„Zaprzestańcie wzajemnych podbojów,
korzystajcie z dobrodziejstw pokoju,
pochowajcie urazy i zwłoki
i dojrzyjcie do nowej epoki”
Jacek Kaczmarski
phm. Rafał Suchocki
Artykuł jest formą polemiki z frazą wierszą Zbigniewa Herberta, którą pozwoliłem sobie zamieścić w tytule, a także formą celowej prowokacji. Herbert dla mnie – jak i wielu ludzi z mojego pokolenia, był poetą absolutnym. Piewcą „Potęgi smaku” pozwalającej zachować czystość w zalewie barbarzyńców. Polemika z Jego słowami wymaga ode mnie zmiany myślenia równie wielkiego, co władz mojej organizacji do podjęcia szeroko zakrojonej współpracy ze Związkiem Harcerstwa Rzeczypospolitej.

 

 
Mimo przynależności do innej organizacji z uwagą śledziłem transmisję radiową ze Zjazdu ZHR. Zawsze to dobrze wiedzieć, co słychać u naszych młodszych (a może starszych*) braci. Część niuansów na pewno mi umykała, choć dzięki lekturze Pobudki (za co niniejszym chciałem podziękować Jej redaktorom) nie aż tak dużo. Słuchając wystąpień kandydatów do władz, z uwagą wyczekiwałem na jakieś zdanie dotyczące poprawieniu stosunków z ZHP. Ku mojemu rozczarowaniu, nic takiego nie nastąpiło (choć może to wina przerw w transmisji, które udało mi się zwalczyć dopiero dzięki pomocy druhów z Matrixa – pozdrawiam!). Sądząc z oklasków, Zjazd dobrze przyjął przemówienie Przewodniczącego ZHP – druha hm. Andrzeja Borodzika. Myślę, iż było Mu o tyle łatwiej, iż na sali znajdował się Jego brat – były przewodniczący ZHR – hm. Feliks Borodzik Sama wypowiedź, o czym pisałem na liście dyskusyjnej Czuwaj, wywarła na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Zwłaszcza po zestawieniu z tekstem, który wygłosił dh hm. Kazimierz Wiatr na naszym Zjeździe.  Niemniej czegoś mi zabrakło. Był to tekst gładki, bez zbytnich odniesień do tego, co było. Przechodzący nad tym do porządku dziennego.
Wybaczcie więc drodzy czytelnicy tą swoistą pychę i brak skromności, ale nie mogłem się powstrzymać od małego ćwiczenia, pod szkolnym tytułem „Gdybyś to ty był Przewodniczącym ZHP, to jak brzmiałoby Twoje przemówienie?”
 
Jednocześnie też tekst ten nie jest li tylko ćwiczeniem – wypływa on z wielu źródeł. Od całonocnych dyskusji, jakie toczyłem z innymi instruktorami ZHP, po kuźnice, konferencje i osobiste przemyślenia.
 
Zdaje sobie też sprawę, iż nasz Związek nie jest gotowy (a może nigdy nie będzie) do takiego tekstu. Gdy na ostatnim Zjeździe ZHP, grupa druhów zgłosiła uchwałę „W sprawie przeszłości ZHP” (której treść zamieszczam na końcu), z sali odezwał się jeden z delegatów mówiąc „mam już dość ciągłego przepraszania”, za co otrzymał gromkie brawa. Uchwała oczywiście nie przeszła.
 
Nie znam historii podobnych inicjatyw ze strony ZHR, ale sądząc z braku efektów, to być może wygląda to podobnie.

 

 
Druhny i druhowie

Staję tu przed Wami, w niewątpliwie trudnej roli. Znam uczucia, jakie żywią do ZHP niektórzy członkowie Waszej organizacji. Choć wielokrotnie spotykałem się z dowodami sympatii i przyjaźni od Waszych instruktorów, to nieobce są też mi przypadki skrajnie odmienne – niechęci, braku zaufania a czasem otwartej wrogości. Choć sam urodziłem się w 1979 roku, a do harcerstwa wstąpiłem już po roku 1989, to nieobca jest mi historia „harcerstwa niepokornego” - harcerstwa, któremu zawdzięczamy tak wiele. Od przechowania naszych ideałów, po czystość ducha. Nieobce są mi opisy szykanowania, poniżania, dotkliwych sankcji - ciężkiej ceny, jaką płaciliście za służbę Bogu, Polsce i Bliźnim. Jednocześnie też wiem – o czym zapomniała, bądź chciała zapomnieć większość osób na tej sali – iż część z tych środowisk i instruktorów pozostała w ZHP, kontynuując pracę wychowawczą.  Te korzenie są i nadal będą bardzo trwałe – to przecież w harcówce mojego przyjaciela z Hufca Mokotów phm. Olka Senka zawiązał się pierwszy krąg  KIHAM.**
 
Mam świadomość, iż niektóre otwarte rany trudno jest zasklepić. Ale mam też świadomość, że niektórych ran zasklepić się nie da. Nie zmienią tego żadne choćby najbardziej żarliwe słowa. 
 
Kiedy myślę o Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej, do głowy przychodzi mi pewna analogia: Przed ponad 200 laty Stany Zjednoczone Ameryki wywalczyły swoją niepodległość. Mała, niepozorna kolonia, pełna purytańskiego ducha pokonała wielkie zamorskie Imperium. Dokonano tego dzięki hartowi obywateli oraz wierze w niezłomność ideałów. Amerykańska konstytucja po dziś dzień stanowi wzór dla innych tego typu aktów prawnych. Choć możemy długo dyskutować o moralnych ocenach przebytej drogi, to faktem jest, iż przecież Stany Zjednoczone, a nie Wielka Brytania należą obecnie do grona supermocarstw.
 
A przecież obydwa państwa – mimo okupienia secesji ceną krwi – należą dziś do sojuszników.
 
Czy potrzebujemy aż tylu lat, aby się przekonać, że pojednanie jest możliwe?
 
Sięgam więc w historię trochę bliżej. Do czasów młodości moich rodziców. Mamy rok 1965 – sam środek obchodów milenijnych. Biskupi polscy piszą do swych niemieckich braci w wierze „…udzielamy wybaczenia i prosimy o nie…” Dokument znany bardziej jako „Wybaczamy i prosimy o wybaczenie.” Przez kraj przetaczają się fale potępienia i niezrozumienia. Historia – najsprawiedliwszy z wszystkich sędziów – nadała temu faktowi należne i właściwe miejsce. Bo przecież czytamy Nowym Testamencie:
 
 „Piotr zbliżył się do Jezusa i zapytał: Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy? Jezus mu odrzekł: Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy.” 
 
Pragnę tu także odnieść się do słów kardynała Stanisława Dziwisza, który odwołując się do testamentu Jana Pawła II głosił w swej homilii przed świętami Wielkanocy:
 
„Warunkiem właściwego przeżywania Paschy Jezusa jest pojednanie z braćmi. Podobnie warunkiem radosnego przejścia przez bramę własnej śmierci jest pojednanie z braćmi. Trzeba, abyśmy i to dostrzegali w Testamencie Sługi Bożego i zrealizowali w naszym życiu.”
 
Czyż nie są to prorocze słowa? Z uwagą śledziłem dyskusję, jaka przetoczyła się przez media, na temat tego, co pozostało z pokolenia JP II. Przecież kibice Cr kikkis acovii i Wisły jeszcze rok temu trzymający się za ręce, dziś znów dokonują aktów przemocy na derby Krakowa.
 
A przecież pamiętam ten uścisk w sercu, gdy podczas zeszłorocznego rajdu Arsenał doszła do nas wiadomość o śmierci Papieża. Kiedy wypełnieni myślą o Nim wspólnie stanęliśmy w kręgu. Czy tak jak krakowscy kibice, mamy to zaprzepaścić?
 
Dlatego też – w imieniu swoim, instruktorek i instruktorów Związku Harcerstwa Polskiego, przepraszam i proszę o wybaczenie – wszystkich tych krzywd, które zaznaliście od członków naszej organizacji.
 
Przed nami wielki i znamienity cel. Wychowanie pokoleń młodzieży na dobrych obywateli. Takich, którym sprawy naszej Ojczyzny leżą na sercu. Którzy swoją ciężką pracą przyczyniać się będą do jej wzrostu – jednocześnie nie tracąc z oczu wyznawanych ideałów wynikających z Prawa i Przyrzeczenia Harcerskiego – które wszakże mamy wspólne.
 
Czyż razem – stojąc ramię w ramię – nie będziemy tego robić, lepiej, skuteczniej?
 
Dlatego też zapraszam wyznaczonych przez Wasze Naczelnictwo instruktorów do wspólnej komisji, która podejmie się włączenia ZHP do Federacji Organizacji Harcerskich w Rzeczpospolitej Polskiej. Ciała, które koordynować będzie działania sprzyjające ruchowi harcerskiemu i jego specyfice. Które stanie ponad partyjnymi sympatiami członków naszego rządu.
 
Które po renegocjacjach - będzie reprezentowane na forum WOSM i WAGGS otwierając na światowy skauting jeszcze większą rzeszę harcerek i harcerzy.
 
Które wreszcie – zapewniając wymianę idei i myśli – będzie gwarantem niezależności zrzeszonych w nim organizacji.
 
Tak, aby podczas zbliżającego się 100-lecia powstania ruchu skautowego na ziemiach polskich moglibyśmy stanąć połączeni jednym kręgiem braterstwa.
 
Nie będzie to zadanie łatwe. Ale kto jak nie harcerze i harcerki mają stawiać przed sobą trudne wyzwania?
 
Kończąc, swoją przydługa wypowiedź, chciałbym druhny i druhowie jeszcze raz odnieść się do słów, które zapisano ponad 2000 lat temu:
 
„Na koniec zaś bądźcie wszyscy jednomyślni, współczujący, pełni braterskiej miłości, miłosierni, pokorni! Nie oddawajcie złem za zło ani złorzeczeniem za złorzeczenie! Przeciwnie zaś, błogosławcie! Do tego bowiem jesteście powołani, abyście odziedziczyli błogosławieństwo.”

I tego i Wam i nam w najbliższych latach życzę.
 
Czuwaj!

 

phm. Rafał Suchocki

 z-ca szczepowej 206 WDHiGZ, członek zespołu kształcenia Warszawa Praga Północ. Delegat na Zjazd Chorągwi Stołecznej – bez większych nadziei, że jego delegowanie coś w wymienionej Chorągwi zmieni.


*) „Pragniemy dzisiaj my - harcerze Rzeczypospolitej, wierni i konsekwentni spadkobiercy tradycji harcerstwa przedwojennego” – to wyjątek który pozwoliłem sobie wyciąć z rozkazu  L9/2004 Skarżyskiego Związku Drużyn Harcerzy „Gniazdo”.  Akurat padło na Nich. Taka karma. Niemniej podobne teksty występują nader często i w innych dokumentach i artykułach. Wychodzi więc na to, że ZHR jest organizacją starszą  : )

**)   Przynajmniej tak twierdzi w swojej książce Druhna Babcia. A ja Jej wierzę.




{mos_sb_discuss:15}