hm. Paweł Wieczorek

           Bzy kwitną pod oknami, jak to w maju, jest pachnąco i wiosennie, zupełnie tak, jak w „Kwiatach Polskich” Tuwima. Kto nie zna, niech się wstydzi i zaraz przeczyta, zrozumie, co mam na myśli. Bzy kwitną, więc „temperamenta grają”. Po raz kolejny okazuje się że Polacy w ogóle, a już harcerze w szczególności nigdy nie ulegli zarazie europejskiego Oświecenia, żadni z nas Encyklopedyści, na przekór wszystkiemu i wszystkim odrzucamy tzw. „naukowy światopogląd”, czyli wiarę w nieistnienie Boga, ale czasem idziemy w naszym idealizmie (?) nieco za daleko. Odrzucamy bowiem przy okazji logiczne myślenie na rzecz ulegania emocjom. Proszę zwrócić uwagę, że piszę to w pierwszej osobie liczby mnogiej, a więc nie oceniam naszych postaw z wygodnego oddalenia; „piszę bom smutny i sam pełen winy...”.

            Winy? No tak. Rozważam w tym felietonie postawy Instruktorów, bo dla nich jest POBUDKA, a wychowawcom dobrze czasem robi myślenie. To taka czynność, w którą zaangażowany jest umysł, nie tylko hormony. Myślenie sprawia, że niekiedy zamiast coś natychmiast zrobić lub powiedzieć, wstrzymujemy się na chwilę aby przewidzieć konsekwencje. A my wiosną jesteśmy jak ten baca, co jak miał czas, to siedział i myślał, a jak nie miał czasu, to ino siedział. I przeważnie nie mamy czasu... Potem dziwią nas „niespodziewane” skutki naszych spiesznych decyzji.

            Ktoś powie, że jestem niekonsekwentny; jeszcze w pierwszej POBUDCE zachęcałem do aktywności, do przebudzenia, nawet „rewolucji”, choć bezkrwawej - a teraz zachwalam powściągliwość. Nie, nie ma w tym sprzeczności, to właśnie w snach człowiek może zrealizować każde, najbardziej nawet szalone marzenie, bo grozi mu najwyżej upadek z tapczanu. Na jawie trzeba aktywności rozważnej, to drugi etap „pobudzenia”, ten, który następuje gdy już wstaniemy, umyjemy zęby i przyległości, i wrzuciwszy coś na ruszta  przystąpimy do twórczego (jak mniemam) działania w realnym świecie. Który ceni zarówno odwagę, jak rozwagę.

            Hormony zakłócają ten idealny obraz rozwagi w aktywności. Widać to wszędzie wokoło, więc i w POBUDCE także. Daleka od spokojnej refleksji jest dyskusja o roli młodych i starych w Harcerstwie; cóż, tu dodatkowo realizuje się odwieczna wojna międzypokoleniowa. Ale taka dyskusja trwa, listy, przysłane do redakcji stanowią odbicie realnej rzeczywistości, na którą nie możemy zamykać oczu, bo ktoś o nas powie: „nie dość, że ślepi, to jeszcze nie widzą”. Widzimy i nie osądzamy. Niech każdy sam oceni, kiedy pora opuścić organizację, co przecież nie znaczy: opuścić Harcerstwo. Ruchowi na swój sposób służyć może każdy, kto ma po temu chęć i trochę czasu. Niekoniecznie tkwiąc w strukturach...

            Co do struktur... POBUDKA niektórym wyraźnie burzy struktury. Sygnałem ocenzurowanie strony internetowej ZHR-on-line i zdjęcie z niej naszej reklamówki. Zaiste budzi to dziwne skojarzenia u wyżej podpisanego, faceta, który przepracował jedenaście lat w katolickim tygodniku „Gość Niedzielny” i miał na co dzień do czynienia z PRL-owską cenzurą, a jako szef KIHAM-u drukował wydawnictwa „mogące wywołać niepokoje społeczne” w myśl ustawy o kontroli prasy, publikacji i widowisk. Siedziba centrali cenzorskiej mieściła się w Warszawie przy ulicy  Mysiej, smutno, że do dziś są w NASZEJ organizacji osoby o mysiej mentalności. Dość, popadam w emocjonalizm. Ta wiosna... Na szczęście zawsze można się pocieszyć, że na stronie Organizacji Harcerek baner POBUDKI przetrwał.

            Pora na ostatnią dygresję. Maj jest miesiącem koedukacyjnym, bo wiecie, te hormony... Oczywiście nie będziemy aż tak emocjonalni, żeby zachęcać do przywracania koedukacji w ZHR, trzeba znać miarę nawet w emocjach, ale cieszę się bardzo, że POBUDKA tworzona jest (i czytana) zarówno przez harcerzy, jak i przez harcerki. Niech będzie to sygnał dla wszystkich, że obie organizacje nie muszą tkwić obok siebie jak wrogie szańce, rozdzielone „ziemią niczyją”, że współpraca w wychowaniu między środowiskami męskimi i żeńskimi jest jak najbardziej wskazana. Oczywiście przy zachowaniu rozsądku i odpowiedniego dystansu, w różnych znaczeniach tego słowa, nawet wówczas, gdy kwitną bzy.

PAWEŁ WIECZOREK "KOHUB"
były KIHAM-owiec i współżałożyciel ZHR, dziś poza czynną służbą.. Z zawodu dziennikarz, niektórym w harcerstwie znany jako autor książek, np. „Zielonego Straszydła”, „Szkoły harców”, „Pięciu Zielonych”. Ojciec dwóch instruktorek ZHR.