phm. Wojtek Hoser

W poprzednim numerze "Pobudki" najgorętsza dyskusja rozgorzała wokół artykułu opisującego przygody druha Michała na zlocie wędrowników bratniej organizacji. Niezależnie od intencji autora dyskusja skupiła się na wątku złączenia śpiworów druha Michała i pewnej druhny, oraz atmosferze niewybrednych żarcików, całą imprezę przenikających. Z grubsza rzecz ujmując w dyskusji wzięły udział dwa obozy "starych dziadków szukających dziury w całym" i "młodych nie widzących problemu". Jako aktywny dyskutant z pierwszej frakcji czułem, że dziura nie w pełni została zdemaskowana, postanowiłem opisać to szerzej, a inspiracji jak na "starego dziadka" przystało dostarczyła mi historia własnego środowiska harcerskiego.

 Kartka pierwsza. Początek roku 1938, w numerze "Wojów" (czasopisma drużyny) ukazuje się artykuł opisujący zabawę choinkową, organizowaną przez drużynę. Autor piętnuje z zaciekłością godną debaty o niepodległości postawę niektórych harcerzy swego środowiska, którzy myśleli jedynie o zabawie i własnej przyjemności. Zaś gdy trzeba było zająć się szatnią, posprzątać po imprezie  nie rwali się do pracy. Chciałoby się powiedzieć, że każdy z nas widział podobne obrazki. W tekście pada jednak jedno nazwisko, podane jako przykład postawy odwrotnej, zdaniem autora godnej polecenia. To Feliks Pendelski.

Kartka druga. Lato roku 1938, po udanym obozie stałym w Rytrze w Beskidzie Sądeckim, część drużyny uczestniczy w drugim obozie tym razem wędrownym. Bezpośrednio po zakończeniu obozu stałego wyruszają oni na rowerach w drogę powrotną do Warszawy. Wśród pamiątek z tamtego wyjazdu, zachowało się między innymi dość nietypowe zdjęcie. Fragment drogi, oparte rowery i trzy postacie stojące tyłem  w pewnych odstępach od siebie na tle zboża. Charakterystycznie rozstawione szerzej nogi i skrzyżowane z przodu ręce nie pozostawiają wątpliwości co do wykonywanej czynności. Z opisu zdjęcia dowiadujemy się, że jedną z postaci jest Feliks Pendelski.

Kartka trzecia. 6 czerwca 1943, wczesnym rankiem po akcji pod Czarnocinem, żołnierze Polski podziemnej wycofują się grupkami do Warszawy. W jednej z nich - trzyosobowej,  idącej drogą w stronę Warszawy  jest Feliks Pendelski "Felek", w kieszeni ma prawdziwe dokumenty, celowo zabrane na akcje. Na wysokości wsi Kowiesy zaskakują ich niemieccy żandarmi zawiadomieni prawdopodobnie przez niemieckiego konfidenta. AK-owcy rzucają się do ucieczki, przeskakują  rów, wpadają w zboże. "Felek" dostrzega, że Andrzej Zawadowski "Gruby" pada dosięgnięty niemiecką kulą. Ułamek sekundy na decyzje biec dalej i uratować własne życie, czy wrócić się po rannego kolegę - może żyje, może udaje i czeka okazji do skoku, może potrzebuje pomocy. Felek zostaje i podejmuje nierówną walkę, nieświadomy tego, że "Gruby" jest śmiertelnie ranny. Wkrótce na ucieczkę jest już za późno, żandarmi otaczają stanowisko "Felka". Bojąc się celnego ognia AK-owca, czekają na posiłki. Tymczasem "Felek" jest już ciężko ranny w policzek, wie że nic już nie jest w stanie go uratować. On może jednak jeszcze uratować najbliższych. Nie zważając na okropny ból, rwie systematycznie swoje dokumenty na drobne kawałki, przeżuwa je i połyka. 

Historia jest nauczycielką życia czas zatem na wnioski. Wniosek pierwszy. Ten kto jest wierny w rzeczach małych ten będzie także wierny w rzeczach wielkich. Jeśli potrafisz zostać po imprezie i posprzątać, zrezygnować z własnej przyjemności i dyżurować w szatni, będziesz też potrafił wrócić po rannego kolegę ryzykując własnym życiem. Każdy chłopak marzy o dokonywaniu wielkich czynów, tych co zadeklarowaliby wycofanie się po rannego kolegę z narażeniem życia jest o wiele więcej, niż tych co nie zmuszeni zostają aby posprzątać po naszych harcerskich spotkaniach. Jednak to właśnie w harcerstwie uczymy się, że zanim zdobędzie się biegun północny, trzeba umieć zdobyć się na posprzątanie własnego pokoju.

Wniosek drugi. Bycie wartościowym człowiekiem, nie jest równoznaczne z byciem "sztywniakiem". Harcerz jest zawsze pogodny, żart i dobry humor towarzyszy harcerzom od zawsze. Tyle, że funkcjonowania w świecie żartu jak wszystkiego w życiu trzeba się nauczyć. Są żarty i zachowania, które nie powinny mieć miejsca niezależnie od okoliczności, są dowcipy, które można opowiedzieć chłopakom w namiocie, takie, którymi można bawić damsko-męskie towarzystwo i wreszcie takie którymi nie wprawimy w stan zakłopotania swojej babci. Gdy żartujemy publicznie, nie wiemy, kto będzie naszym odbiorcom i dlatego  warto trzymać się żartów z tej ostatniej kategorii. Mam głębokie przeświadczenie, że opisywane zdjęcie z obozu wędrownego 1938, nie zawisło na szkolnej tablicy drużyny. Czy rzeczywiście dlatego, że harcerze pokolenia Kolumbów byli pruderyjni i świętoszkowaci?

Wniosek trzeci. Harcerstwo wychowuje do postawy wymagania od siebie. Nikt nie miał prawa wymagać od "Felka", żeby ryzykował życie w obronie rannego kolegi, nikt nie mógł oczekiwać, że ostatnie chwile życia spędzi  w wyrafinowany sposób zadając sobie cierpienie, niszcząc dokumenty, które w rękach gestapo mogły być zagrożeniem dla jego najbliższych.  To on sam wymagał tego od siebie. Wyprzedzając historyczne słowa Jana Pawła II skierowane do młodzieży na Westrplate "musicie od siebie wymagać, nawet wtedy kiedy inni od Was nie wymagają".  Przeciwieństwem tej postawy jest  postawa oczekiwania od innych. Świat w którym istnieje prymat praw nad obowiązkami, świat w którym wszystko mi się należy. Muszę być najedzony i wyspany, ma mi być ciepło, wygodnie i bezpiecznie. Tymczasem prawdziwe harcerstwo chodzi często w przemoczonych butach, dzieli się ostatnimi kawałkami czekolady, marznie w namiotach, sypia na podłodze w schronisku. Poprzez znoszenie trudności i niewygód, zbijając w nas postawę roszczeniową, uczy brania na siebie odpowiedzialności i wymagania od siebie.

Tuż przy trasie katowickiej po prawej stronie jadąc w stronę Warszawy za miejscowością Kowiesy stoi brzozowy krzyż a pod nim tablica upamiętniająca miejsce bohaterskiej śmierci phm. Feliksa Pendelskiego, drużynowego 80 Warszawskiej Drużyny Harcerzy im. Bolesława Chrobrego. Wkrótce, ze względu na poszerzanie trasy katowickiej zostanie przeniesiona o kilkaset metrów na cmentarz parafialny w Kowiesach. Stanie pod murem tuż przy wejściu na cmentarz. Drogi czytelniku "Pobudki", gdy będziesz w pobliżu zatrzymaj się przy tej tablicy, zapal znicz i pomódl się o spokój duszy "Felka". Może wspominając jego historię, zadasz sobie pytanie "Co mogę zrobić, aby być prawdziwym harcerzem w Polsce dziś?"

phm.Wojciech Hoser HR, Mazowiecka Chorągiew Harcerzy ZHR
WZHR od 1991 roku. Drużynowy wędrowniczy (1996-1998). Komendant Szczepu 80Warszawskich Drużyn Harcerskich im. Bolesława Chrobrego (1999-2002). Związany zwarszawskim środowiskiem instruktorów "Centrum" i organizowanymi przezto środowisko kursami kształceniowymi "Wyprawa" i"Wianami". Współtwórca niezależnego czasopisma harcerskiego"Zielony Świerszczyk". Obecnie w głebokiej rezerwie. Prywatnie mążMagdy, ojciec Basi i Oli, prowadzi rodzinną szkółkę drzew ozdobnych.