hm. Jerzy Bukowski HR

Podczas kolejnych pielgrzymek Jana Pawła II do Polski – począwszy od 1983 roku – na miejscach wszystkich spotkań z Ojcem Świętym pojawiały się duże grupy młodzieży w harcerskich mundurach. Odpowiednio przygotowani druhny i druhowie starali się nieść wszelką pomoc osobom, biorącym udział w spotkaniach z papieżem-rodakiem. Tę formę wypełniania harcerskich ideałów bardzo szybko ochrzczono mianem Białej Służby

Tak samo było i podczas tegorocznej pielgrzymki Benedykta XVI do naszego kraju. Znakomicie wyszkolone i dobrze wyekwipowane harcerskie patrole dało się widzieć w wielu miejscach, nawiedzonych przez następcę Świętego Piotra. Nie ma w tym nic dziwnego – w taki sposób można i należy pożytecznie oraz skutecznie wychowywać młodzież w duchu wzniosłych ideałów, praktykowanych w niełatwych okolicznościach.

 


Jeżeli zabieram głos w sprawie Białej Służby, to nie po to, by chwalić organizacje harcerskie za ich wzorowe zaangażowanie w wielkie społeczne wydarzenie, bo jest to ich wychowawczy obowiązek. Chciałbym jedynie zauważyć, że początki tak chętnie prowadzonej po 1990 roku przez Związek Harcerstwa Polskiego akcji wiązały się z wielkim ryzykiem podejmujących je środowisk, które działały wprawdzie wewnątrz tej organizacji, ale były przez jej władze bezwzględnie ścigane i surowo karane za „łamanie zasady świeckości”.

Cóż, takie to były czasy, w których narzucone przez komunistyczną partię kierownictwo ZHP ostentacyjnie potępiało instruktorów, którzy wciągali swych podwładnych w działania niezgodne ze statutem. To dlatego podczas pierwszej Białej Służby w czerwcu 1983 roku pojechaliśmy do Częstochowy w cywilnych ubraniach, a mundury włożyliśmy dopiero rankiem tego dnia, w którym zaczynaliśmy akcję. Cywilne miasteczko namiotowe pod Jasną Górą zamieniło się nagle w wielotysięczny zlot harcerski, budząc aplauz pielgrzymów i wściekłość naczelnictwa ZHP. Pomne niemiłego dla siebie doświadczenia władze Związku nie wahały się więc cztery lata później iść ręka w rękę ze Służbą Bezpieczeństwa, by wyłapywać udające się na miejsca spotkań z Janem Pawłem II harcerskie patrole. Organizacyjne represje spadły wtedy na wiele osób i środowisk, niektóre z nich znalazły się także pod baczną obserwacją bezpieki.

Piszę to nie dlatego, żeby znęcać się nad ludźmi, których dawno już w ZHP nie ma, ale w celu przypomnienia, jak było z początkami Białej Służby. Czytam bowiem teraz w krajowej prasie o tym, jak to ZHP uczestniczy w niej od 1983 roku. To zaiste niespotykana hipokryzja! Owszem, w tej akcji brali udział członkowie Związku, ale przecież całkowicie wbrew jego władzom. Właśnie po wielkim sukcesie pierwszej Białej Służby ówczesna – wywodząca się z rozwiązanych w stanie wojennym Kręgów Instruktorów Harcerskich im. Andrzeja Małkowskiego – opozycja wewnątrz ZHP postanowiła powołać do życia niejawną strukturę pod nazwą Ruch Harcerski (później przemianowany na Ruch Harcerski Rzeczypospolitej), oddolnie przywracającą tradycyjne ideały polskiego skautingu. Z Ruchu wywodzi się zaś w linii prostej dzisiejszy Związek Harcerstwa Rzeczypospolitej, który powstał w lutym 1989 roku głównie dlatego, że kierownictwo ZHP wcale nie kwapiło się samo z siebie do moralnej odnowy, czyli m.in. pożegnania tych osób, które ponad wychowawcze ideały przedkładały lojalność wobec PZPR.
Dzisiaj obie organizacje (a także kilka innych) pełnią służbę Bogu, Polsce i bliźnim na wielu różnych polach i z równym zaangażowaniem. Cieszy mnie, kiedy widzę, jak obecne władze ZHP twórczo rywalizują z ZHR nawet w tych dziedzinach, które dawniej zaciekle zwalczały. Widzę w tym autentyczną gorliwość młodej kadry, nie pamiętającej ponurych lat PRL. Jeżeli mam jednak uwierzyć w to, że ZHP definitywnie odciął się już od haniebnych kart swej przeszłości, to oczekuję, że stojący na jego czele instruktorzy nie będą cynicznie zakłamywać historii, jak to ma miejsce np. z Białą Służbą. Bo przecież na słowie harcerza powinno się polegać jak na Zawiszy.

Hm Jerzy Bukowski HR
 
Rocznik 1955, doktor filozofii, autor książki "Zarys filozofii spotkania" i broszury "Filozofowie o godnym życiu" oraz szeregu artykułów naukowych z zakresu fenomenologii. Pracownik naukowy Akademii Ekonomicznej w Krakowie. Publicysta prasy krajowej i polonijnej, były współpracownik Polskiej Sekcji RWE. Przewodniczący Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego w Krakowie, wiceprezes Ogólnopolskiej Federacji Piłsudczyków, rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie. W ZHP od 1966, w tym 12 lat komendant szczepu "Żurawie" w Hufcu Kraków-Krowodrza, Członek KIHAM i RHR, pierwszy redaktor naczelny "Czuwajmy", rzecznik prasowy RHR, członej Krajowej Drużyny Zlotowej na IV Światowy Zlot ZHP poza Granicami Kraju w Rising Sun (USA) w 1988, po 1989 członek ZHP-1918, później ZHR (obecnie w stanie spoczynku). były reprezentant prasowy śp. płk. Ryszarda Kuklińskiego, były rzecznik prasowy Ruchu Harcerskiego Rzeczypospolitej.

Od redakcji: historii nie można zmienić, choć wielu próbowało. Dlatego artykuł Jurka Bukowskiego ma istotne znaczenie poznawcze, powinien też dać do myślenia „pokoleniu Jana Pawła II i Benedykta XVI”, które czasów komunizmu na szczęście nie zna. Bo wiedzieć zawsze warto. Ale trudno oprzeć się wrażeniu, że wobec niektórych wyzwań współczesności  historia schodzi na drugi plan, i tak chyba właśnie jest z Białą Służbą. Fakt, że w służbie Bogu i bliźnim podczas kolejnych pielgrzymek papieskich uczestniczą ramię w ramię harcerki i harcerze z różnych organizacji może tylko radować. Tak buduje się braterstwo ponad organizacjami. Ci, którym pomagają w potrzebie młodzi, umundurowani ludzie, najczęściej nie rozróżniają „zethaerowców” od „zethapowców”, a już na pewno nie robi im różnicy jak zachowywały się władze obu organizacji w dawnych czasach – ważne, że dziś jest od kogo przyjąć pomocną dłoń, kubek z wodą, że ktoś się serdecznie uśmiechnie. Tak, Jurku, masz rację, w 1983 roku robiliśmy Białą Służbę wbrew władzom ZHP, ale przecież w ZHP, bo inne organizacje harcerskie wówczas w Polsce nie istniały. Tak, masz rację pisząc o nieetycznym zachowaniu się niektórych przedstawicieli władz organizacyjnych, którzy zawłaszczają nie swoja historię. Choć może wynika to także z braku wiedzy? Na szczęście to nie naczelnicy służą bliźnim chętną pomocą w upale i w słocie. Tam, na Placu Piłsudskiego, na Błoniach, wszyscy harcerze są równi. O tym też pamiętajmy, to też historia, która dzieje się na naszych oczach.