hm. Paweł Wieczorek KOHUB
 
Homo sum, et humani nil a me alienum puto, a przecież errare humanum est... O, przepraszam, chyba przesiąkłem zaraźliwym stylem księdza harcmistrza Maślaka. Na dodatek za wcześnie przepraszam, na razie nie ma za co, styl jest uroczy, a pewnie każdy zrozumiał. W wolnym tłumaczeniu - jako człowiek mam prawo do błędów. 
 
Pod warunkiem, że spostrzegłszy swój błąd przyznam się i zań przeproszę. A nawet poklęczę na grochu w ramach ekspiacji. Niech mnie potem twardogłowi i miedzianoczoli oskarżają o schizofrenię, czyli bowizm. Tu już muszę wytłumaczyć, bo mało kto wie jak się po łacinie nazywa krowa, a termin, którego użyłem w poprzednim zdaniu za Arturem Sandauerem określa ze starołacińskiego obcą mi postawę „tylko krowa nie zmienia zdania”. W odróżnieniu od krów zmieniam, jeśli mądrzy przekonają mnie, że się myliłem.
 
I tak się właśnie zdarzyło ostatnio. Liczne grono Czytelników POBUDKI, nieważne czy znanych mi osobiście czy tylko korespondencyjnie, bo to wszystko skauci, zarzuciło mi błąd w sztuce. Otóż jako redaktor naczelny dopuściłem do opublikowania kilku tekstów wykraczających poza normy dobrego wychowania, ba, nawet sam popełniłem grzech zaniechania braterstwa wobec innych harcerzy. Zresztą jako szef i tak odpowiadam za całą POBUDKĘ i wszelkie wypisywane w niej brzydkie słowa. Po namyśle przyznałem rację i teraz spróbuję zminimalizować szkody.

Dlaczego dopiero po namyśle? Bo widzicie, drodzy Czytelnicy, istnieje w Prawie Harcerskim pewna –może pozorna, zostawmy to filozofom i etykom- sprzeczność. Pomiędzy postawą braterstwa a nakazem „na słowie harcerza polegaj jak na Zawiszy”. Co robić, jeśli napisanie prawdy o czyimś postępowaniu obrazi tego kogoś? Nie obrażać, czy nie pisać prawdy? Tak, z oddalenia łatwo pouczyć: pisz prawdę nie obrażając! Tylko że tu emocje grają, bo „dla was to jest zabawa, nam chodzi o życie”. Właśnie o życie w prawdzie. No i o przyszłość naszych dzieci – wiadomo, że w obronie potomstwa człowiek, jak każde zwierzę jest gotów na wszystko, nawet jeśli potem żałuje zapalczywości. A myślę tu nie tylko o moich córkach, harcerkach z ZHR, ale i o samej Organizacji, której mam zaszczyt być współrodzicielem. ZHR jest zagrożony, takie żywię głębokie przekonanie, a za przekonania, nawet subiektywne, przepraszać nie będę.

POBUDKOWE dysputy: o wychowaniu religijnym w harcerstwie, o polityczności Związku są właśnie wyrazem owego przekonania, które jak widać bardzo wielu ze mną dzieli. Inni za to mają pretensje że się czepiamy tej „polityczności” jak pijany płota. Pijani nie jesteśmy na pewno, to już byłoby jawne naruszenie Prawa, więc w kilku zdaniach dobrym ludziom, którzy nie pojęli intencji przedstawiam wyjaśnienie: nie mam nic przeciwko udziałowi harcerzy w polityce, uważam to nawet za wyjątkowo ambitne bo niewdzięczne pole służby ze względu na dość powszechną w społeczeństwie polskim niechęć do klasy politycznej. Gdyby po odejściu z urzędu obecnego Prezydenta Rzeczypospolitej w konstytucyjnie określonym terminie naród zawołał gromko: HARCERZ NA HRAD! – byłbym dumny niesłychanie, jak zastęp co dostał nowy namiot. Pod paroma wszakże warunkami: po pierwsze, że ów harcerz nie podpierałby się rekomendacją jakiejś instancji związkowej władzy, określając ją na wyrost „poparciem ZHR-u” – bo to uważam za niesmaczne. Po drugie, że uczestnicząc w kierowaniu państwem ów harcerz umiałby zrezygnować z liniowej funkcji we władzach ZHR, bo nawet cień podejrzenia o konflikt interesów bardzo szkodzi wizerunkowi ruchu WYCHOWUJĄCEGO PRZEZ OSOBISTY PRZYKŁAD INSTRUKTORA. I po trzecie – to zagrożenie najbardziej realne i bliskie: boję się jak ognia przeniesienia obyczajów politycznych rodem z Wiejskiej na grunt harcerski.

Może niesłusznie się boję. Ja nie narzucam swoich poglądów, ja tylko stawiam pytania i namawiam uparcie do poważnej dyskusji. Dlatego – nie przepraszam za poglądy.

Natomiast owszem chcę przeprosić – i właśnie to czynię – za niewłaściwe, niegrzeczne, zbyt agresywne, niezgodne z zasadą skautowego braterstwa formułowanie tych poglądów, co mnie i moim przyjaciołom na łamach POBUDKI się zdarzało, a naszych braci-skautów dotknęło. Wybaczcie! Wierząc w nasze dobre intencje, jak my wierzymy w Wasze.

Niestety są i tacy, co nie uwierzą, zwolennicy spiskowej teorii dziejów. Ot, w jednym numerze POBUDKI Marabut i Kohub przepraszają, to nie znaczy, że się porozumieli, że wspólnie wciągają rękę do zgody – to spisek! Przykro mi. Wobec takiej postawy staję bezradny. Kto nie ma w sobie wiary, temu można jedynie współczuć, nie przepraszać...

Pokajałem się. Idę klęczeć na zielonym, harcerskim groszku.

Czuwaj!


Hm Paweł Wieczorek  KOHUB


Niegdyś szef KIHAM Katowice, członek Rady Porozumienia, współzałożyciel ZHR. Dziennikarz (m.in. „Gość Niedzielny” przez 11 lat), autor powieści o harcerstwie („Zielone Straszydło”, „Pięć Zielonych”, „Wzgórze Rosiczki”), obecnie zatrudniony w prywatnej telewizji regionalnej. Ojciec dwóch instruktorek drużyny wodnej.



{mos_sb_discuss:6}