hm. Jacek Garboliński
"Regulamin" cechowy mówił:
"…Chłopiec przyjęty na ucznia, musiał spełniać warunki, które odnosiły się do prawego pochodzenia, religii i moralności. Oprócz tego niebagatelną rolę odgrywały predyspozycje fizyczne do wykonywania zawodu. Kandydat spełniający wszystkie warunki wyszukiwał sobie odpowiedniego mistrza, w którego warsztacie mógł pobierać naukę. (....) Na czas trwania nauki uczeń stawał się członkiem rodziny mistrza, który przejmował nad nim rodzicielską opiekę.
W wyznaczonym terminie uczeń wraz z mistrzem stawał przed starszyzną cechową, która dokonywała aktu "wyzwolin", na podstawie świadectwa mistrza i przedstawionej pracy czeladniczej. Po wniesieniu obowiązkowej opłaty na rzecz cechu nowy czeladnik mógł otrzymywać wynagrodzenie za wykonywaną pracę i wybierać zakład, w którym chce dalej praktykować …"
Na pierwszy rzut oka widać tu pewną analogię.
Mam na myśli sposób prowadzenia prób na stopnie instruktorskie. Oczywiście sposób ten jest praktykowany także w próbach na stopnie harcerskie, ale tam mamy pięć stopni, więc nie możemy porównać go do trójstopniowej zasady uczeń-czeladnik-mistrz.
W wielu rozmowach prowadzonych z doświadczonymi instruktorami, wykrystalizował mi się taki obraz:
-
UCZEŃ to uczący się instruktorskiego "fachu" kandydat na drużynowego.
-
CZELADNIK to "wyzwolony" pełnoletni instruktor mogący już samodzielnie "praktykować" na funkcji instruktorskiej - PODHARCMISTRZ
-
MISTRZ to dojrzały czynny instruktor - HARCMISTRZ
MISTRZ ma obowiązek opieki nad "nauką" UCZNIÓW oraz nadzoru i wspierania "praktyki" CZELADNIKÓW.
Oczywistą sprawą dla każdego (biorę pod uwagę, że czytelnikiem jest instruktorka/instruktor harcerski) jest, że harcerz/instruktor odbywający próbę na stopień powinien mieć obok siebie opiekuna . Najlepiej byłoby, gdyby to był człowiek wielce doświadczony, znający środowisko odbywającego próbę itp.
Jak to się odbywa w praktyce ?
Mam chęć realizacji Próby na stopień to poczynam następujące kroki :
-
Szukam opiekuna próby - w zależności od jej stopnia
-
Wraz z opiekunem, albo i bez niego, wymyślam zadania do realizacji, jeżeli bez niego, to później przedstawiam mu wyniki moich przemyśleń, on dokłada swoje i tak wspólnymi siłami ustalamy program próby, który zostanie zaproponowany Komisji Instruktorskiej.
-
Stajemy (wraz z opiekunem) przed komisją i otwieramy próbę.
-
Realizuję próbę. Często moje działania są obserwowane przez mojego opiekuna.
-
Po zrealizowaniu próby następuje jej podsumowanie przez opiekuna, i komisję.Jeśli ocena jest pozytywna następuje jej zamknięcie oraz przyznanie stopnia.
Uffff, przebrnęliśmy przez próbę, ale czy o to mi chodziło ?
NIE! Chodziło mi o zupełnie coś innego.
Znowu odniosę się do cechów - w początkowej fazie staję do oceny - jestem moralnie i mentalnie przygotowany do próby, do zdobycia pierwszego/kolejnego stopnia i cech to potwierdza, wtedy wśród mistrzów cechowych poszukuję MISTRZA , u którego będę praktykować. MISTRZ będzie mógł mnie bezpośrednio obserwować, oceniać na bieżąco, podpowiadać, pokazywać tajniki sztuki cechowej - o to przecież w terminowaniu u MISTRZA chodzi. Będę mógł go podglądać, a z JEGO doświadczenia czerpać moc i wiedzę.
Po odbytej praktyce stajemy wraz z MISTRZEM przed cechową komisją i wspólnie dochodzimy do wniosku, że nadszedł ten czas … Wszak MISTRZ tak powiedział, a cechowa komisja to sami MISTRZOWIE, znają się, wiedzą o sobie wszystko.
No ale skąd wziąć takiego MISTRZA …?
No właśnie - może zacznę od tego, jakimi cechami obdarzyłbym MISTRZA, potem spróbuje odpowiedzieć na pytanie: jak to się ma do obecnej rzeczywistości?
MISTRZ to osoba wielce doświadczona, będąca stale w służbie, odpowiedzialna, mądra, dobry organizator, metodyk, słowem HARCMISTRZ!
A jak jest w rzeczywistości? Harcmistrz to instruktor, któremu Związek nie stawia już zadań wychowawczych na najważniejszej funkcji w ZHR - DRUŻYNOWEGO, to instruktor, który zazwyczaj pełni służbę w strukturach ogólnozwiązkowych, w najlepszym wypadku chorągwianych.
Bo przecież tak mówią założenia stopni:Przewodnik - drużynowy.
Podharcmistrz - działalność co najmniej na szczeblu hufca.
Harcmistrz - działalność na forum całego Związku.
W ten sposób powstaje problem na sporą skalę (oczywiście to moja ocena).
Tych przewodników-drużynowych jest niewielka ilość, nie wystarczająca na potrzeby drużyn. Mało tego, ledwie przewodnik-drużynowy nabierze doświadczenia a już staje się podharcmistrzem i przekazuje drużynę kolejnemu "żółtodziobowi" (zaraz zostanę ukamienowany J ), który zdobywa stopień przewodnika, a sam podąża drogą "kariery", rozpoczynając służbę w hufcu, chorągwi. Nie wspominam już o harcmistrzu, którego w drużynie nie uświadczysz …
Cóż, nasuwa się tu jedna myśl - w jaki sposób MISTRZ ma prowadzić próbę UCZNIA, kształtować CZELADNIKA, skoro jego doświadczenie w pracy wychowawczej w drużynie przez lata służby na wyższych szczeblach uległo zapomnieniu?
Jak wygląda przewodnik-drużynowy pozostawiony samemu sobie ? Różnie, nie zawsze jest tak, że jest złym drużynowym, zupełnie nie to miałem na myśli. Śmiem twierdzić, że sam musi dochodzić do doświadczeń, a co za tym idzie, zajmuje mu to dużo więcej czasu, niżby mógł czerpać doświadczenie z dobrych wzorców, drużynowych-podharcmistrzów (CZELADNIKÓW) i drużynowych-harcmistrzów (MISTRZÓW).
W takim razie kto będzie organizował pole działania hufców, chorągwi i Związku ?
My, drużynowi - wszak to kardynalne założenie ZHR-u z lat jego powstawania!
Kolejne pytanie, które padnie w tej dyskusji: czy kompetencje i umiejętności drużynowego - MISTRZA wystarczą do pełnienia służby w hufcu, chorągwi, głównej kwaterze, Naczelnictwie ? Bez tych wszystkich szkoleń typu: found risingi, team buldingi, p.ry, project managementy !?!?
Moim zdaniem tak !!! Oczywiście, że te szkolenia wnoszą dużo dobrego, ale po pierwsze nie ma to nic wspólnego z pracą wychowawczą w drużynie, a po drugie, że najlepsze są najprostsze rozwiązania zawarte w metodzie harcerskiej. Jeżeli drużynowy CZELADNIK lub drużynowy MISTRZ umie pracować w drużynie (bo zakładamy, że umie) z ZZ-tem, to chyba nie będzie mu sprawiała problemu praca z zespołem hufcowych albo komendantów chorągwi.. Oczywiście, maksymalnie upraszczam sprawę, jest wiele aspektów które celowo pominąłem, są odległości do pokonania, czas przeznaczony dla tegoż zastępu itd., itp. Tak, ale te same problemy istnieją na poziomie drużyny (w mniejszej skali, ale są). To teraz odpowiedzcie sobie sami na pytanie - czy drużynowy MISTRZ ma predyspozycje do pełnienia służby w hufcu, chorągwi, głównej kwaterze, Naczelnictwie ?
I mało tego, śmiem twierdzić, że gdyby drużynowi UCZNIOWE i drużynowi CZELADNICY mogli wybierać na swych liderów drużynowych MISTRZÓW to zainteresowanie z ich strony tymi wyborami byłoby stu procentowe.
Kolej na analizę systemu cechowego. To dobry wzór, zaczerpnięty z bardzo popularnego obecnie systemu kształcenia, a mianowicie mam na myśli - WOODBAGE.
Idealnym sposobem na taki system jest ni mniej, ni więcej "praktyka cechowa" u boku MISTRZA w jego mistrzowskiej jednostce - w 100 % kandydaci na UCZNIA (próba przewodnika) to przyszli drużynowi.W niczym to nie przeszkadza, żeby praktykowali w jednostce MISTRZA, wszak nie tylko oceni ich MISTRZ, ale i wychowankowie MISTRZA, obiektywnie rzecz jasna.
To jest coś, czego mi w obecnym sposobie realizacji prób brakuje - MISTRZ w obecnej chwili ocenia efekt działania, jego finalny wynik, a nam przecież chodzi o udzielenie odpowiedzi na pytanie - jak UCZEŃ lub CZELADNIK to robi, jak dochodzi do celu, czy potrafi wykazać się myśleniem, inwencją twórczą, pomysłami, determinacją w realizacji, nieustępliwością itp. - jeżeli tego brakuje, MISTRZ natychmiast reaguje, wskazuje drogę w próbie, realizacji choćby cząstki zadania - to jest dla mnie istotą próby. Tak naprawdę oni - MISTRZ i UCZEŃ realizują tę próbę razem. Dla MISTRZA będzie to też doświadczenie, a nuż udoskonali w czymś swój warsztat ! Dla UCZNIA - niezapomniane chwile radosnej i dobrej nauki, a przede wszystkim twórczej.
Ta forma odbywania próby w żaden sposób nie będzie zastępować kursów przewodnikowskich czy podharcmistrzowskich - obie formy wg mnie mają się wzajemnie uzupełniać.
Na koniec takiej próby MISTRZ decyduje o momencie jej zamknięcia oraz przyznania stopnia, oczywiście po aprobacie mistrzów cechowych, która powinna być formalnością.
W ten sposób MISTRZ tworzy swój warsztat cechowy złożony z czeladników i uczniów, sam nabywa doświadczeń w szkoleniu, gromadzi mądrości życiowe, wokół niego gromadzą się nie tylko jego bezpośredni wychowankowie, ale także pośredni, uczniowie jego czeladników - jeżeli taka potrzeba, tworzy własny cech, deleguje najlepszych czeladników do zakładania własnych warsztatów, tworząc z nich kolejnych mistrzów. Bo MISTRZ to człowiek nie tylko wychowujący, to przede wszystkim TWÓRCA CECHU, a co za tym idzie TWÓRCA RZEMIOSŁA
I na koniec odpowiem na pytanie, które wielu z Was ciśnie się na usta - gdzie kształcą się MISTRZOWIE, bo jest taka potrzeba ?
Według mnie taką rolę spełniać powinna SZKOŁA MISTRZÓW - KRĄG HARCMISTRZOWSKI , bo przecież każdy człowiek, także MISTRZ, uczy się całe życie …
hm. Jacek Garboliński HR.
W przeszłości drużynowy 62 WDH "Gaudium", przewodniczący 62 KI, szczepowy 62 Szczepu im. Króla Bolesława Chrobrego, hufiec Warszawa Praga Północ im. Wigierczyków (ZHP). Obecnie (2007 r.) drużynowy 62 WDHy "Templum" w Mazowieckiej Choragwi Harcerzy ZHR.
W cywilu żonaty, dwie córki. Z wykształcenia poligraf. Pracuje jako kierownik magazynów wysokiego składowania w polskiej firmie kosmetycznej.