phm. Robert Chalimoniuk

Wzorzec osobowy to jeden z najskuteczniejszych środków oddziaływania wychowawczego. W praktyce pracy harcerskiej wzorcem takim jest człowiek najbliższy, wódz. W drużynie bezdyskusyjnie jest nim drużynowy. To w niego wpatrują się harcerze naśladując postawę, niekiedy zachowania, przejmując poglądy. Drużynowy odbija się w swojej drużynie jak w lustrze – mawiał Baden Powell.

Z wiekiem podejście to staje się bardziej krytyczne, nakazuje szukać innych odniesień, przykładów godnych naśladowania. Zresztą, przecież zwykle sam drużynowy nosi w sobie fascynacje jakąś postacią. Pośrednio, nawet nieświadomie, podziwem zaraża swoich harcerzy.

Historia kraju i polskiego skautingu zrodziła wielu bohaterów wartych przedstawienia. Gawędzimy o ich losach przy ognisku, czasem w muzeum czy na szlaku wędrówki. Dobrze, jeśli wydarzenia, w których odegrali ważną rolę stają się kanwą gry czy rajdu. Nie są to jednak często stosowane formy. Dominuje opowiadanie.

Chciałbym wam zaproponować swego rodzaju grę mającą przybliżyć harcerzom kilka wybranych postaci. Powstała jako odpowiedź na wymóg instrukcji kształcenia, realnie - z potrzeby znalezienia nowego sposobu prezentacji losów ludzi niezwykłych i znaczących. Inspiracją było Muzeum Powstania Warszawskiego. Kto w nim był, temu dużo nie trzeba tłumaczyć. Kto nie był, niech czym prędzej zawita do Warszawy. Polecam.

Wartość muzeum nie opiera się na ilości zgromadzonych eksponatów. Czas wojny i PRL zatarł wiele z nich, przetrwały tylko nieliczne. Nie one jednak stanowią o jego atrakcji, bardziej są dowodami przedstawianych zdarzeń niż główną atrakcją. Ekspozycja nie jest typowo gablotowa. Wiele rzeczy zostało odtworzonych, zaprezentowanych w nietypowej formie – można obejrzeć film, wysłuchać relacji, przeczytać reprint gazety. Muzeum jest żywe. W niektórych działaniach można wziąć udział - zawitać do konspiracyjnej drukarni, przejść ciasnymi kanałami. Wystrój, dźwięki i światło tworzą niesamowity nastrój przybliżając nam czas powstania. Historii można niemal dotknąć, przeżyć. Do takiego podejścia do historii chciałbym Was namówić.

Gra odbywa się zastępami. Zadanie jest proste – w krótkim czasie 30 –60 minut trzeba przygotować takie własne muzeum. Z tego co jest pod ręką, z tego co wymyślicie. Jako organizatorzy zapewnić musicie tylko jedno, 1-2 stronicowe biografie wraz z kilkoma fotkami. Wyszukać je można w necie. Ważne by były treściwe. Teren lokalizacji ekspozycji zostawiamy uznaniu harcerzy. Powinien znajdować się jednak poza obozem. Czasu przygotowań nie należy wydłużać – uczymy kreatywności. Musi wystarczyć go na uważną lekturę tekstu, burzę pomysłów i drugie tyle na realizacje pomysłów – liczy się też dobra organizacja pracy.

Przydatne będą też standardowe materiały biurowe – nożyczki, papier, pisaki, pinezki itd. Ważne aby w realizację pomysłu zaangażowany był cały zastęp. Zresztą podział ról będzie naturalny – ktoś zostanie kustoszem, ktoś inny będzie częścią dioramy czy grajkiem, ktoś przewodnikiem. Można tez ekspozycje podzielić na działy z osobnym wodzirejem. Panuje pełna dowolność form i środków. Pomysłowość harcerzy jest ogromna i pewny jestem ze niejednym was zaskoczą.

Po ustalonym czasie zwołujemy drużynę i razem zwiedzamy każde z muzeów. Oprowadzają organizatorzy, reszcie przypada rola szkolnej wycieczki. Jakość wystaw możemy ocenić sami, w gronie komendy, lub oddać głos ludowi – wręczyć każdemu bilet, który zostawi w tym muzeum, które najbardziej mu się podobało (poza swoim). Wygra najbardziej popularne. Wiele w tym będzie zabawy, niekiedy śmiechu. co ważniejsze zapewniam że i „klientom” i organizatorom po takiej akcji wiele pozostanie w głowach. Wieczorem przy ognisku warto ciekawą historią z życia bohaterów nawiązać do omawianych postaci, zachęcić do lektury książki.