pwd. Kasia Kozłowska

Podharcmistrzyni jest bezcennym skarbem dla drużyny, dla hufca, dla chorągwi… A skarby mają to do siebie, że każdy chce je mieć, najlepiej na własność. Ale widomo – podharcmistrzyni też człowiek – rozdwoić się nie może. I często musi wybierać; drużyna czy hufiec? Hufiec czy chorągiew? Z jednej strony własne obowiązki związane z pełnioną funkcją z drugiej – prośba lub rozkaz przełożonej.

Zdobywasz phm
Już na samym początku, na etapie układania zadań przyszła podharcmistrzyni musi dokonać wyboru i się w pewien sposób określić. Swoją próbę można oprzeć o drużynę, o hufiec lub też zająć się kształceniem innych instruktorek. Ta decyzja jest pierwszym wyraźnym znakiem, czym konkretna instruktorka planuje się zajmować.

 

No dobrze, przypuśćmy, że wybrałaś jedną z tych ścieżek, ułożyłaś zadania z opiekunką, zrealizowałaś próbę, która została pozytywnie oceniona przez komisję… Tadam! Podkładka pod krzyżem zmieniła kolor na zielony. I co dalej?

 

Zapewne już wkrótce przyjdzie taki moment, gdy Twoja przełożona poprosi Cię, abyś zajęła się organizacją czegoś na szerszą skalę. Albo może sama postanowisz włączyć się w jakieś przygotowania? W końcu jesteś już podharcmistrzynią.

 

Do tego momentu wszystko wygląda pięknie i wspaniale, ale niestety zwykle jest tak, że gdy znajdzie się ktoś chętny do działania, to dziwnym zbiegiem okoliczności nakłada się na niego coraz więcej obowiązków. I przychodzi taki moment, że kumuluje się ich tyle, że zaczynasz się zastanawiać, od czego by tu zacząć...

 

Rola phm
Jaka jest naprawdę rola podharcmistrzyni czy podharcmistrza? Kim powinni być? W jakie projekty się angażować? Zastanawialiśmy się nad tym na tegorocznym kursie "Borneo." Padało wiele pomysłów, wiele konkretnych funkcji, które może pełnić podharcmistrzyni (i podharcmistrz rzecz jasna – wybaczcie żeńskie formy, panowie), ale najlepiej zapadło mi w pamięć określenie „lider środowiska”. Tylko co to w takim razie możemy nazwać środowiskiem?

 

Dla mnie podharcmistrzyni powinna być przede wszystkim odpowiedzialna za to, co dzieje się na jej "własnym podwórku", czyli w najbliższym otoczeniu. Jeżeli prowadzi drużynę, to powinna koncentrować się przede wszystkim na niej. Jeśli hufiec – to on powinien być najważniejszy. Oczywiście nie powinna się ograniczać tylko do tego, bo podharcmistrzyni myśli szerzej. Niemniej jednak jej głównym zadaniem jest wywiązywanie się ze swojej funkcji.

 

Za sterami chorągwi?
Nasuwa się zatem wątpliwość – kto w takim razie powinien zajmować się chorągwią? O ile postawione pytanie jest jak najbardziej oczywiste, to już odpowiedź na nie już taka oczywista nie jest. Nie wiem czy jest jakaś recepta, ale gdy próbuję wyobrazić sobie sytuację - może nie idealną - tylko po prostu zdrową, to wygląda ona mniej więcej tak: komendantką chorągwi jest harcmistrzyni, która ma do pomocy co najmniej 3 aktywne harcmistrzynie (komisja instruktorska, kapituła HR, szkoła instruktorek) oraz 3 aktywne podharcmistrzynie (lub harcmistrzynie), które zajmują się referatami (w niektórych chorągwiach referatów jest pewnie więcej, ale zakładam, że absolutnie konieczne jest istnienie trzech – zuchów, harcerek i wędrowniczek). Nie wspominam tutaj o instruktorkach zasiadających w komisjach, kapitułach i zaangażowanych w pracę poszczególnych referatów. I wcale nie dlatego, że wykonują one mniej ważną pracę. Skupiam się na tych siedmiu najważniejszych, ponieważ to one pełnią stałe funkcje. Na ich barkach spoczywa organizacja powierzonych im struktur. Natomiast ich zespoły, osoby, z którymi pracują mogą się zmieniać. I zdaje mi się, że to może być klucz do wyjścia z sytuacji albo, chociaż jej znacznej poprawy.

 

Hola, hola – możecie wykrzyknąć z oburzeniem. Skąd się wzięły podharcmistrzynie w roli referentek?! Miały przecież zając się hufcami i drużynami! To nie do końca tak… Sami przyznacie, że niemożliwe wydaje się opieranie pracy chorągwi tylko i wyłącznie na harcmistrzyniach (zwłaszcza, że przecież te harcmistrzynie nie biorą się z nikąd – każda z nich przecież była wcześniej podharcmistrzynią). Istnieje jednak zasadnicza różnica pomiędzy powołaniem na funkcje trzech z pośród (mam nadzieję, że) wielu podharcmistrzyń, a obarczaniem je większością zadań chorągwi. Wydaje mi się również, że nawet pełniąc funkcję na polu chorągwi każda instruktorka, niezależnie od stopnia, powinna interesować się wydarzeniami w swoim macierzystym hufcu i drużynie i czuć się w pewnym stopniu odpowiedzialna za to, co się w nich dzieje. I wcale nie musi wiele robić – czasem ważne jest żeby poradziła, podzieliła się doświadczeniem czy po prostu, zwyczajnie była.

 

Kolejną ważnym krokiem w stronę uzdrowienia sytuacji jest angażowanie w pomniejsze zadania instruktorek, które nie pełnią konkretnej funkcji. Jeżeli każda z nich miałaby chociaż malutką działkę, to o ileż czasu i nerwów oszczędziłoby to wszystkim funkcyjnym. Zapewne nie jest to proste zadanie, ale jeśli uda się je zrealizować, to ta inwestycja może się szybko zwrócić.

 

Wypalenie
Ważne jest, by o tym wszystkim pamiętać, bo choćby podharcmistrzynie na funkcjach nie wiem jak garnęły się do pracy w wyższych strukturach, to w końcu przyjdzie tzw. zmęczenie materiału i zamiast rozwijającej się i chętnej do zdobywania kolejnych stopni i podejmowania kolejnych wyzwań dziewczyny, za chwilę będziemy mieć instruktorkę na urlopie lub w rezerwie. Nie zwalajmy wszystkiego na te, które i tak roboty mają już po uszy (albo i jeszcze wyżej).

 

Ktoś mógłby powiedzieć, że przecież taka jest naturalna kolej rzeczy. Młodsi zastępują starszych. Oczywiście. Tak było, jest i będzie. Tylko czy na pewno chcemy, by odbywało się to właśnie w taki sposób? Że każdy, kto jest chętny do działania jest zawalany obowiązkami. Harcerstwo dzieje się przede wszystkim w zastępach i w drużynach. Organizacja i wszystkie jej struktury są po to, by je wspierać. Bo przecież, jeśli drużyny będą się rozpadać to nad czym czuwać będą hufcowe i komendantki chorągwi?

 

To może można robić i jedno i drugie? Albo i nawet trzecie? I prowadzić drużynę i pracować na rzecz hufca i jeszcze od czasu do czasu zaplanować imprezę chorągwi. Na krótką metę jest to możliwe. Ale nie zapominajmy, że nie jesteśmy cyborgami i robienie wielu rzeczy zwykle nie najlepiej wpływa na ich jakość. Może lepiej robić jedno – a dobrze? Po prostu.

 

Podharcmistrzyni to skarb. A o skarby trzeba dbać. I zwracać uwagę, by znajdowały się na właściwym sobie miejscu.

pwd. Kasia Kozłowska, Pomorska Chorągiew Hacerek ZHR

Drużynowa 9 Gdańskiej DH-ek  Gniazdo  im. Olgi Drahonowskiej, studentka pedagogiki na Uniwersytecie Gdańskim na specjalizacji Wczesna edukacja z językiem angielskim. Zapalona narciarka, która lubi również czasem pobiegać, pojeździć na rowerze oraz zagrać w tenisa. Uwielbia gotować i piec ciasteczka, szczególnie dla zaproszonych do domu gości.