phm. Agnieszka Lesny
 
Wbiegam do biura okręgu. Łukasz, pracownik naszego biura, daje mi znaki ręką, że rozmawia przez telefon i muszę zaczekać. Przysiadam na krześle i czekam. Rozmowa przedłuża się, Łukasz stroi miny i gestykuluje, więc wyostrzam słuch, zaciekawiona z kim tak debatuje. „Chatki, proszę Pani, to jest takie wydarzenie, kiedy zastęp wychodzi do lasu i spędza tam noc lub dobę.” Dlaczego Łukasz tłumaczy komuś co to są „chatki”?! 
„Tak proszę Pani, dzieci są pod opieką drużynowych. Tak, to normalne, że Pani syn spędził dzień w kuchni…” Rozmowa trwała prawie 20 minut. Odkładając słuchawkę, Łukasz westchnął, że to już trzecia mama, która dzwoni do siedziby okręgu i zadaje podobne pytania. Wniosek jest jeden: ta mama nie była na zebraniu przed obozem i nie zna specyfiki działań harcerskich. Na zebraniu mogła nie być, bo nie chciała/nie mogła. No cóż, zdarza się. Możliwe też, że tego zebrania po prostu nie było. Wbiegam do biura okręgu. Łukasz, pracownik naszego biura, daje mi znaki ręką, że rozmawia przez telefon i muszę zaczekać. Przysiadam na krześle i czekam. Rozmowa przedłuża się, Łukasz stroi miny i gestykuluje, więc wyostrzam słuch, zaciekawiona z kim tak debatuje. „Chatki, proszę Pani, to jest takie wydarzenie, kiedy zastęp wychodzi do lasu i spędza tam noclub dobę.” Dlaczego Łukasz tłumaczy komuś co to są „chatki”?! „Tak proszę Pani, dzieci są pod opieką drużynowych. Tak, to normalne, że Pani syn spędził dzień w kuchni…” Rozmowa trwała prawie 20 minut. Odkładając słuchawkę, Łukasz westchnął, że to już trzecia mama, która dzwoni do siedziby okręgu i zadaje podobne pytania. Wniosek jest jeden: ta mama nie była na zebraniu przed obozem i nie zna specyfiki działań harcerskich. Na zebraniu mogła nie być, bo nie chciała/nie mogła. No cóż, zdarza się. Możliwe też, że tego zebrania po prostu nie było.
 
Po co?
 
Zebrania, spotkania, kręgi z rodzicami powinny być częścią pracy każdego drużynowego. Często drużynowi boją się kontaktu z rodzicami, gdyż są niepewni siebie, obawiają się niewygodnych pytań i uważają, że lepiej żeby rodzice nie do końca wiedzieli, co dzieje się na obozie czy w harcerstwie w ogóle. Czyli wewnętrznie zgadza się z tym, że na obozie dzieją się rzeczy niebezpieczne i  należy je przed rodzicami ukryć. Nic bardziej mylnego! Po pierwsze rodzice MAJĄ PRAWO wiedzieć, co będzie działo się w miejscu, do którego wysyłają dzieci. Nie wolno przed nimi niczego ukrywać, nie mówić „całej prawdy”. Po drugie strach ma wielkie oczy i jeśli rodzic z własnej ciekawości poszuka informacji w internecie czy u innych rodziców na temat tej „pionierki” – może się przestraszyć, że jego dziecko ma biegać po lesie z siekierą  –- i nie wyrazić zgody na wyjazd. Spotkanie z drużynowym i zebranie niezbędnych informacji, wyjaśnienie obaw buduje zaufanie rodziców do drużynowego i obozu jako dobrego miejsca spędzenia wakacji. Unikamy w ten sposób negatywnego zaskoczenia i panicznej reakcji rodziców na skargi z obozu czy MMSa prezentującego jak dumny synek wbija „pomostówę”. Jeśli przed wyjazdem wyjaśnimy rodzicom, że obóz harcerski różni się od wakacji pod palmą – i wytłumaczymy dlaczego zmęczenie, brak snu, wyzwania – są dobrym sposobem spędzenia letnich tygodni – będziemy mieć rodziców po swojej stronie, nawet w trudnych sytuacjach. Rodzice będą mniej dzwonić, może odpuszczą nam niespodziewany nalot, a w razie czego pomogą, gdyby jakiś delikwent postanowił, że wybiera jednak palmę.
 
Jak?
 
Niezależnie od tego jak dobre macie relacje z rodzicami swoich zuchów czy harcerzy – podejdźcie do tematu bardzo profesjonalnie. Zadbajcie o salę (najlepiej nadaje się harcówka, jeśli macie w niej odpowiednie warunki) i wcześniejszą informację (ok. dwóch tygodni przed planowanym zebraniem). KONIECZNIE przyjdźcie w mundurze. Warto, aby na zebraniu był również komendant zgrupowania. Jeśli jedziecie na obóz w kilka drużyn – najłatwiej zorganizować jedno zebranie dla wszystkich. Oto kilka wskazówek i podpowiedzi jak prowadzić zebranie:
- przygotujcie prezentacje ze zdjęciami z poprzednich obozów (laptop, rzutnik lub po prostu zdjęcia). Gdy rodzice zobaczą uśmiechnięte twarze harcerzy oraz elementy pionierki – uwierzą, że na pryczach da się spać a na obozie może być fajnie.
- pokażcie i mówcie o wydarzeniach i „atrakcjach” jakie planujecie. Dla rodziców ważne jest, aby na wakacjach ich dzieci dużo się działo. Opowiedzcie więc o rajdach, wycieczkach, festiwalu obozowym, turnieju drużyn, konkursie na najlepszą pionierkę itd.
- wytłumaczcie na czym polegają specyficzne dla harcerstwa działania: warty dzienne i nocne (dbanie o własne bezpieczeństwo, ćwiczenie czujności), „chatki” lub „Robinsonada” (kształtowanie samodzielności, nauka zadbania o siebie, integracja w grupie, przygoda), rajd (próba wytrzymałości, nauka pakowania plecaka, rozkładu własnych sił itd.), „biszkoptowanie” lub „chrzest obozowy” (przygoda, obrzędowy sposób przyjęcia do grupy itd.). Stopniowo wprowadzajcie typowo obozowe nazewnictwo: latryna, lazaret, zeriba, pionierka, piguła itd. 
- wspomnijcie, że obóz harcerski to nie są wakacje polegające na leżeniu plackiem. Rodzice często zarzucają nam, że po ciężkim roku szkolnym zabieramy ich dzieci na jeszcze cięższy wyjazd. Trzeba wytłumaczyć im, iż w harcerstwie propagujemy aktywny sposób spędzania czasu. Metoda harcerska zakłada nie tylko kształtowanie nowych umiejętności, ale też charakteru; a to wymaga czasem zmęczenia, otarcia nóg, przygody. Jednak Wy – jako drużynowi rozumiejący potrzebę wypoczynku – zapewnicie przecież harcerzom odpowiednią ilość snu, kąpiele w rzece czy jeziorze. 
- opowiedzcie o rytmie obozowego życia; początek jest trudny – wyjeżdżamy z domu, w lesie trzeba wszystko zbudować. Zmęczenie, brak własnego miejsca i polowe warunki rodzą frustracje – harcerze mogą dzwonić do domu i skarżyć się na warunku. Uspokójcie rodziców – że to mija, że gdy obóz już stoi, zazwyczaj harcerze dobrze się w nim czują i bardzo się do niego przyzwyczajają. W połowie obozu czasami dochodzi do drugiego kryzysu; rajdy i „chatki” męczą, ludzie męczą się sobą i może dojść do kłótni – ale pod koniec obozu morale znowu wzrasta, wszyscy czekają na festiwale, watrę, rozwiązanie tajemnicy obrzędowości itd.
Na koniec zebrania warto wręczyć rodzicom kartkę ze wszystkimi danymi obozu (wbrew pozorom rodzice czasem nie wiedzą gdzie i w jakim terminie ich dziecko wyjeżdża oraz jak ma na nazwisko komendant).
 
O co pytają i czego obawiają się rodzice?
 
- bezpieczeństwo; „Uużywacie pił i siekier?!” lub „Ii wy tam sami w tym lesie?!”. Warto odpowiedzieć, że obóz ma niezbędne zezwolenia. Na terenie obozu jest lekarz, ratownik lub pielęgniarka, a pobliski ośrodek zdrowia wie, że niedaleko umiejscowiona jest placówka wypoczynku. Uspokajająca jest informacja, że na obozach ZHR rzadko zdarzają się wypadki. To bezpieczna forma spędzania wypoczynku.
- „Na co idą moje pieniądze skoro mieszkacie w lesie?!”. W tym miejscu nadmieńcie, że instruktorzy ZHR pracują społecznie, ale już wszystkie inne koszty rozkładają się na wszystkich uczestników obozu. Możecie wymienić, że w kosztach obozu jest wyżywienie, ubezpieczenie, dojazd, amortyzacja sprzętu, naszywka itd.
- „Dlaczego na obozie nie ma prądu i jak syn ma ładować telefon?”  - specyfiką metody harcerskiej jest bliskość przyrody  i wsłuchanie się w nią. Rezygnacja ze zdobyczy cywilizacji pokazuje nam co dawała ludziom surowa przyroda oraz co daje postęp technologiczny. Chcemy się wypróbować, zobaczyć jak sobie radzimy bez komputera czy światła. Rezygnacja z elektronicznych gadżetów przywraca świadomość ile na co dzień pochłaniają nam czasu. Telefon będzie można naładować np. na rajdzie. W pilnych sprawach można zadzwonić z telefonu komendanta, ale gdy bateria w telefonie padnie – trudno. Radzimy sobie bez niego. 
-„Dla mojej córki ważny jest sen, czy może być zwolniona z wart nocnych?” Na obozie dbamy o to, aby podział obowiązków i przyjemności był sprawiedliwy. Jeśli ktoś nie bierze udziału w wartach – ktoś inny musi wartować dwa razy dłużej. Dlatego dzielimy się pracą po równo. Warty nocne nie są sztuką dla sztuki. Wartownik zapewnia w nocy bezpieczny sen całej drużynie i jego rola jest bardzo ważna.
 
Nieobecni
 
W niektórych środowiskach zaniechano zebrań z rodzicami, ponieważ frekwencja na nich była bardzo niska. Uważam, że to błąd – jeśli rodzic ma po obozie pretensje, że był niedoinformowany – zawsze możemy zwrócić mu uwagę, iż było zebranie, a jeśli nie mógł być obecny, mógł się dowiedzieć co na nim było. Poza tym fakt organizowania zebrań daje rodzicom poczucie, że traktujemy ich poważnie i nie odsuwamy od spraw drużyny. Takie zaufanie zawsze procentuje. Dlatego warto robić zebrania na początek nowego roku lub przy zmianie na funkcji drużynowego – aby przedstawić rodzicom swojego następcę – to na starcie ułatwi wszystkim wzajemne kontakty.
 
28 lipca 2010, Warszawa
 
phm. Agnieszka Leśny  HR, Mazowiecka Chorągiew Harcerek ZHR