hm. Marek Kamecki

W ostatnich dwóch miesiącach dostałem kilkanaście maili o mniej więcej podobnej treści – jeden zacytuję:
„Przedwczoraj wróciłem z drużyną ze zgrupowania obozów i stwierdzam, że dosyć mam wielkiej, masowej kolonii wypoczynkowej. Chociaż i tak było dobrze, bo w dniu naszego wyjazdu na to samo miejsce przyjeżdżał (...) i przywiózł ze sobą kabiny toaletowe typu toi-toi...
Dowiedziałem się, że do organizacji obozu samodzielnego, gdzie będzie powyżej 9 osób będę potrzebował kupy zezwoleń i innych papierów, tak samo, jak przy organizacji zgrupowania dla 100 osób. I tu moja prośba:
Czy mógłby Druh w skrócie napisać mi, jak wygląda obóz samodzielny ze strony prawnej? Czy można jakoś obejść te wszystkie instytucje, np. dogadując się tylko z leśniczym? (...) Bardzo byłbym wdzięczny za pomoc.”

Żaden problem – ostatnie dwa lata zrobiłem dwa samodzielne  obozy mojej drużyny i naprawdę jest to proste.

Zanim przejdę do recept mam kilka uwag natury ogólnej:

1. Odbyłem w tym roku kilka rozmów z pracownikami różnych nadleśnictw, z których jasno wynika, że za kilka lat (3-5) nikt nie wpuści do lasu 100 osobowego obozu, który będzie rył doły, jeździł tirami, stwarzał zagrożenie pożarowe chcąc palić 5 ognisk na swoim terenie (wszak każdy podobóz chce mieć swoje ognisko) itp.
Polityka Lasów Państwowych idzie w kierunku umiejscawiania takich grup w istniejących już „harcbazach” mających prąd, wodę, odprowadzenie ścieków i odpowiednie zabezpieczenia p/poż.  Inną sytuację mają i będą miały małe grupy – do 30 osób, dla których można już dzisiaj znależć dużo więcej atrakcyjnych miejsc biwakowych i które są znacznie chętniej widziane ze względu na stwarzanie dużo mniejszego zagrożenia ekologicznego i pożarowego.

2. Będąc trzy lata temu świadkiem wizytacji obozu przez sanepid udało mi się spokojnie porozmawiać z urzędniczką tej instytucji na temat ciągłych kłopotów jakie mamy z sanepidem. Starsza i sympatyczna pani inspektor powiedziała wprost – zawsze będziecie mieli kłopoty i to coraz większe nie dlatego, że pracownicy sanepidu są wredni tylko jest w zasadzie niemożliwością zorganizowanie od zera placówki wypoczynku, która odpowiadałaby wymogom sanitarnym i to przy stale zaostrzających się przepisach. To, że wiele obozów nie jest zwijanych ze względów sanitarnych jest jedynie efektem litości nad dziećmi, które musiałyby wracać z wakacji i docenieniem wysiłków kadry obozowej starającej się zrobić niemożliwe.

3. Dwa lata temu znalazłem się na kuratoryjnym kursie wychowawców kolonijnych – jako instruktor bez stopnia musiałem mieć jakieś papiery.
Nudząc się na zajęciach przeczytałem ustawy i rozporządzenia regulujące organizację placówek wypoczynku i odkryłem, że obóz drużyny wcale nie musi być placówką wypoczynku!!! Wszystkie przepisy są pisane dla kolonii i obozów przekraczających 50 uczestników i mieszkających w budynku. Zacząłem szukać definicji i przepisów odpowiednich dla obozów mniejszych i znalazłem jedynie ogólne wskazania (głównie zdrowotne) dotyczące obozów wędrownych.
Bingo! Sprawdziłem w przepisach kuratoryjnych i naszych zhr-owskich i okazało się, że z punktu widzenia przepisów jestem organizatorem obozów wędrownych.

4. Prowadząc drużynę od 1978 roku (z przerwą w latach 1991- 2005), wziąłem udział w trzech zgrupowaniach innych jednostek,  zrobiłem trzy zgrupowania mojego szczepu (ok. 130-200 osób), sześć samodzielnych obozów drużyny w tym dwa zastępów (każdy zastęp obozuje sam w tym kuchnia) – nie licząc tych trzech z ostatnich lat i licznych obozów ZZ-tu, wędrownych, rowerowych, spływów, zimowisk, kursów drużynowych, itp. Najlepszymi były samodzielne obozy drużyny w tym super-najlepszymi obozy zastępów.

5. Wszystkie podręczniki obozownictwa opisują obóz drużyny. Nigdzie nie spotkałem pozycji pt. „Jak zorganizować 100 osobowe zgrupowanie hufca, w którym bierze udział 12 drużyn” – czy to przypadek, czy po prostu prawdziwy obóz harcerski to obóz drużyny?  Może przypadek...
Pojawiła się u mnie wątpliwość – to jednak jakieś krętactwo – robię obóz stały, a rejestruję go jako wędrowny. Pytanie jednak jak zdefiniować obóz stały, a jak wędrowny. Czy jeżeli zastępy prowadzą grę i przemierzają w tym czasie przez cały dzień ok. 10 km – to jest to wędrówka? Jeżeli zastęp idzie do oddalonego o 8 km miejsca i wraca wieczorem robiąc zwiad środowiskowy to jest to wędrówka?  Nie wiem jak w Waszych drużynach, ale my zawsze dużo chodziliśmy po okolicy i z punktu widzenia przepisów to jest obóz wędrowny – trzeba tylko umieć to pokazać.
Zaryzykowałem i dwa lata temu napisałem do kuratorium plan pracy realny tzn.
dokładnie to co zamierzałem robić. Rozpisałem jedynie każdy dzień nie jako np. „zwiad środowiskowy” tylko „trasa z pkt. a do b – zwiad środowiskowy”. Dni kiedy nie planowałem wędrówki opisałem jako – „Odpoczynek – zajęcia z przyrodoznastwa”, a okres budowy obozu – „Urządzanie obozowiska”.
I co? - i jajco! Wszystko przeszło bez żadnych zastrzeżeń i w zeszłym i w tym roku i pewnie w następnych, bo jest to zgodne z duchem i literą prawa, zdrowym rozsądkiem i naszymi potrzebami.

„Dlaczego upieracie się, żeby robić takie duże obozy i zgłaszać je jako placówki wypoczynku?” – pytała pani inspektor sanepidu. „Bo przepisy nas do tego zmuszają” – odpowiadają bezrefleksyjnie instruktorzy zhr-u . A to nieprawda. Mamy po prostu zbyt młodych i niesamodzielnych drużynowych, których straszy się przepisami, żeby im czasem do głowy nie przyszło zrobić samodzielnego obozu. Dlaczego? – no właśnie dlaczego?


Ab ovo!

5 KROKÓW ORGANIZACJI OBOZU DRUŻYNY

1. Miejsce – należy udać się (najlepiej jeszcze podczas poprzedniego obozu rok wcześniej) do nadleśnictwa i złożyć pismo z prośbą o zgodę na organizację obozu liczącego do 30 osób w takim, a takim miejscu, jednocześnie zobowiązując się do pozostawienie terenu w stanie nienaruszonym. Dobrze jest dołączyć poobozowe opinie leśniczych z poprzednich lat, które warto gromadzić. 
Informacje o miejscu trzeba zdobyć albo od innych drużyn albo wysłać kilkadziesiąt zapytań przez internet, co dwa lata temu uczyniłem z pozytywnym skutkiem. Potem trzeba się udać na zwiad, żeby te miejsca zobaczyć – ja spośród dziewięciu wybrałem i zaklepałem dwa do obejrzenia. Podczas zwiadu dobrze jest odwiedzić nadleśnictwo i nawiązać kontakt interpersonalny (no po prostu pogadać) z osobą odpowiedzialną za turystykę oraz koniecznie z leśniczym,  którego warto traktować jak basileusa i u którego koniecznie trzeba zamówić drewno, tak żeby było gotowe w dniu przyjazdu na obóz.

2. Komendant – musi to być phm. Mamy niekorzystnie podpisane porozumienie z ministerstwem mówiące, że komendantem może być phm. Wynika to z tego, że w bratniej organizacji stopień pwd. przyznaje się osobom niepełnoletnim i ciężko kuratoryjnym urzędnikom mieszać w głowach, że nasz pwd. odpowiada w zhp phm. – przynajmniej jeżeli chodzi o wiek.
Jeżeli nie masz Druhu Drużynowy phm. to musisz sobie znależć kogoś kto ma ten stopień i zgodzi się pojechać z Tobą na obóz w roli komendanta. Nie musi to być jedynie figurant (choć może), ale można połączyć przyjemne z pożytecznym i skorzystać z obecności doświadczonego instruktora. Jednak układ od początku musi być jasny – Ty jesteś drużynowym i Ty prowadzisz obóz!


3. Finanse – samodzielny obóz drużyny jest dużo tańszy i łatwiejszy w organizacji niż zgrupowanie. Koszt trzytygodniowego samodzielnego obozu mojej drużyny wyniósł 580 zł. Jeżeli masz ok. 20  harcerzy to masz do dyspozycji 11.600,- zł.
Z tego
ok. 700,- zł wydasz na dojazdy,
ok. 5000,- na jedzenie,
ok. 600,- na paliwo, w tym zwiad przedobozowy,
ok. 1000,- na sprzęt (plandeki na namioty, toporki, piły, garnki, patelnie, wiadra),
ok. 1500,- na materiały (miski, wyposażenie kuchenne, srajtaśma, proszki, myjki, gwoździe, trzonki, książki i busole na nagrody itp.) ,
ok. 50,- ubezpieczenie,
ok. 600 drewno w lesie (możesz spróbować je potem sprzedać),
ok. 500 zapłacisz sobie składki za cały rok,
ok. 100 zł możesz zaproponować jakiejś osobie z okręgu za rozliczenie obozu
ok. 200 zł na apteczkę
Zostanie Ci jeszcze ok. 1500 zł na inne wydatki – możesz kupić aparat cyfrowy albo inny potrzebny Ci sprzęt do pracy śródrocznej - jeżeli okręg nie ściągnie z Twojej drużyny jakiegoś niezrozumiałego haraczu (ze mnie w tym roku ściągnął!).
W następnym roku nie musisz już kupować tyle sprzętu - możesz wydać pieniądze np. na spływ – ja tak zrobiłem i było super!
I wszystko to za jedyne 580 zł od sztuki – cena kosmicznie niska za 3 tygodnie wakacji (porównaj na rynku).

4. Sprzęt – kupisz w większości w pierwszym roku potem już jedziesz. Żeby zmniejszyć koszta możesz zrobić obóz dwa lata w tym samym miejscu – nie musisz wtedy wozić całego majdanu tam i z powrotem. Za drewno z obozu magazynuję sprzęt na miejscu..
Potrzebujesz
ok. 6 dużych plandek i kilka małych,
gwoździe,
sznurek propylenka – 3 rolki,
miski w ilości uczestników + do kuchni,
dwa duże garnki, dwa małe,
dwie patelnie (kup na bazarze – są tańsze)
2-3 noże,
dwie chochle,
duża decha do krojenia (można zrobić taniej przed obozem na Sobieradka),
2-3 wiadra w tym na p/poż,
szpadel, tłumica (też samoróbka),
liny na „małpi gaj”
Wszystko to przyjechało na obóz w samochodzie Fiat Panda (na gaz).
Jak nie masz auta to od biedy z pieniędzy obozowych możesz kupić jakieś auto za 1000 ,- zł.

5. Zatwierdzenie obozu - pilnuj terminów! – możesz mieć poważne kłopoty ze strony działaczy naszej organizacji, którzy mogą być bardzo drażliwi na tym punkcie. Plan pracy obozu musisz pisać przede wszystkim dla kuratorium dlatego pamiętaj o tym, żeby Twój obóz wędrowny rozpoczynał się w miejscu zamieszkania – unikniesz wtedy konieczności zatwierdzania obozu w kuratorium właściwego dla miejsca obozu. Pamiętaj też, że każde wyjście z obozu to wędrówka.
Do planu musisz dołączyć spis kadry oraz dokumenty poświadczające jej kompetencje – rozkaz mianujący komendanta phm-em i Twoje świadectwo ukończenia kursu wychowawców. Dlatego dobrze żebyś odbył ten kurs – trzy dni trzeba odsiedzieć na sali wykładowej, ale wbrew pozorom – warto.
Lista uczestników też jest wymagana dlatego radzę Ci zebrać karty od rodziców i  zaliczki do 30 kwietnia – zdążysz spokojnie ze wszystkim - masz wtedy całe dwa miesiące, żeby otrzymać order od Komendanta Chorągwi i Przewodniczącego Okręgu za terminowe zatwierdzenie obozu. Jeżeli w międzyczasie ktoś się wykruszy z listy uczestników to napiszesz przed obozem pismo do okręgu i kuratorium - wyślesz poleconym – i finito!

I jedziemy!!!

Nie będę w tym miejscu opisywał jak prowadzić taki obóz, bo to całkiem inna historia i miejsca nie ma na to. Może na jakimś kursie drużynowych można się tego dowiedzieć chociaż wątpię, bo w całej organizacji na palcach jednej ręki można policzyć instruktorów, którzy w ogóle widzieli na oczy samodzielny obóz drużyny nie mówiąc o jego organizowaniu – to czego uczą na kursach?

Teraz odrobina prywaty – nawiążę kontakt z osobami, które w ostatnim czasie organizowały lub słyszały o kimś kto organizuje samodzielny obóz drużyny w celu wymiany doświadczeń – pozdrawiam.


hm. Marek Kamecki