hm. Marek Gajdziński

Za kilka dni Zjazd ZHR. Znów będziemy namawiani byśmy dali spokój przeszłości i patrzyli w przyszłość. A więc patrzmy w nią odpowiedzialnie. I pamiętajmy! Prawda może ranić, ale brak Prawdy zabija. Dlatego, z myślą właśnie o przyszłości, nie unikajmy mówienia sobie prawdy i nie unikajmy rzetelnego rozliczenia. Prawdziwe Braterstwo na tym nie ucierpi.

Jednocześnie proszę przypomnijmy sobie te słowa:

...et dimítte nobis débita nostra, sicut et nos dimíttimus debitóribus nostris...

Bądźmy do tego gotowi gdy pojawi się żal, chęć zadośćuczynienia i słowo przepraszam.
 

Prawda czy Braterstwo?

Wraz z nabywaniem doświadczenia życiowego, każdy dorosły człowiek z przerażeniem odkrywa, że świat nie został stworzony w dwóch kolorach; czarnym i białym. Psycholog powiedziałby, że w ten właśnie sposób dochodzi do zracjonalizowania młodzieńczego idealizmu, każącego wierzyć, że na świecie istnieje tylko Dobro i zło, i że postępki ludzi są albo dobre albo złe. Im dłużej człowiek wplątywany jest w trudne sytuacje życiowe, tym częściej musi wybierać między większym i mniejszym złem. Sytuacje takie charakteryzują się najczęściej konfliktem wartości znajdujących się na szczycie wyznawanej hierarchii. Jak byś nie postąpił, któraś z ważnych dla Ciebie zasad zostanie złamana.

W podobnej sytuacji znaleźli się organizatorzy e-zjazdu.  Skomplikowana sytuacja w ZHR sprawiła, ze w imię Braterstwa zdecydowali się wprowadzić cenzurę czyli poświęcić Prawdę. Cenzura e-zjazdu sprowadziła się do wycinana wszelkich wątków personalnych, bezpośredniej krytyki władz, a w szczególności nazwisk. Często sprowadzało się to do wycinania fragmentów wypowiedzi przez moderatorów. Jeszcze gorszym, bo całkowicie niewidocznym zjawiskiem było to, że prawie wszyscy dyskutanci sami nałożyli sobie ścisły reżim autocenzury i sami, prewencyjnie odcinali własne myśli, od klawiatury komputera. W efekcie ogromny i  bardzo wartościowy dorobek e-zjazdu został pozbawiony części Prawdy. Prawdy z taktycznego, przedwyborczego punktu widzenia niewygodnej, ale jednak Prawdy. 

Po zapoznaniu się z tymi 1010 wypowiedziami, każdy uczestnik forum dyskusyjnego będzie miał to samo wrażenie. Naszym związkiem targają poważne konflikty  - tak poważne, że nie omal grożące rozpadem. Stoją przed nami arcyważne problemy do rozwiązania. Zastosowany przez moderatorów filtr cenzury, zuboża jednak wnioski wypływające z dyskusji, o pewien niezwykle ważny, zwłaszcza w organizacji wychowawczej, aspekt. Aspekt osobistej odpowiedzialności osób, których działania doprowadziły do ZHR do punktu, w którym się obecnie znajduje. Czytając „uładzone” posty skierowane do e-zjazdu można odnieść wrażenie ma Związkiem zawisło jakieś fatum, nieziemska siła pchająca nas w czeluść otchłani.

Tymczasem przyczyną każdego konfliktu i każdego kryzysu jaki nas dotyka są konkretne działania konkretnych ludzi znanych z funkcji, stopnia, imienia i nazwiska. Możemy oczywiście się spierać o zakres odpowiedzialności tej czy innej osoby, ba, możemy nawet wskazywać innych sprawców, ale nie wolno nam udawać, że to wszystko co się wydarzyło w ciągu ostatnich dwóch lat jest dziełem jakiś złośliwych trolli. 

To nie trolle, usunęły przed ostatnim zjazdem ks. hm. Krzysztofa Bojkę z ZHR i nie trolle, opóźniały wykonanie wyroku sądu, czego efektem było uniemożliwienie mu wzięcia udziału w zjeździe.

To nie trolle, wykorzystywały rozkazy Naczelnika do dyskredytowania, aktywnych a  niewygodnych instruktorów. 

To nie trolle, odmawiały wykonania i publikowania niewygodnych dla siebie wyroków sądu.

To nie trolle, fałszowały rozkazy by w ostatniej chwili poupychać na listach wyborczych swoich zwolenników.

To nie trolle, przed obecnym zjazdem, bezprawnie odbierały instruktorom czynne prawo wyborcze.

To nie trolle, manipulowały regulaminem wyborczym by ograniczyć liczbę niewygodnych dla siebie delegatów na Zjazd.

To nie trolle, „pokazały drzwi” dużej liczbie instruktorów, którzy nie zgadzają się na radykalną rewolucję ideową w ZHR.

To nie trolle metodami administracyjnymi starają się uniemożliwić lub przynajmniej maksymalnie opóźnić powroty harcmistrzów do Związku.

To nie trolle jeżdżą po Polsce i rozpowiadają kłamstwa i pomówienia na temat grupy instruktorów, którzy aktywnie bronią statutowych i ideowych zasad ZHR.

To nie trolle tną i usuwają posty zamieszczane na witrynie zhr.pl.

To nie trolle starają się ograniczyć dyskusje i wymianę myśli pomiędzy instruktorami. 

To nie trolle ślą listy z pogróżkami do instruktorek i instruktorów pragnących włączyć się w ruch odnowy ZHR.   

To nie trolle wdrożyły na własną rękę proces dookreślenia ideowego Organizacji Harcerzy, powodując faktyczny rozłam ideowy w ZHR.

To nie trolle ograniczają wpływ Naczelniczki i  Organizacji Harcerek na kierowanie Związkiem.

To nie trolle kompromitują ideę lustracji nadając jej nienawistny ton i zmuszając dużą część kadry instruktorskiej do udowadniania swojej niewinności.

To nie trolle wikłają nas w polityczne związki z rządzącą aktualnie partią niszcząc naszą wiarygodność jako organizacji wychowawczej.

To nie trolle wymyśliły „dyrektorium religijne” i nie one wmawiają nam, że ten projekt nigdy nie istniał i nie istnieje.

Nie trolle!
 

Nie ma WOLNOŚCI  bez  ODPOWIEDZIALNOŚCI

Nie wolno nam w imię fałszywie pojętego braterstwa, pozwalać na unikanie osobistej odpowiedzialności za dokonane wybory. Zwłaszcza za wybory dokonane przez członków najwyższych władz ZHR. Bo oni dokonywali tych wyborów W NASZYM IMIENIU. W imieniu nas wszystkich. Dwa lata temu, każda i każdy z nas złożył w ich ręce cząstkę swojej wolności.  Zaprzepaścimy naszą osobistą wolność jeżeli oddzielimy ją od odpowiedzialności. 

Tytułowe pytanie „Prawda czy Braterstwo?” jest   więc pytaniem postawionym wadliwie, tak pod względem logicznym jak i etycznym. Braterstwo jest nic nie warte jeśli nie jest oparte na Prawdzie.

Bardzo boleśnie przekonali się o tym organizatorzy i uczestnicy e-zjazdu. Przyjęte u zarania pomysłu samoograniczenie nic nie dało. Nawet za tak wysoką cenę, nie udało się nakłonić członków Naczelnictwa do udziału w merytorycznej dyskusji. Ofiara z Prawdy złożona na ołtarzu Braterstwa okazała się niepotrzebna. Zostaliśmy, nie po raz pierwszy, zlekceważeni. Psy szczekają  - karawana jedzie dalej.   To pokazuje, że próba budowania Braterstwa bez Prawdy i bez Odpowiedzialności, jest zamierzeniem jałowym.  To pokazuje, że nie da się uleczyć choroby walcząc z jej objawami. Trzeba znaleźć istotę rzeczy i choć to może być bolesne, zwalczyć źródło choroby. 

Chcę z całą mocą potwierdzić mój wielki szacunek i wdzięczność dla organizatorów e-zjazdu. Tak właśnie wyobrażam sobie społeczeństwo obywatelskie. Tam gdzie władza nawala lub nie daje rady - społeczeństwo samo się organizuje. Nasze harcerskie władze nawaliły. Nie chciały zorganizować rzetelnej debaty przedzjazdowej. Brać instruktorska sobie poradziła. Rzetelna debata odbyła się mimo wszystko. (I to bez dotacji). Tu wypada też podziękować tym wszystkim, którzy poświęcili swój czas i wysiłek by pisać i rozmawiać o ważnych dla nas wszystkich sprawach. Szkoda, że jest nas tak mało. I dobrze, że jest nas choć tylu.  Na stronach e-zjazdu udało się w miarę gruntownie przedyskutować parę ważnych tematów, które na Zjeździe ZHR, z konieczności, zostaną potraktowane ogólnikowo. Dobrze, że głębsza merytoryczna dyskusja jest już za nami i że każdy może wyciągnąć z niej swoje wnioski. To wielka wartość dla naszego Związku.

Jeszcze większą korzyścią, jaką wspólnie wynieśliśmy z przeprowadzonej debaty jest doświadczenie natury ogólnej. Warto pamiętać o tym doświadczeniu. Warto wyciągnąć z niego wnioski - nie tylko te praktyczne odnoszące się do techniki organizowania dyskusji ale także te głębsze - o znaczeniu etycznym. 

Braterstwo bez Prawdy i Odpowiedzialności nie jest żadnym braterstwem. To po prostu próba zaszczepienia zasad politycznej poprawności w kręgu ludzi, który z założenia ma być kręgiem zbudowanym na wartościach wypływających z Przykazania Miłości, Dekalogu i Prawa Harcerskiego. Trudno o większą sprzeczność. 

Trudno o większy błąd. Błędy takie popełniane były i w przeszłości. Naszej polskiej – ot choćby „gruba kreska” i naszej harcerskiej. Jak często machaliśmy ręką mówiąc – dajmy spokój przeszłości  - patrzmy w przyszłość. Otóż, nie da się patrzeć w przyszłość jeżeli nie rozliczy się przeszłości. Brak takiego rozliczenia zawsze odbija się na przyszłości. Powoduje, że konflikty miast spodziewanego rozładowania,  narastają i wybuchają ze zwielokrotnioną siłą. Tak jest dzisiaj z lustracją. Tak jest z niewyjaśnionym do dziś dnia rozłamem jaki dotknął niezależne harcerstwo pod koniec lat osiemdziesiątych.

Gdy piszę te słowa, dwaj wędrowcy idą drogą do Emaus. W drodze spotykają Trzeciego – Tego, który zawsze mówi Prawdę. Tego, który jest Sprawiedliwy i który uczy wybaczać. Już zwątpili. Już myśleli, że nigdy Go nie spotkają. Ale On tam był. On jest i będzie, także pośród nas na IX Zjeździe ZHR. Nie sprawmy Mu zawodu mętną mową, omijaniem sedna sprawy i zamazywaniem odpowiedzialności! Nie sprawmy Mu zawodu brakiem gotowości do nazwania rzeczy po imieniu ale i do wybaczenia.    

 

hm Marek Gajdziński

{mos_sb_discuss:9}