hm. Marek Kamecki
„Jeżeli rybak założy na haczyk przynętę, którą on sam uważa za smaczną, na pewno nie uda mu się złowić wiele, a w każdym razie nie złowi „ostrożnych” gatunków ryb. Dlatego więc używa na przynętę tego co lubią ryby.”
(Bi-Pi, „Wskazówki dla skautmistrzów”, Warszawa 1991, s. 24)
Nie każda droga prowadzi do celu – często ta najłatwiejsza okazuje się najgorszą. Wiadomo: „Kto ścieżki prostuje – ten w domu nie nocuje”. Cel naszego Ruchu jest powszechnie znany – ideał, do którego dążymy zapisany jest w Prawie i Przyrzeczeniu Harcerskim.
„Nie tyle chodzi o to, abyśmy osiągnęli nasze najwyższe ideały, lecz o to, aby były one naprawdę wysokie.”
(Bi-Pi, „Wskazówki dla skautmistrzów”, Warszawa 1991, s. 43)
Cele są szczytne – jednak siłą skautingu okazała się jego skuteczność wynikająca nie tyle z głoszonych zasad – wszak nie są nowe – ile z zastosowanej metody.
(Bi-Pi, „Wskazówki dla skautmistrzów”, Warszawa 1991, s. 43)
Cele są szczytne – jednak siłą skautingu okazała się jego skuteczność wynikająca nie tyle z głoszonych zasad – wszak nie są nowe – ile z zastosowanej metody.
Od pokoleń społeczeństwa dumały nad tym jak wychować młode pokolenia i wiele pięknych i okrutnych rzeczy popełniono na tej drodze. Harcerstwo należy do tych pięknych, dlatego walczymy o jego czystość i „harcerskość”, bo zepsuć je łatwo.Oczywiście można pracować z młodzieżą w różny sposób i mamy to szczęście, że żyjemy w wolnym kraju, gdzie każdy może próbować sił w tej materii na swój sposób. My, harcerze, szczycimy się jednak tym, że potrafimy to robić niewielkimi środkami, ale za to bardzo skutecznie. Właśnie dzięki naszej tradycyjnej metodzie.
Sprytny Generał zauważył, że do chłopców będących w trudnym wieku (gdy rodzice zaczynają tracić decydujący wpływ na ich postawę) nie przemawia ani perswazja słowna, ani eskalacja represji mająca wymusić pożądane zachowania. Przez wieki więc na przemian tłuczono chłopców i prawiono im kazania, ale nie dawało to efektu. Geniusz Bi-Pi polegał na tym, że pokazał jak POPRZEZ tworzenie prostych sytuacji można wpływać nie tylko na bieżące zachowania, ale także na długofalowy proces wychowania.
Skuteczność harcerstwa stała się jednak w pewnym sensie jego zmorą. Od zarania naszego Ruchu pojawiali się, najczęściej pełni dobrych intencji, wychowawcy, którzy traktowali harcerstwo bez zrozumienia – uznając je bądź za wojsko dla dzieci, bądź za klub sportowy, bądź też jako organizację religijną. Harcerstwo jest jednak każdą z tych rzeczy po trochu nie będąc żadną z nich.
Harcerstwo jest harcerstwem.
„(…) drużynowy nie może być ani profesorem, ani oficerem, ani katechetą, ani specjalistą, fachowcem. (…) musi być starszym bratem dla swoich chłopców, to znaczy ma patrzeć na świat z ich punktu widzenia.”
(Bi-Pi, „Wskazówki dla skautmistrzów”, Warszawa 1991, s. 10)
Jego atrakcyjność powodowała też, że wielokrotnie próbowano użyć je do realizacji innych, poza wychowawczych celów i zawsze pociągało to za sobą zamieszanie i upadek. Tak było w latach 60-tych ubiegłego wieku gdy środowisko Walterowców rewolucjonizowało ZHP na czerwono, tak było gdy pod szyldem harcerskim tworzono w latach 70-tych Harcerską Służbę Polsce Socjalistycznej. Z podobną sytuacją mamy obecnie do czynienia w ZHR, gdy tradycyjne zasady ideowe i metodyczne chce się zastąpić nowymi ideami i nowymi metodami.
Nie może więc dziwić, że budzi to opór ludzi, którzy dużą część swojego życia poświęcili na walkę o prawdziwe, tradycyjne harcerstwo. Nie jest to jednak jedynie postawa bezrefleksyjnie zachowawcza. Za utrzymaniem harcerstwa w ZHR przemawiają nie tylko argumenty historyczne – jak mówił na Zlocie Jubileuszowym w Krakowie dh. „Orsza” - „…sprawdziło się…”, ale w równej mierze powody merytoryczne. Jeżeli mienimy się organizacją harcerską to róbmy harcerstwo, a nie jakąś organizację formacji religijno – defiladowej.
Przesuwanie akcentów na osiąganie celów przede wszystkim religijnych i to raczej w sferze deklaratywnej, powoduje wiele negatywnych zjawisk.Co więcej wcale nie służy pogłębianiu wiary, ale daje efekty wręcz przeciwne. Buduje wszak religijność zewnętrzną nakierowaną na demonstrację poglądów, a nie na głęboko umiejscowioną, osobistą więż z Bogiem. Wychowanie religijne wyprowadzające zainteresowanie wiarą z kontemplacji natury i poparte przykładem drużynowego, nie jest być może, czymś czym można się afiszować na każdym kroku, ale daje za to mocne fundamenty wiary. Chrześcijaństwo jest religią drogi – wszyscy uczniowie Jezusa podążają za Nim w poszukiwaniu Ojca i jeżeli ktoś stanął i twierdzi, że już nie musi iść bo znalazł, to najprawdopodobniej zjechał na parking… a Jezus poszedł dalej.
Wymuszanie na harcerzach i instruktorach za pomocą regulaminów ciągłego religijnego określania się powoduje, że ludzie zamykają się na Boga, albo co gorsza, przyjmują postawę cynicznego i instrumentalnego wykorzystywania wiary. Nie dość, że w ten sposób wypacza się harcerstwo to niestety jeszcze niszczy się w młodzieży podstawy chrześcijaństwa.
„Jeżeli takiemu młodzieńcowi wstępującemu w nasze
szeregi pokażemy szczytne ideały nasze, nałożymy przy tym na niego
obowiązek postępowania według pewnych wytycznych ideowych (Przyrzeczenie i Prawo Harcerskie), a nie damy mu możliwości nabierania sił w naszym Ruchu i przez kształtowanie swojej osobowości zbliżania się do
doskonałości opowiedzianej ideałami - popełnimy względem tej jednostki
zwyczajne oszustwo. Pokazujemy szczyty, a nie dajemy środków ani
sposobów dostania się na nie. (…)
Stawianie przed chłopcem ostrych reguł i przepisów z obowiązkiem surowego
przestrzegania, a nie dawanie mu możności nabierania sił, patrzenie
przez palce na to, gdy harcerz te przepisy obchodzi i do obchodzenia
nawyka - jest potworną zbrodnią na takiej jednostce, która zostawiona samej
sobie, urobiłaby się w życiu, a nie postradała marzeń o ideale.”
(Leopold Ungehauer, Próby Wodzów, Warszawa 1998, s. 17)
Nacisk na religijne efekciarstwo, które bije w oczy ze wszystkich regulaminów powoduje również fatalne skutki dla środowiska instruktorskiego. Komisje Instruktorskie w większym stopniu zaczęły się interesować szczegółami życia intymnego kandydatów na instruktorów niż ich sprawnością wychowawczą – także w sferze ideowej. Skuteczność wychowawcza i postawa zeszły na dalszy plan. Regulamin stopni zawiera tak wiele punktów uznaniowych, że zawsze można nie uznać „kwalifikacji ideowych” kandydata. Można też uznać. I na tym polega ta zabawa.
„Chłopiec przychodzi do nas z entuzjazmem, z dobrą wiarą, z tęsknotami
młodości, które są przecież najpiękniejszą i najcenniejszą kartą jego
życia - odchodzi złamany, zniechęcony nie tylko do harcerstwa, ale w
ogóle do jakichkolwiek nastawień ideowych. Stokroć lepiej było dla niego
wejść do innej organizacji, gdzie ideały nie byłyby tak niedosiężne jak
nasze, nie mające wielkich pretensji wychowawczych.”
(Leopold Ungehauer, Próby Wodzów, Warszawa 1998, s. 17)
(Leopold Ungehauer, Próby Wodzów, Warszawa 1998, s. 17)
Wymagania na stopnie instruktorskie przypominają regulamin seminarium duchownego, a stopnie harcerskie zwane powszechnie „Zielonym Straszydłem” są nieuporządkowanym zbiorem pobożnych życzeń jakiegoś katechety-amatora nie mającego bladego pojęcia o psychologii rozwojowej dziecka, ani o metodzie harcerskiej. Być może intencją autorów (i tu panują rozbieżne opinie) była ewangelizacja młodzieży, ale mam złą wiadomość – model pracy zawarty w tych regulaminach jest NAJGORSZĄ drogą do osiągnięcia tego celu. Jeżeli ktoś chciałby osiągnąć dobre efekty w pracy ewangelizacyjnej to powinien wzorować się choćby na systemie „Ruchu Światło Życie” ks. Blachnickiego, który większość swoich metod zaczerpnął… z harcerstwa. Twórca Oaz również zauważył, że do młodych dusz przemawia przyroda, życie we wspólnocie i stawianie wymagań. Nie dostrzegli tego jednak instruktorzy wymyślający w ZHR „nowe” harcerstwo.
Zmiana akcentów w celach tradycyjnego harcerstwa prowadzi do skutków odwrotnych do zamierzonych czego przykładem jest brak ducha braterstwa w korpusie instruktorskim i panujące metody dyskusji, czy może raczej unikania dyskusji na rzecz działań biurokratycznych. Atmosfera chrześcijańskiego „do bólu” ZHR AD 2009 jest koszmarem w porównaniu z relacjami międzyludzkimi panującymi w niezależnym harcerstwie lat 80-tych tworzonym przez instruktorów, z których wielu było osobami niewierzącymi.
Ewangeliczne nazwanie chrześcijan jako tych, którzy się miłują nie bardzo pasuje do tego z czym spotykamy się na co dzień w organizacji. Może trzeba przemyśleć swój katolicyzm i przestać używać religii do tworzenia fasadowej fikcji. Jeżeli położenie nacisku na chrześcijaństwo ma dawać takie efekty to coś jest nie tak z rybakami, bo chrześcijaństwo to raczej jest OK.
Przechył ideowy powoduje także porzucenie koncepcji wychowania harmonijnego. Klasycznym przykładem tego zjawiska jest harcmistrz inicjujący na spotkaniu instruktorskim cały szereg modlitw i noszący 20-kilową nadwagę.
„Ciele zdechło – zdechł i duch.
Ducha wszak zastąpił brzuch.”
Nie będę przypominał, ze harcerstwo przez sto lat swojego istnienia propagowało wzorzec tężyzny fizycznej i wysportowania ponadprzeciętnego. Nie ma tu miejsca na przypominanie osiągnięć naszego ruchu w popularyzowaniu wielu sportów, krzewieniu ideału tężyzny fizycznej czy po prostu propagowaniu zdrowego stylu życia i umiłowania przyrody. Nie chcę myśleć jak wyglądałby test sprawności fizycznej przeprowadzony wśród harcmistrzów podczas Zlotu XX-lecia. A może by spróbować?
Czy wrażliwość artystyczna znajduje chociaż minimalne zainteresowanie u liderów organizacji? Sądząc po undergrandowym charakterze festiwali piosenki czy absolutnym braku jakichkolwiek działań w sferze plastycznej czy fotograficznej to raczej kiepsko. Pustynia wydawnicza jaka panuje w Związku jest również przejawem wyjałowienia programowego będącego efektem porzucenia wychowania pełnego na rzecz nachalnie i nieudolnie prowadzonej indoktrynacji religijnej.
I tak by można…
Jeżeli ktoś poważnie traktuje wychowanie religijne w ZHR to nigdy nie powinien tworzyć takiej atmosfery i takich rozwiązań systemowych jakie od kilku lat zalewają Związek.Jeżeli ktoś rozumie harcerstwo to wie, że jest to ruch samowychowawczy nastawiony na harmonijny rozwój młodego człowieka. To bardzo ambitne zadanie i dlatego wymaga subtelności metod i delikatności, a nie biurokratycznej mentalności inkwizytorów.
Prawie sto lat temu pewien lwowski student z płonącymi oczyma czytał podręcznik nieznanego na ziemiach polskich angielskiego generała i dojrzał niezwykłą szansę stworzenia ruchu wychowawczego skupiającego w sobie wszystkie elementy rozwoju młodego człowieka. Student ten był oficerem tajnej organizacji niepodległościowej, trenerem sportowym, liderem elitarnego stowarzyszenia religijnego. Skupione w jego osobie różne nurty ideowe zaowocowały polskim harcerstwem, … które się sprawdziło.
I po co to zmieniać?
hm. Marek Kamecki, Dolnośląska Chorągiew Harcerzy ZHR
hm. Marek Kamecki, Dolnośląska Chorągiew Harcerzy ZHR