z myślą przewodnią znanej żurawiejki: „Po majątki na Podole druh P. rusza w pole".


Poor Yorick... Po słowiańsku: biedny Marek. Spekulowano że Przewodniczącym zostanie, albo co najmniej Naczelnikiem, a jego nawet z Komchora wykolegowano. Jakąś zrzutkę trzeba by urządzić, czy co? Albo przewrót majowy. Bo się chłop zmarnuje i zagryzie. Już mu rogatywka na uszy spada.

Skoro już wspomnieliśmy Shakespeare’a. Nocami w ostatnim rzędzie na Zjeździe widywano ducha druha Kohuba. Dla niepoznaki nawet pono brodę zgolił. Czego to ludzie nie wymyślą po szesnastu godzinach obrad ciurkiem. A może w bufecie (dawniej: BUWecie) dropsy sprzedawano?

Druh Jacek B. z jednostki pływającej (ziemia! Ziemia! Obiecana!) trafił do Komisji Rewizyjnej. Kogo będzie rewidować nie wiemy, ani czy osobiście, ale to wbrew panującym trendom. Jacku, pokolenie KIHAM-ów powinno już dawno iść szlakiem wytyczonym przez Olka M. z Poznania. Do muzeum!

 
Harcerz jest pogodny, czyli kot Leonarda da Vinci

Po ogłoszeniu wyniku wyborów do władz ZHR niektórzy zaczęli głośno marudzić, że na dwa najbliższe stracone lata wezmą urlop. Taka już wada demokracji, że jeśli ktoś wygrywa, inny przegrywa – ale po co łamać krzesła?
Urlop czasem dobra rzecz. A nie taniej by wyszła hibernacja?

Pytają nas różni panowie, kostiumowi niejednokrotnie, czemu Kohubachanalia pisane są w liczbie mnogiej. I po oczach świecą, zarzucając żeśmy rojaliści. Niechaj więc narodowie wżdy postronni znają, że nasz zespół składa się z dwóch osób, jak widać na załączonym obrazku.

 
Zespół autorski Kohubachanaliów

Uwaga Matrix! Koło Mickiewicza na Krakowskim zaczepili nas bracia Wachowscy i o was pytali. I szło jeszcze takich dwóch w ciemnych okularach, a jeden jak wrzucał to kucał. Na waszym miejscu, to my byśmy się w ZOO schowali, bo tam w tej Ameryce to Katriny różne latają i za wszystko trzeba walutą płacić.

Sprawdziliśmy dokładnie: w Statucie nie jest nigdzie wprost powiedziane, że wicepremier z urzędu zostaje członkiem Naczelnictwa. Obawy rasistów są więc co najmniej przesadzone.

UwAGA! W sezonie wiosennym trendy jest pomarańczowy osełedec rzucony niedbale na prawą kieszeń munduru. To na pamiątkę „pomarańczowej rewolucji”.

Ku uwadze obu Marków z POBUDKI – modna ostatnio kuchnia tajska jest wprawdzie wyjątkowo niesmaczna, ale za to bardzo skutecznie wyparza pyski.

Druhowi Robertowi Ch. zaleca się jak najrychlejszą zmianę ksywki z uwagi na ptasią grypę. Minister Ludwik Dorondla już czeka z muchozolem. Polecamy kontakt z pomorskim Marcinem Z. celem wypracowania stanowiska w przedmiocie pseudonimów starotestamentowych.

Do grona autorów POBUDKI dołączył ostatnio zapalony motocyklista o smacznym imieniu Maślak. Zachęcamy do współpracy posiadaczy licencji lotniczych, szczególnie z uprawnieniami instruktora wyższego pilotażu F-16 C Block 52M+. Nie zaszkodzi jeśli któryś będzie ponadto biskupem polowym.

W związku z wyjątkową aktywnością Kohuba na forum e-zjazdu Onet postanowił uruchomić specjalną usługę internetową: „Gadu-Gadu, stary dziadu”.

Lublinowi odbija palma i to już od wieków. Jak nie Unia, to Manifest, jak nie Ryszard Bender to arcybiskup Życiński, jak nie Zawisza (ale on był z Garbowa, kurczę?), to UMCS, choć akurat ta Maria leży w paryskim Panteonie. Proponujemy przetasować tam radio z Torunia wraz z Ojcem R. –  dh Krzysztof S. z Lublina ma doświadczenie w krzewieniu demokracji na dzikim wschodzie.

Górą nasi! Najwyższe czynniki doceniły wkład członków zespołu POBUDKI w obalenie starego reżimu. I tak na przykład Arturowi M. urodził się syn Grześ M., a niedługo później Krzysztof S. został oficerem. Orderu Odrodzenia Polski konkretnie. I pomysleć, że gdyby nie nasi specjaliści od rodzenia, może wszyscy tkwilibyśmy wciąż w PRL-u.