Dorota Norwa

 

Czuje się zdezorientowana. Myślałam, że do Polski przyjedzie papież Benedykt XVI. Myślałam, że będzie to pielgrzymka do Polaków. Myślałam, że ktoś uważany za jednego z czołowych teologów chrześcijańskich XX wieku, znawca zagadnienia osoby Jezusa Chrystusa, zagadnienia ekumenizmu będzie miał nam naprawdę dużo do powiedzenia. A co się okazało? Nie przyjechał Benedykt, przyjechał następca Jana Pawła II, Nie była to pielgrzymka do Polski a pielgrzymka śladami poprzednika. Prawda, że taka forma była zapowiadana, ale czy pierwsza wizyta nie powinna być raczej do ludzi? I faktycznie w ciągu tych kilku dni padło wiele poruszających słów, z których sporą część, niestety, stanowiły cytaty z pielgrzymek Papieża-Polaka. Wzrusza mnie, że Joseph Ratzinger był przywiązany do swojego poprzednika oraz do jego słów, ale czekałam na słowa największego teologa wśród kardynałów. A tych słów było zdecydowanie za mało.
Od początku traktowaliśmy Benedykta XVI jak namiastkę JPII. Komentarze nie były analizą Jego słów, a porównaniem z poprzednikiem. Chcieliśmy chociaż przez chwile poczuć, że staje przed nami nasz Rodak. Te same okrzyki, te same piosenki.. Nawet okno Benedykt XVI dostał to samo. Zrozumiałe jest, że jeszcze nie do końca otrząsnęliśmy się po stracie Jana Pawła II, ale przecież nasz ból  nie usprawiedliwia braku szacunku do indywidualności Benedykta XVI oraz kompletnego braku zainteresowania wszystkim, na co nie da się spojrzeć przez pryzmat JPII. A na dodatek Benedykt XVI sam chciał być dla nas Janem Pawłem II. Zaczęłam zastanawiać się, czy to świecenie światłem odbitym nie jest metodą na zdobycie naszych serc, no bo przecież jak nie kochać kogoś, kto tak ukochał naszego Rodaka. Czy Benedykt XVI zachował się jak koniunkturalista? Czy Jego słowa były zaplanowaną odpowiedzią na nasze oczekiwania? Czy papież poszedł na łatwiznę? Odnoszę wrażenie, że papież nie miał pomysłu na tę pielgrzymkę. Nie miał pomysłu jak do nas trafić, co zrobić aby zasłużyć na szacunek i miłość. Być może, mając na uwadze jak długo trwa proces pojednania polsko-niemieckiego,  myślał, że nie jesteśmy w stanie zaakceptować papieża – Niemca. Najprościej było pójść śladami poprzednika. Sukces właściwie gwarantowany. Wszędzie gdzie był, nie pozostawiał swojego śladu, zostawiał ślad Jana Pawła II.
Czy byliśmy na tyle ciekawi Go i czy On dał się nam poznać tak, abyśmy mogli z ręką na sercu powiedzieć, że kochamy Go za to jaki jest, a nie za to czyim jest następcą? Przecież pierwsza pielgrzymka nowego papieża do Polski powinna na bardzo długo, nawet na cały czas trwania pontyfikatu, określić stosunek Polaków do nowego namiestnika tronu piotrowego. A jaki ma być ten nasz stosunek, skoro dziś, po pielgrzymce, nadal wiemy o Nim niewiele.   
 
Poznaliśmy następcę Jana Pawła II. Nie poznaliśmy Benedykta XVI. 
 
Dorota Norwa
Zastępca komendanta 22 Szczepu "Watra" im. hm. Kazimierza Skorupki, kwatermistrz szczepu, członek Zarządu Obwodu Praga Południe ZHR.
 

{mos_sb_discuss:15}