phm. Agnieszka Leśny
 
Coś nie skleja nam się ta szara, polska zima. Zimowa Pobudka też coś nie chciała nam się skleić. W Naczelnictwie ZHR też chyba coś zawzięcie kleją, ponieważ przepadli bez wieści. Ze stron zhr.pl wieje nudą…

          Ja tymczasem pakuję drużynę i wyprowadzam ją z domu. Po wielu latach żegnam się z najszlachetniejszą funkcją w harcerstwie – z drużynową. Nie jest to pożegnanie łatwe. Moja hufcowa mnie pociesza i tłumaczy, że niestety u nas jest taka karma – jak rozwiążesz lub roześlesz drużynę to jesteś „bandytką” i rozbójniczką. Nie wolno Ci nie mieć już siły – przecież to SŁUŻBA, dodatkowo dająca obowiązkową RADOŚĆ. Trzeba się poświęcić dla innych, spłacić dług harcerstwu. Masz kłopoty na studiach? To na pewno jesteś po prostu ŹLE ZORGANIZOWANA – drużyna nie ma tu nic do tego. Rodzina ma Ci za złe, że w domu mieszkasz jak w hotelu? To znaczy, że coś jest nie tak z Twoją postawą, a nie z faktem, że masz 10 obowiązkowych imprez harcerskich o każdej porze roku.
 
Trudno. Moje wspaniałe wędrolki wypuszczam w harcerski świat, oddaje w różne, potrzebujące ich ręce. Biorę to na bary i wyprowadzam harcerstwo z pokoju. Stos pudeł z książkami rośnie i rośnie. Śpiewniki, pamiątki, sznurki, świeczki, kompasy, sznury, apteczki, latarki, nożyczki, flamastry… Nie zmieściło się w bagażniku. Na środku pokoju wielki worek ze śmieciami, a w nim, niepotrzebne już, notatki z kursów, kopie zgłoszeń do kuratoriów, loteryjki i zniszczone sznurki, świeczki, kompasy, sznury, apteczki, latarki, nożyczki, flamastry… Nagle mam w pokoju pusty regał i szafę. Kolejny dowód na to, że bycie drużynową zajmowało pół mojego życia – nawet w sensie fizycznym. W kalendarzu niepokojąco się rozgęściło. Mama niedbale pyta „co będzie z wakacjami?”. No właśnie – co z wakacjami? Wreszcie będę miała CAŁE wakacje dla siebie i nawet nie mam pomysłu, co z nimi…
 
 
Pamiętam, jak napisałam podobny tekst do „Krajki” po oddaniu drużyny harcerek, kiedy też było mi pustawo. Dostałam stos odpowiedzi, że jakim prawem mam wolny czas, przecież jest tyle do zrobienia w ZHR! Gdzie się człowiek nie obejrzy – brak ludzi: drużynowych, przybocznych, kwatermistrzów, hufcowych, instruktorów HOPR. „Nie wolno nam ni sił ni dnia marnować, musimy siać, musimy tworzyć cud”. Tylko, ja już nie mam siły, ponieważ „musiałam” przez 10 lat (tyle pełnię funkcje instruktorskie).
 
Brak nam pomysłu na tych wypalonych, wyssanych, tych, co oddali na wiele lat regał, szafę, mnóstwo weekendów i mnóstwo miesięcy wakacyjnych. Radość i satysfakcja z sukcesów, niestety nie daje pełnej regeneracji oraz siły na nowe wyzwania. Przynajmniej mi nie daje.
      
Mam nadzieję, że przestaniemy jako organizacja wysysać ludzi i prowadzić instruktorów, prostą drogą do wypalenia zawodowego poprzez zbyt wczesne oraz zbyt intensywne obciążanie ich funkcjami. Stop multiplikowaniu sznurów! Aby tak się stało, powinien zmienić się system kształcenia oraz motywacji instruktorów – i o tym jest nasza „dwudziestka”.


Zachęcam Was do lektury i porządków na półkach.

Leśna