hm. Marek Kamecki
Właśnie odłożyłem książkę Boucheta i mimo, że pozycja jest raczej z gatunku dla koneserów to nie tylko koneserom ją polecam.
Dziełko napisane jest językiem ciężkawym i wymaga od czytelnika pewnej dozy samozaparcia, cóż trudno się dziwić - wyszło spod pióra francuskiego intelektualisty próbującego nieskutecznie pogodzić francuskiego ducha z „anglosaskim dziwolągiem" jak pierwotnie nad Sekwaną przyjęto i określono skauting. Pisana w połowie lat trzydziestych z punktu widzenia problemów skautingu francuskiego, który właśnie rozwarstwiał się na katolicki i świecki, jest książka ciekawym przyczynkiem do historii idei skautowej i jednocześnie próbą przekonania braci instruktorskiej o nieodzowności powrotu do źródeł, do czystego „badenpowellizmu" mimo zastrzeżeń o podłożu kulturowym czy religijnym. Nie jest pisana z pozycji ideologicznych lecz poddaje analizie skuteczność ruchu i jej źródła i tym stara się przekonać do pierwowzoru.
Szczegółowy i chwilami meczący rozbiór sylwetki psychologicznej chłopca podparty często nic nie mówiącymi polskiemu czytelnikowi , nazwiskami ówczesnych francuskich pedagogów , ideologów i filozofów skłania do utwierdzenia się w poglądzie, że „..skauting wychowuje raczej chłopca niż chłopców", a uczciwa i intelektualnie sprawna analiza metody Naczelnego Skauta pokazuje, że mimo wszystko „ skauting jest rzeczą prostą".
Na specjalną uwagę zasługują rozważania na temat stosunku rodziny jako podstawowego środowiska chłopca do ruchu i jego oddziaływania.
Spośród wielu cytatów, które chciałbym przytoczyć, wybrałem ten który dotyczy naszej aktualnej sytuacji w ZHR i mimo, że pisany prawie wiek temu uderza swoją oczywistością i skłania do zastanowienia się nad kierunkami rozwoju naszej organizacji.
„Gdyby drużynowy chciał dokładnie stosować się do dyrektyw otrzymywanych od wyższych władz, od których niekiedy zależy, spędzałby większość swego czasu na wypełnianiu spisów, karty kontrolnej i wykazów. Jego praca poświęcona pisaninie nawet doprowadzona do maksimum uproszczenia, może jeszcze zając kilka godzin w miesiącu. Nie ulega wątpliwości, że przy odrobinie dobrej woli możliwe jest oficjalnie przeprowadzone odciążenie, bo czas drużynowego jest zawsze ograniczony ( wobec jego obowiązków zawodowych i rodzinnych ) - i lepiej, żeby ten czas spędzał ze swymi skautami, a nie pochylony nad różnego rodzaju papierkami."
...jakby cytat z „Pobudki".
Nie mogę się oprzeć przed drugim cytatem:
„Książka „Scouting for boys", która do pewnego stopnia jest konstytucją skautingu, wylicza próby potrzebne do otrzymania oznak 2 i 1 stopnia.
Otóż kilka związków we Francji i za granicą (...) dodało do tych prób kilka innych jeszcze, których założyciel skautingu bynajmniej nie wymagał; mówiąc o węzłach tylko, „Scouting for boys" wymaga wyraźnie sześciu dla prób wstępnych, a tuzina w ogóle. Ale związki powiększyły tę liczbę aż do 30 dla 1 stopnia. Następstwa są takie, że nauczenie się ich staje się istnym przygotowaniem do egzaminu; próby te są goraczkowo przerabiane w przeddzień egzaminu, w miesiąc później dwie trzecie węzłów zostają zapomniane, a potem nie zawsze umie się zastosować węzły najelementarniejsze. Wszystkie inne próby zostały również utrudnione i zatrzymują większość kandydatów nieskończoną ilośc czasu na progu 1 stopnia. Wynik jest sprzeczny z zasadami Baden-Powella (...). Tysiące chłopców stoi zniechęconych na miejscu wobec tych stopni, które uczyniono niedostępnymi."
No cóż widać, że tendencja komplikowania skautingu jest ponadczasowa i mimo, że wynika często z ambitnych pobudek niszczy jego skuteczność, bez względu na to, czy dzieje się to w przedwojennej Francji , czy współczesnym harcerstwie.
Cytować mógłbym jeszcze wiele, ale wolę zachęcić do sięgnięcia po tą interesującą pozycję z której wprost wynika, że dopóki wychowawcy skautowi wydobywają z chłopca indywidualność i ukryte w nim dobro to nie ma znaczenia czy jest to skauting katolicki, protestancki czy jakiś tam jeszcze.
Jest po prostu radosną grą chłopców pod przywództwem mężczyzn o duszy chłopca.
Marek Kamecki
(cokolwiek by nie mówić nadal nie przywrócony do służby)
Henri Bouchet, „Skauting i indywidualnośc",
Wydawnictwo „Drogowskazów", Warszawa 1998