Od Autora:
„Szanowna Redakcjo!
List, który Wam przekazuję jest aktem rozpaczy...
Jeżeli zdecydujecie się na publikację, to proszę zachować moje dane do swojej wiadomości.
Czuwaj!"
List otwarty do Komendanta kursu przewodnikowskiego.
Instruktorze, Komendancie kursu dla przyszłych drużynowych!
Jeżeli chcesz zniweczyć dobre chęci w swoim wychowanku to koniecznie:
-
Nie idź z nim do obozu 24 km tylko posadź swoje cztery litery na środek transportu kołowego. Ty przecież już swoje w życiu przeszedłeś.
-
Pamiętaj, abyś nie zbudował nic poza swoja pryczą. Instruktor na kursie nie ujawnia swoich umiejętności pionierskich, nawet jeżeli je ma...
-
Przemawiaj codziennie do całości przez pół godziny na apelu porannym.
-
Zadaj trzydzieści pięć zadań pisemnych i ustnych na 15 dniowym kursie do zaliczenia.
-
Zaliczaj zadania sam, bo przecież tylko ty to zrobisz dobrze.
-
Zrób jedną grę terenową. Pamiętaj: jeżeli zrobisz drugą to nie zdążysz zrealizować minimum kursowego.
-
Doprowadź do tego, aby najbardziej pożądanym na kursie w lesie artykułem były świeczki.
-
Zaproś wykładowców - teoretyków, którzy przez dwie godziny będą gadać o jednym
i tym samym. -
Zakaż samodzielności i zaradności - dobry drużynowy powinien wykonywać tylko polecenia przełożonych.
-
Zakaż ratownikom WOPR(młodszym) samodzielnej kąpieli.
-
Łódki zacumuj do pomostu i pamiętaj, że pływanie na nich zaburza tok kursu, który sobie zaplanowałeś, a plan to święta rzecz!
-
Pozwalaj, by kursanci ganiali z plecakiem po lesie za oboźnym i opatentuj (np. w CSI) to rozwiązanie jako skuteczny środek na wszystkie niedomagania wychowawcze na kursie.
-
Zawsze karz kursanta za przewinienia pracą - ty już się napracowałeś.
-
Pozwól, by kosze na śmieci były pełne i wysypywały się przynamniej przez trzy dni
z rzędu. -
Wprowadź zwyczaj, że na harcerskim kursie nie ma harcerskich ognisk.
-
Nie śpiewaj harcerskich piosenek.
-
Relikty w postaci systemu zastępowego i puszczaństwa zastąp regulaminami.
-
Pamiętaj, że regulamin jest najważniejszy i to harcerz jest dla regulaminu.
-
Nie zapomnij, że Ciebie regulaminy nie obowiązują. Ty już je przestrzegałeś i wiesz jak to jest.
-
Nie dopuść, aby kursanci się wyspali, noc jest przecież po to, aby pisać zadania zaliczeniowe.
-
Kiedy jesteś komendantem to śpij do śniadania. Tobie nikt nie podskoczy.
-
Nie dopuść do powstania Rady Kursu, Drużyny lub jakiejkolwiek innej formy samorządności. To tylko siedlisko kłopotów i niepotrzebnych dyskusji.
-
Podczas obozu w lesie zakaż harcerzowi wstępu do lasu, przede wszystkim w nocy! Jak się zgubi, to kto go będzie szukał?
-
Zarządź wspólne modlitwy trzy razy rano, raz w południe i dwa razy wieczorem
-
Prowadź swój wykład, aż padnie ostatni kursant.
-
Doprowadź do tego, abyśmy Cię lubili, co wyrazi się hasłem kursu: Komendant do wora, wór do jeziora.
-
Pamiętaj, że przez pierwsze kilka dni kursant powinien nie dojadać - z niepełnym brzuchem łatwiej się zbuntuje.
-
Doprowadź do tego, aby podstawowym wyposażeniem kursanta na następny kurs była poduszka {poddupek).
-
Musisz wiedzieć, że jesteś nieomylny i najbardziej doświadczony.
-
Pamiętaj: nie zapomnij, że jedynym prawdziwym instruktorem, harcmistrzem, który jest w Twojej Chorągwi jesteś właśnie Ty.
Ale jeżeli pomimo Twoich starań nie udało Ci się zniechęcić kursanta do bycia drużynowym, to przynajmniej będziesz miał świadomość, że zrobiłeś wszystko, aby do tego nie dopuścić. Przecież nasza organizacja potrzebuje ludzi jak BMW - Bierny Mierny (ale) Wierny.
Twój kursant.
Ps. Chyba mnie wykopią.! Nie wysłałem Bardzo Ważnego Planu, bo z moimi chłopakami byłem na ... Nie, nie powiem, bo na pewno mnie wykopią...
Od redakcji:
Druhu Kursancie! Gorycz nie jest najlepszym doradcą. Ale ironia bywa bronią skuteczną, dlatego list publikujemy bez skrótów i zgodnie z życzeniem anonimowo. Parę słów pocieszenia: z harcerstwem jest trochę tak, jak z prawdziwą miłością - nie kocha się „za coś", kocha się nawet „pomimo". Znam wielu wybitnych instruktorów, którzy przeszli przez kurs, prowadzony według zmyślnie opisanych wyżej zasad, ba, nawet przemęczyli się parę lat w drużynie absolwenta takiego kursu. Wynieśli z tego ważną naukę: trzeba coś zmienić, bo tak być nie może! I zmienili, najpierw siebie, potem swoją, odebraną „najmądrzejszemu w chorągwi" instruktorowi drużynę, dziś może zmieniają chorągiew albo ZHR jako całość. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, banał, fakt, ale banały też bywają prawdziwe. Drugi banał - co nas nie zabije, wzmocni nas.
Sprawa jest poważna, więc zacytuję anegdotę, wcale nie śmieszną, ale prawdziwą i leżącą w nurcie, jeśli wiesz co mam na myśli. Biskup senior Ignacy Jeż kończy w tych dniach 92 lata. Niedawno pewien niezbyt subtelny ksiądz zasunął jubilatowi taki oto komplement: „jak ksiądz biskup to robi, że w tym wieku wciąż tak dobrze się trzyma?". Otrzymał grzeczną odpowiedź: „no cóż, proszę księdza - ciężka praca, dużo świeżego powietrza, dieta. Auschwitz, Dachau..."
Mocne. Chyba jasne, że nie chwalę tym przykładem „wychowawców" z koncentraków, pokazuję tylko, że jeśli ktoś bardzo chce żyć... Jeśli ktoś bardzo chce być harcerzem...
Gorzej z tymi, którzy jeszcze nie bardzo wiedzą czy chcą - ich oczywiście po opisanym kursie mamy z głowy.
Cóż zatem robić z takim fantem? Na pewno list do POBUDKI jest jakimś rozwiązaniem, bo okrężną drogą dojdzie do właściwego adresata, a wtedy może nożyce nie tylko się odezwą, ale nawet spadną ze stołu. Jednak faktycznie list to „akt rozpaczy" i nie jestem pewien, czy nie za wcześnie zastosowany. A może trzeba było jednak zaprotestować z odsłoniętą przyłbicą, poskarżyć się zwierzchnikom, zaryzykować, najwyżej „na pewno wykopią". Są wykopki, niech wykopią. Nowe idzie w ZHR, więc może ich dla odmiany posadzą... Wzejdzie ozimina.
CZUWAJ!
KOHUB