Jako redaktor naczelny czuję się w obowiązku zapewnienia wszystkich czytelników, że POBUDKA stara się zachować obiektywizm w sporach ideowych. Dlatego dwukrotnie zaproponowałem Przewodniczącemu ZHR, harcmistrzowi Kazimierzowi Wiatrowi przeprowadzenie wywiadu dla naszego pisma. Raz osobiście i raz drogą elektroniczną. Niestety nie otrzymałem odpowiedzi. Z Kazkiem znamy się od 25 lat, więc tym bardziej jest mi przykro z tego powodu, że nie możemy zamieścić Jego odpowiedzi na zarzuty. Cóż, próbowałem... KOHUB

Ks. hm. dr Krzysztof Bojko

Burzliwa dyskusja jaka wybuchła w Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej po wybraniu dh. Przewodniczącego na Senatora RP prowadzi do gruntownej refleksji, czy taka sytuacja jest obecnie do zaakceptowania w naszej organizacji. Trzeba na ten problem spojrzeć wieloaspektowo. Chciałbym to zatem uczynić, by móc możliwie obiektywnie spojrzeć na zaistniałą sytuację.

Spojrzenie historyczne

Zdobycie mandatu Senatora RP to precedens w całej historii harcerstwa. Takiej sytuacji jeszcze w ruchu harcerskim nie było. Można tu postawić kwestię odnośnie tego, czy przedstawiciel władz państwowych lub partyjnych może być jednocześnie przedstawicielem struktur organizacyjnych w harcerstwie. Gdy spojrzymy na II Rzeczypospolitą to przekonamy się, że taka sytuacja zaistniała w przypadku Michała Grażyńskiego, Przewodniczącego ZHP od 1931 roku, który pełnił jednocześnie funkcję Wojewody Śląskiego a następnie Ministra Propagandy. Zachodzi tu jednak zasadnicza różnica. Statut przedwojennego ZHP zakładał istnienie trzech organizacji w łonie Związku: Organizacji Harcerzy, Organizacji Harcerek i Organizacji Przyjaciół Harcerstwa, w skład której wchodzili najwybitniejsi przedstawiciele polskiego społeczeństwa sami nie będący harcerzami lecz mający za zadanie wspieranie organizacji w Państwie Polskim. Kimś takim był właśnie Michał Grażyński, który zanim został najpierw Przewodniczącym Oddziału Śląskiego ZHP a potem Przewodniczącym ZHP, był już wcześniej Wojewodą Śląskim. Przewodniczącymi innych Oddziałów ZHP byli np. biskupi (Oddział Wileński) czy generałowie Wojska Polskiego. Nigdy natomiast nie mieliśmy takiej sytuacji, by instruktor harcerski prowadzący działalność wychowawczą otrzymywał jakiekolwiek stanowisko w aparacie administracji państwowej bądź był wybierany na posła lub senatora RP. ZHP w II Rzeczypospolitej jednoznacznie oddzielał funkcje wychowawcze instruktorów od funkcji jakie pełnili tzw. protektorzy harcerstwa, wchodzący w skład Zarządów Oddziałów (od 1935 Okręgów) ZHP, często jako przewodniczący Zarządów.

Sytuacja jaką mamy obecnie nie jest kontynuacją tego co było przed wojną. W naszej organizacji nie funkcjonuje Organizacja Przyjaciół Harcerstwa. Statut mówi jedynie o Organizacji Harcerzy i Organizacji Harcerek, a zatem na funkcję Przewodniczącego ZHR bądź przewodniczących okręgów wybierani są instruktorzy ZHR, którzy zazwyczaj pełnią funkcje wychowawcze. Nie ma obecnie w naszej organizacji odpowiednika „działaczy harcerskich”, którzy nie będąc instruktorami-harcerzami wchodziliby w skład władz Związku. Sytuacja zatem jaka zaistniała, gdy czynny instruktor ZHR został Senatorem RP, nigdy wcześniej nie miała miejsca. W wolnej Polsce żaden przedstawiciel struktur organizacyjnych, tym bardziej najwyższy funkcją, nie był członkiem Sejmu, bądź władz politycznych  kraju

 Były oczywiście sytuacje, gdy członkowie ruchu harcerskiego należeli do takiej czy innej partii np. ks. Kazimierz Lutosławski, ale nie pełnili wtedy żadnych funkcji organizacyjnych w harcerstwie. Przykład ks. Lutosławskiego z 1919 roku dobitnie pokazuje, panujący wówczas obyczaj: gdy został jednym z głównych ideologów Narodowej Demokracji i Senatorem RP, wcześniej zrezygnował z członkostwa nie tylko we władzach ale wręcz z członkostwa w ZHP.

Nie analizuję tu sytuacji jaka miała miejsce w okresie PRL-u, gdy z zasady większość członków Komend Hufców i Chorągwi, nie mówiąc już o władzach naczelnych musiała należeć do PZPR. Były też przypadki, że członkowie władz ZHP byli posłami na sejm, choć raczej nie spotykało się sytuacji by byli jednocześnie przedstawicielami rządu. Nawet tutaj starano się te dwie struktury rozgraniczyć. Ale myślę, że my jako ZHR do tych „tradycji” raczej nie będziemy nawiązywać. Obym się mylił.

O ile wiem, przez ostatnie 16 lat, czyli w III Rzeczypospolitej, nie zdarzyło się, by instruktor ZHR będący członkiem władz Związku pełnił jednocześnie funkcję parlamentarzysty, bądź przedstawiciela Rządu RP. Były oczywiście sytuacje, gdy instruktor ZHR był szefem Służb Cywilnych w kraju, ale ta funkcja jest z mocy ustawy pozbawioną odniesienia partyjnego. Są też przypadki, np. w Gdyni, gdy instruktor ZHR pełni funkcję w administracji samorządowej, ale nie z ramienia żadnej partii politycznej.

Tak więc obecna sytuacja, gdy dh Kazimierz Wiatr został Senatorem RP nie ma żadnego wzorca w historii. Jest precedensowa i teraz trzeba ten problem rozwiązać, tak aby nie stało się to szkodą dla naszej organizacji.

 

Spojrzenie prawne

Nie jestem prawnikiem, by w tej kwestii wypowiadać się w sposób fachowy. Są osoby, również w naszej organizacji, o wykształceniu prawniczym, które mogą ją wyjaśnić. Trzeba zauważyć, że statut ZHR jest nieprecyzyjny. Zakazuje instruktorom ZHR pełnienia funkcji w strukturach partii politycznych. Nie mówi nic o udziale we władzy ustawodawczej czy wykonawczej. Trzeba jednak zaznaczyć, że normą państwa demokratycznego jest iż władzę tę pełnią wybrani z list partyjnych w wyborach powszechnych albo członkowie partii albo też osoby popierane przez partie, z którymi te osoby się identyfikują. Pełnienie przez parlamentarzystów funkcji decydenckich w państwie w swoim założeniu określa reprezentowanie interesów tych partii w parlamencie i rządzie, zgodnie z programem wyborczym i w myśl zasad obowiązujących w danym klubie parlamentarnym. To zaś powoduje, że taka osoba przekracza wymóg naszego statutu, który w swoim zamyśle chce uchronić instruktorów od wpływu partii politycznych na ich funkcję w organizacji.

To zaś co stało się w przypadku dh. Kazimierza Wiatra jednoznacznie określa, że ten punkt statutu nie został tu zachowany i obawiam się, że jeżeli dh Przewodniczący pozostanie na swej funkcji, to statut będzie łamany permanentnie. Dowiedziałem się ostatnio, że mamy już następny w tej kwestii przypadek, gdy członek Rady Naczelnej (organu ustawodawczego naszej organizacji) jest proponowany jako rzecznik Rządu RP (czyli władzy wykonawczej w państwie). To wskazuje, że kolejni instruktorzy mogą w przyszłości nie liczyć się ze statutem i podejmować ważne funkcje w państwie nie patrząc na statut ZHR.

Rozwiązaniem tego problemu jest automatyczne zwolnienie ich z funkcji jakie pełnią w organizacji, a jeżeli nie chcą się temu poddać, to na mocy wyroku Sadu Harcerskiego powinni zostać zawieszeni w prawach członka ZHR i pozbawieni funkcji. Ta zasada wydaje się logicznym następstwem działania władz ZHR w zgodzie ze Statutem.

 

Spojrzenie pedagogiczne

Będąc wychowawcą harcerskim, który z jednej strony reprezentuje określony światopogląd a z drugiej staje przed wychowankami powierzonymi przez rodziców, którzy maja tego świadomość, muszę być dla nich człowiekiem godnym zaufania, zatem nie będę zmuszał ich do wyrażania określonych preferencji politycznych, narażając się na ich uzasadniony sprzeciw, skoro powierzyli mi swoje dziecko. W Polsce panuje wolność sumienia i dlatego nie wolno mi być dla nich zagrożeniem w wyrażaniu swoich poglądów politycznych a tym bardziej, gdy pragną w tym duchu wychowywać dzieci. Mają oni oczywiście świadomość, że proces wychowawczy proponowany w ZHR oparty jest na personalizmie chrześcijańskim i zgadzając się na to by ich dziecko należało do tej właśnie organizacji uznają również, że w tym duchu będzie ono wychowywane. Ale personalizm chrześcijański nie jest własnością żadnej partii i wiele opcji politycznych może do nich nawiązywać. Dh Kazimierz Wiatr jako Przewodniczący ZHR reprezentuje przed społeczeństwem całą organizację, jest z nią identyfikowany. A zatem musi być w tej kwestii doskonale przejrzysty. Musi być niejako symbolem organizacji i tego wszystkiego co ZHR proponuje polskim dzieciom. W tym momencie tak nie jest, gdyż jego osoba identyfikowana jest nie z procesem wychowawczym jaki stosowany jest w Związku, ale poprzez pełnioną funkcję w Parlamencie z określoną partią polityczną reprezentowaną w Senacie.

Ta sytuacja jest szkodliwa pedagogicznie, gdyż tym samym każdy instruktor ZHR może być utożsamiany z partią, której senatorem jest Przewodniczący. W ten sposób wkraczamy na grząski teren upolityczniania procesu wychowawczego co jest absolutnie niedopuszczalne w organizacji wychowawczej. Nie popełniajmy błędu ZHP lub osławionej HSPS (Harcerska Służba Polsce Socjalistycznej), która była w harcerstwie ideowym przedsionkiem PZPR. Nie może być tak, by instruktor ZHR indoktrynował politycznie swoich wychowanków przez osobisty przykład. To oczywisty absurd. Ale okazuje się, że to co absurdem jest na dole, wśród instruktorów wychowujących harcerzy, nie jest już takie oczywiste „na górze” we władzach naczelnych ZHR. Szuka się teraz „klucza” a może raczej „wytrychu” by jakoś wybrnąć z tej sytuacji, tym bardziej gdy okaże się że dh Przewodniczący nie widzi problemu i nadal zamierza pełnić swoją funkcję. Można by tu zapytać jaka wobec tego jest jego świadomość pedagogiczna jako wychowawcy harcerzy i instruktorów, i autorytetu dla członków Związku.

 

Spojrzenie ideowo-moralne

Prawo Harcerskie wyraża w swoich punktach jasne zasady ideowe organizacji, którymi musza kierować się członkowie ZHR. Liczę na to, że tak rzeczywiście jest w odniesieniu do osoby przewodniczącego ZHR. Ale czy tak będzie, gdy okaże się np. że dyscyplina klubu parlamentarnego może te zasady traktować wybiórczo? Czy wtedy dh Senator bardziej będzie wypełniał zasady Prawa Harcerskiego, czy też kierować się będzie interesem politycznym?

W pierwszym punkcie Prawa mowa jest o służbie Polsce, przez co rozumiem służbę na rzecz wszystkich Polaków. Co będzie gdy ustawa parlamentarna będzie tą kwestię traktować w sposób wybiórczy - jak np. głośna niedawno sprawa zakazu na mocy ustawy przyznawania leków osobom powyżej 65 roku życia?

Drugi punkt mówi o wierności słowu. Czy dh. Senator jest pewien, że to co zakładały partie w swoich programach wyborczych, będzie absolutnie przestrzegane w pracy Parlamentu?

Punkt trzeci traktuje sprawę pożyteczności na rzecz bliźnich. Co będzie, gdy okaże się, że taktyka parlamentarna będzie narzucała liczenie się raczej z interesem państwa, jego finansami a nie z rzeczywistymi potrzebami obywateli?

Braterstwo harcerskie, zawarte w IV punkcie ma ogarniać wszystkich ludzi. Co się stanie, gdy okaże się, że walka partii politycznych, nie przebierająca w środkach politycznych, będzie koniecznością? Jak będą wówczas traktowani przeciwnicy w parlamencie?

Punkt piąty mówi o rycerskiej postawie harcerza. Czy dh Senator może zapewnić, że tak będzie traktował innych parlamentarzystów, bądź obywateli i tak będzie traktowany przez innych?

Punkt szósty mówi o miłości przyrody. Co będzie, gdy parlament ustanowi prawo godzące w przyrodę a uwzględniające interes ekonomiczny państwa?

Punkt siódmy mówi po posłuszeństwie wobec swoich przełożonych. Pojawia się tu pytanie, o których przełożonych chodzi. Jeżeli nie ma ich w Związku, bo dh Wiatr jest Przewodniczącym, to może chodzi o przełożonych w Senacie. A jeżeli tak, to czyje interesy będzie reprezentował, czy Senatu w ZHR-ze, czy ZHR-u w Senacie? Jest taka możliwość, że przełożonymi dla dh. Przewodniczącego są Rada Naczelna i Zjazd ZHR, ale do tego czasu, gdy te instancje władzy ustawodawczej Związku się zbiorą, kogo będzie dh. Wiatr słuchał, komu będzie posłuszny?

Punkty ósmy i dziewiąty mówią o postawie radości i ofiarności. Mam nadzieję, że ta wartość może być wypełniana przez dh. Senatora aż nadto. Bo przecież ofiarność na rzecz ZHR-u przez wielu będzie dobrze widziana, ale czy tak naprawdę o to nam chodzi, czy takie partykularne spojrzenie nie jest po prostu niegodziwe?

Czystości intencji dh. Przewodniczącego w kwestii oddania się na służbę Parlamentowi RP nie podważam. Mam nadzieję, że wynika z rzeczywistej potrzeby służby narodowi. Mogą się jednak pojawić wątpliwości, gdy okaże się, że nie zechce on zrezygnować z funkcji jaka pełnił do tej pory w ZHR-ze. Wtedy bowiem można będzie wnioskować, że intencją tak Jego jak i innych instruktorów nie jest praca dla dobra młodzieży lecz „trampolina” do kariery politycznej i osobistego wzrostu znaczenia bądź popularności w społeczeństwie. Może to zaskakujący wniosek wynikający z 10 punktu Prawa Harcerskiego. Zazwyczaj myśleliśmy tu o kwestii relacji harcerz-harcerka oraz o abstynencji. Teraz zaś okazuje się, że ten punkt mówiący o czystości można widzieć w zupełnie innym, ale nie nowym aspekcie.

Wszystkie postawione tu pytania są być może bezzasadne w odniesieniu do osoby dh. Kazimierza Wiatra, ale samo postawienie tych kwestii może wywołać poważny problem, a nawet kryzys organizacji, i to w niedalekiej przyszłości.

Wydaje się też, że patrząc na postępowanie Senatora RP – dh. Przewodniczącego ZHR doznajemy odczucia jakiegoś nieprzyjemnego zgrzytu w pojmowaniu naszych intencji bycia instruktorami Związku. Pojawia się bowiem problem moralny dotyczący najgłębszych motywacji przynależności do organizacji. Czy mamy w niej służyć młodemu człowiekowi wychowując go dla dobra Ojczyzny, do różnych funkcji, jakie według swojej woli podejmie w dorosłym życiu, czy też przecierać ścieżkę kariery, która ma doprowadzić go do szczytów i zaszczytów w państwie? Jakoś nie mogę jednego z drugim pogodzić.

 

Spojrzenie społeczne

Można tu postawić pytanie jak widzi nas, harcerzy ZHR, społeczeństwo. Niektórzy twierdzą, że ze względu na propagowany przez nas personalizm chrześcijański, traktowani jesteśmy jako organizacja, w której kreowane są tzw. poglądy prawicowe. I zapewne w wielu przypadkach, gdy chodzi o instruktorów, tak rzeczywiście jest. Organizacja jest jednak wspólnotą ludzi o różnych poglądach, które wyrastają z systemu wartości chrześcijańskich. I to, jak sadzę jest naszym atutem i bogactwem. Nie zamykamy się w jednym wyznaniu (np. katolickim), jesteśmy Związkiem, który by można określić ze wszech miar chwalebnym mianem misyjnym, zachęcającym do przynależności także tych, którzy poszukują właściwej sobie drogi ideowej. Taki odbiór społeczny naszej organizacji budzi zaufanie a zarazem pewność u tych, którzy powierzają nam swoje dzieci, abyśmy je właściwie i zgodnie z ich wolą wychowali.

Wszelkie próby zawężenia naszego oddziaływania wychowawczego rodzą wątpliwości o szczerość naszych intencji i w jakimś sensie wykluczają wielu takich, którzy mogliby tak wiele od ZHR-u otrzymać w kształtowaniu ich dorosłego życia. Z doświadczenia ostatnich lat zdaję sobie sprawę, że niektóre środowiska instruktorskie próbowały już narzucać organizacji model ideowy przeczący naszej tożsamości. Budził on duży sprzeciw u tych wszystkich instruktorów, którzy na co dzień stykają się z pracą wychowawczą. Zazwyczaj też nie wnosił on niczego dobrego do rzeczywistej skuteczności naszej organizacji w oddziaływaniu społecznym.

To co się teraz stało może być odebrane tak, iż staliśmy się tzw. „młodzieżówką PiS-u”, którą w parlamencie reprezentuje dh. Kazimierz Wiatr. Zniechęcenie wielu środowisk do ZHR i bezsilność członków ZHR, często należących do tych środowisk może wywołać wiele problemów tak natury moralnej jak i społecznej. Jak tu zgodzić się z sytuacją, gdy jako instruktor reprezentuję „pisowski ZHR” a jako kolega, koleżanka, przyjaciel w moim środowisku w swoich poglądach skłaniam się bardziej do innych opcji politycznych? To rozbicie wewnętrzne w sumieniu może wywołać konflikt i zniechęcenie wielu instruktorów do dalszej pracy wychowawczej w organizacji.

Obecna sytuacja, gdy Przewodniczący ZHR został Senatorem RP jest dla wielu zaskoczeniem choćby gdy chodzi o sposób w jaki do tego doszło, gdyż członkowie Związku nic o tym praktycznie nie wiedzieli i nikt się ich nie zapytał, czy na to się zgadzają. Okazuje się nawet, że nie było w tej kwestii żadnej decyzji Władz Naczelnych, poza ogólnikowym stwierdzeniem o zaangażowaniu ZHR w uczestnictwo w wyborach parlamentarnych. Nadal też nie wiemy, co będzie ze Związkiem, gdy Senator RP będzie pełnił funkcję Przewodniczącego. Nie znamy żadnej obiektywnej, publicznej wypowiedzi w tej sprawie ani ze strony dh. Kazimierza Wiatra ani ze strony Władz Naczelnych.

To wszystko napawa wielkim niepokojem, że nasza organizacja została wykorzystana przez niektórych członków Władz Naczelnych do osiągnięcia osobistych interesów i uzyskania wpływu na to co dzieje się obecnie w naszym państwie. Potraktowano Związek przedmiotowo jako narzędzie do osiągnięcia sukcesu politycznego. Podmiotowe traktowanie wspólnoty ZHR, gdy należało zapytać o to jego członków okazało się mitem. Staliśmy się zatem mimowolnym składnikiem kampanii wyborczej prowadzonej w sposób niegodny.  Wydaje mi się, że nasz sprzeciw, wygłaszany dopiero teraz, zresztą nie z naszej winy, jest bardzo spóźniony i przez nikogo z decydentów naszej organizacji, nie zostanie wysłuchany. Jedynym wyjściem w takiej sytuacji jest oczekiwanie na Zjazd Walny i wyrażenie swoich opinii podczas jego obrad. Obawiam się też niestety iż ujawni się wówczas wielki kryzys ideowy, którego przedsmak już obserwujemy.

Apeluję zatem do dh. Przewodniczącego Hm. Kazimierza Wiatra o jak najrychlejsze, jeżeli nie natychmiastowe zrezygnowanie z funkcji i przekazanie jej swojemu obecnemu zastępcy.

Ks. hm. Dr Krzysztof Bojko