hm. Jacek Garboliński
 
Harcerstwo to miejsce, gdzie ścierają się ze sobą grupy instruktorów posiadających różne poglądy na wychowanie, na niezależność polityczną,  system zarządzania organizacją, masowość lub elitarność i wiele jeszcze innych aspektów działalności. Dziś w dobie pluralizmu w życiu obecnego społeczeństwa, panuje pogląd, że trudno wymagać jedności organizacyjnej harcerstwa. A jak to było dawniej? Spróbujemy prześledzić ten okres dawnej historii kiedy instruktorzy ruchu harcerskiego mogli swobodnie decydować o jego kształcie.   Czy jedność harcerstwa przedwojennego jest faktem czy mitem? 
 
 
Już w chwili  powstawania skautingu na ziemiach polskich (jeszcze będących pod zaborami) powstały dwa główne ośrodki oddziaływania na harcerską młodzież: jawna Naczelna Komenda Skautowa we Lwowie i  tajna Naczelna Komenda Skautowa w Kongresówce, z siedzibą w Warszawie. Choć zakładano, że lwowska NKS  miała być nadrzędna, to ze względu na odmienną specyfikę polityczną w zaborze rosyjskim i austro-węgierskim, działania obu ośrodków były de facto niezależne. 
  
Mało tego.  Żaden z dwóch ówcześnie najważniejszych ośrodków pracy skautowej nie był wewnętrznie jednolity.  Istniejące różnice w traktowaniu skautingu dały o sobie znać ze szczególną siłą w momencie wybuchu I Wojny Światowej. Dowodem na to jest choćby rebelia drużynowych warszawskich (1914-1915), której podłożem były różnice w poglądach na udział harcerzy w walkach wyzwoleńczych. Z jednej strony starsi  kierownicy pracy skautowej, powołujący się na „życiowe doświadczenie i zdrowy rozsądek”, z drugiej młodzież, kierująca się gorącym patriotyzmem, spontanicznie reagująca na wydarzenia wokół. Tak naprawdę jednak był to efekt bardzo istotnych różnic politycznych dzielących nie tylko harcerstwo ale całe polskie społeczeństwo. W obliczu wybuchu wojny musiało dojść do starcia się bliższej sercom młodzieży koncepcji legionowej Józefa Piłsudskiego, która zakładała zbrojne wystąpienie przeciwko Rosji u boku państw centralnych, z wyrachowaną endecką koncepcją Romana Dmowskiego, której zwolennicy zachęcali do wystąpienia po stronie koalicji czyli w tym przypadku Rosji.  Stanowisko narodowej demokracji nie mogło współgrać z odczuciami młodzieży żyjącej na terenie trwającego ponad sto lat zaboru rosyjskiego i wychowanej w tradycji powstań narodowych skierowanych przecież głownie przeciwko rosyjskiemu zaborcy.
  
W efekcie  tych różnic doszło do  rozłamu, którego bezpośrednią przyczyną był publiczny odczyt  ks. Lutosławskiego (członka NKS i stronnika narodowej demokracji) negujący korzyści historyczne wynikające z narodowych powstań zbrojnych w latach 1831 i 1863. Drużynowi, którzy domyślali się w osobie ks. Lutosławskiego członka władz skautowych, zażądali jego ustąpienia z NKS. Niestety,  wszyscy, którzy podpisali się pod tym wnioskiem zostali zdegradowani i zawieszeni w czynnościach (9 X 1914 r.). Ci z kolei odpowiedzieli odejściem swoich drużyn od NKS (przy komendzie pozostała tylko jedna) i utworzeniem Wydziału Rady Drużynowych z przewodniczącym Piotrem Olewińskim. Ten pierwszy rozłam w skautingu warszawskim  trwał kilka miesięcy i został zażegnany w skutek spełnienia żądań zbuntowanych drużynowych. Ks. Lutosławski ustąpił z NKS, a degradacje zostały wycofane.  
 
Tyle tylko, że pozorna jedność nie trwała długo. Raptem pół roku, po czym znów doszło do rozłamu, tym razem bardziej poważnego. Jego przyczyną był ten sam konflikt polityczny.  Po zajęciu Kongresówki przez Niemców, zaistniały warunki do ujawnienia skautingu. Ponieważ NKS już otwarcie sprzyjała endecji, w reakcji na to utworzona została Polska Organizacja Skautowa sprzyjająca legionom i POW. Rozłam ten miał bardzo bolesne konsekwencje, bowiem w przeciwieństwie do poprzedniego był jawny a więc jego świadomość dotarła nawet do szeregowych skautów. W wyniku tego pojawiła się wrogość pomiędzy drużynami należącymi do skłóconych politycznie organizacji. Znane są przypadki brutalnych bójek pomiędzy drużynami podlegającymi zwaśnionym organizacjom.  
 
Dopiero rok 1916 przyniósł scalenie większości odłamów harcerstwa NKS, POS, Związku Skautek Polskich i Junactwa w jeden „mały” Związek Harcerstwa Polskiego obejmujący swym zasięgiem na razie tylko tereny byłej Kongresówki. Zjednoczenie to stało się możliwe w wyniku zmiany sytuacji wojennej i wynikającego z tego obniżenia temperatury sporu pomiędzy endecją a obozem legionowym.    
 
Na pozostałych ziemiach polskich m.in. w Galicji nadal działały inne, lokalne struktury skautowe. Do połączenia całego ruchu doszło dopiero na Zjeździe Zjednoczeniowym w dniu 2 listopada 1918r. , kiedy to powołano do życia ogólnopolską organizację o nazwie Związek Harcerstwa Polskiego.   
 
Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości i po wojnie z bolszewicką Rosją, ZHP znowu dostał się pod wpływy endecji. Działacze katolicko-narodowi kładli  nacisk na wychowanie młodzieży w duchu narodowym, negowali pomysły przyjmowania do ZHP nie-Polaków, uważając, że zaszkodzi to wewnętrznej spoistości drużyn i całego ruchu harcerskiego oraz będzie skutkowało zaniedbaniami w wychowaniu patriotycznym. Najistotniejszą rolę w procesie kształtowania młodzieży przypisywano wychowaniu religijnemu, gdyż wychodzono z założenia, że pełny rozwój osobowości możliwy jest tylko przy rozwoju własnej religijności. Przy tym wszystkim strasznie zbiurokratyzowano organizację.
 
Jedność ZHP przetrwała zaledwie kilka lat, do czasu gdy Adam Ciołkosz powołał do życia Wolne Harcerstwo.   W obszernych programowych tezach, skierowanych do starszych harcerzy, przedstawiał on konieczność odnowy harcerstwa, przywrócenie mu charakteru ruchu, a nie organizacji, likwidacji biurokracji, skostniałych form przysłaniających treść,  proponował decentralizację.  Wolne Harcerstwo na początku było ruchem puszczańskim.  Adam Ciołkosz postulował objęcie zasięgiem harcerstwa młodzieży robotniczej, rzemieślniczej, wiejskiej i zaniedbanej. Moim zdaniem ruch Ciołkosza był protoplastą obecnego ruchu wędrowniczego, a jego postulaty były częściowo postulatami późniejszego KIMB-u.
 
Samo Wolne Harcerstwo, w późniejszym czasie  zostało przechwycone przez instruktorów o poglądach socjalistycznych i komunistycznych, od których odcinali się sam Ciołkosz oraz Alojzy Pawełek. W 1923 roku, na II zjeździe, Wolne Harcerstwo rozpadło się na dwie frakcje, a jedna z nich, o zabarwieniu lewicowym powołała Zjednoczone Wolne Harcerstwo, które deklarowało "najściślejszą łączność z ruchem proletariatu walczącego o swe wyzwolenie społeczne, (...) jesteśmy przeciwko militaryzmowi i wojnom, jako narzędziom kapitalizmu, (...) przeciwko szałom nacjonalizmu i nienawiści plemiennej".   Nowa lewicowa organizacja harcerska Zjednoczenie Wolnego Harcerstwa, została rozwiązana decyzją władz państwowych w 1924 roku., Do tradycji Wolnego Harcerstwa nawiązywały późniejsze organizacje młodzieżowe działające w Polsce międzywojennej: Pionier oraz Czerwone Harcerstwo Towarzystwa Uniwersytetu Robotniczego.
 
 Instruktorzy o poglądach narodowo-katolickich zaczęli po roku 1926  i przewrocie majowym  powoli tracić swoje wpływy w ZHP na  rzecz „Sanacji”, która , propagowała wychowanie w duchu państwowym i postulowała przyjmowanie w  szeregi ZHP młodzieży mniejszości narodowych; uważano też, że należy odejść od kryteriów elitaryzmu w doborze członków związku i nastawić się na masowość, co pozwoli objąć wpływami harcerstwa szersze rzesze młodzieży. Przełomem  w tym sporze  był XI Zjazd ZHP, który odbył się w Krakowie w dniach 1-2 lutego 1931 r. W następstwie przegranych wyborów reprezentanci nurtu narodowego zostali odsunięci od władzy w  Związku. Wielu zasłużonych instruktorów odeszło ze związku, część z nich utraciła swoje stopnie lub została zawieszona w prawach harcerskich, niektórych usunięto m.in. ks. Bogańskiego i Jędrzeja Giertycha. Henryk Glass otrzymał karny urlop, a hm. RP Stanisław Sedlaczek został przeniesiony w stan spoczynku. Oto obraz temperatury sporów ideowych w przedwojennym ZHP.
 
W reakcji na te wydarzenia instruktorzy endeccy utworzyli Krąg św. Jerzego, przy pomocy którego próbowali rozwijać i propagować własną wizję harcerstwa. W opozycji do niego istniał Krąg im. Mieczysława Bema (KIMB) utworzony przez  instruktorów o poglądach wyraźnie lewicowych. Wydaje się, że zgoda na funkcjonowanie tych kręgów ramach ZHP uchroniła Związek przed jego rozsadzeniem na gruncie sporów ideowych pomiędzy sanacją, endecją i tzw. „postępowcami”. 
 
Ta pozorna jedność, pod powierzchnią której szalały gorące spory ideowe i metodyczne przetrwała do 1939 roku.   O tym, że ówczesny ZHP był „beczką prochu” świadczy tzw. sprawa Wigierczyków. 
 
Od 1924 roku w Warszawskiej Chorągwi  Harcerzy funkcjonował silny ośrodek kształcenia instruktorów, kładący nacisk na wychowanie "puszczańskie". Kluczowym elementem kursów instruktorskich były obozy organizowane w dzikiej puszczy nad mazurskim jeziorem Wigry. Siła oddziaływania na młodych instruktorów była tak wielka, że Wigierczycy tworzyli nieformalne środowisko i utrzymywali bliskie kontakty w wiele lat po zakończeniu kursu.  Jednym z inicjatorów szkoły wigierskiej był hm. Władysław Ludwig (komendant Chorągwi Warszawskiej Harcerzy 1924-1933), wychowanek Andrzeja Małkowskiego jeszcze z drużyny w Zakopanem, prekursor puszczaństwa w harcerstwie. Ludwig wyraźnie sprzeciwiał się sanacyjnej koncepcji reprezentowanej przez władze naczelne ZHP, aby silnie powiązać związek z administracją rządową. Był zdania, że harcerstwo powinno zachować niezależność polityczną. 
 
Dodatkowo powodem sporu było postawa młodych instruktorów, w tym Ludwiga, wobec propiłsudczyków na Zjeździe ZHP w 1926 r. W wyniku narastającego konfliktu 31 marca 1939 Ludwiga, Wechslera i Błaszczyka usunięto z ZHP. 2 kwietnia prawie 100 instruktorów podpisało list otwarty skierowany do Przewodniczącego Grażyńskiego z prośbą o przywrócenie lubianych i szanowanych wodzów. Ani list, ani późniejsze próby mediacji nie dały rezultatu, w odpowiedzi na to w maju ok. 100 instruktorów (w tym 30 harcmistrzów, 69 podharcmistrzów oraz jeden działacz) wystąpiło z ZHP na znak protestu. Tak więc w przeddzień wybuchu II Wojny Światowej , Związek Harcerstwa Polskiego, a konkretnie Warszawska Chorągiew Harcerzy „pozbyła” się instruktorskiego zaplecza, jakże doświadczonego i poważanego przez instruktorów i harcerzy. 
 
Nie był to rozłam, bowiem Wigierczycy opuszczając ZHP nie deklarowali woli prowadzenia konkurencyjnej działalności harcerskiej. Utracili wiarę w sens służby w ZHP a wpojony im dogmat o potrzebie jedności nie pozwalał podejmować pracy harcerskiej poza Związkiem.
 
Na marginesie, warto zwrócić uwagę, że dogmat o potrzebie jedności we wszystkich aspektach życia społecznego i wierności wodzom zyskał sobie niezwykłą popularność w naszej części Europy. U naszył sąsiadów doprowadził do ekstremalnych wynaturzeń. W Polsce końca lat 30-tych owocował zjawiskami, które w ocenie sporej części społeczeństwa (bynajmniej nie komunistów) doprowadziły do klęski wrześniowej.      
 
Nawet instruktorzy o poglądach narodowo-katolickich, którzy pozostawali w ostrym sporze ideowym i metodycznym z będącymi u władzy „piłsudczykami” uznawali ten dogmat co powstrzymywało ich od wyjścia z ZHP i założenia własnej organizacji, w której w sposób nieskrępowany mogliby rozwijać swoje koncepcje.  
 
Jednak dogmat ten upadł wraz z klęską wrześniową, za którą powszechnie obwiniono „sanację” i jej sposób prowadzenia spraw polskich. 
 
Przysłowie mówi, że wspólny wróg jednoczy …
 
Jednak różnice w poglądach władz kilku odłamów  harcerstwa nie pozwoliły skutecznie scalić się w obliczu wroga. W czasie wojny  działały Szare Szeregi, które chciały być uważane za kontynuację przedwojennego ZHP. Do konspiracji przeszli też instruktorzy Kręgu Św. Jerzego tworząc  własne Harcerstwo Polskie (kryptonim „Hufce Polskie”)., natomiast Wigierczycy stworzyli „Wigry”, które konsekwentnie nie uważały się za organizację harcerską lecz wojskową, ale ich trzon stanowili właśnie instruktorzy harcerscy. Oprócz tych trzech głównych organizacji harcerskiej konspiracji, działało też wiele małych grup, które nie należały nigdzie, były kontynuacją działania przedwojennych drużyn, a że były głęboko zakonspirowane, mało kto o nich wiedział. 
 
Szare Szeregi sformułowały niezwykle odważny program wychowania poprzez walkę. Temu podporządkowana była konspiracyjna struktura organizacyjna, podział wiekowy na Zawiszaków , Szkoły Bojowe i Grupy Szturmowe, programy prób na stopnie i sprawności.  Harcerze Szarych Szeregów uczestniczyli w bezpośredniej walce z okupantami w ramach własnych oddziałów dywersyjnych, zadań zwiadowczych na rzecz AK i małego sabotażu.   W rezultacie podobnych poglądów na udział młodzieży w walce z okupantem, z czasem Wigry scaliły się z Szarymi Szeregami.  W wyniku kilkuletniej akcji scaleniowej w skład SS weszło też większość działających niezależnie środowisk harcerskich.  
 
Samodzielny byt organizacyjny zachowało Harcerstwo Polskie, które bardzo istotnie różniło się od Szarych Szeregów w poglądach na metody prowadzenia bieżącej działalności harcerskiej. W Hufcach Polskich  stosowano przedwojenne programy wychowawcze i stopnie harcerskie. Instruktorzy narodowcy, podobnie jak ćwierć wieku wcześniej,  stali na stanowisku, że należy chronić młode pokolenie przed wyniszczeniem fizycznym i moralnym. Skupiono się na kształtowaniu postaw w myśl hasła: "Wychowanie młodych Polaków dla Boga i Narodu".   
 
Funkcjonowanie tak odmiennych wizji pracy harcerskiej nie byłoby możliwe w ramach jednej organizacji. Szare Szeregi i Hufce Polskie działy niezależnie do końca wojny. 
 
Warto sobie zadać pytanie – dobrze czy źle się stało?  Czy dla Polski lepsza byłaby sytuacja gdyby kierując się wymogiem jedności, utworzono jedną konspiracyjną organizacje harcerską, w której jak przed wojną dwie przeciwne frakcje instruktorskie wzajemnie blokowałyby realizację własnych rozbieżnych koncepcji? Czy w skutek niezdecydowania władz takiej organizacji, ciągłych sporów i taktycznych kompromisów Harcerstwo zapisałoby tak wspaniałą kartę w historii naszego państwa?
 
 
Czuwajcie, a dobrze …

Jacek Garboliński
Mazowiecka Chorągiew Harcerzy