hm. Maciej Starego 

Od kilku lat przyglądam się pracy  opiekunów prób na stopnie instruktorskie i stwierdzam, iż w większości przypadków ich praca z podopiecznym ogranicza się do maksymalnie 2-3 spotkań z podopiecznym przez cały okres i co gorsze, przez samych opiekunów traktowana jest, jak piąte koło u wozu.

Wygląda to tak, iż podopieczny zgłasza się do  wybranego opiekuna i przedstawia mu swoją propozycję zadań do realizacji w trakcie próby na stopień instruktorski, które następnie omawiają. Niestety zdarza się też tak, że próba jest pisana pod zadowolenie komisji instruktorskiej, a nie pod potrzeby rozwojowe podopiecznego, ale to dłuższy temat  i na inną okazję.
Kiedy po 2 -3 latach prowadzenia drużyny jako p.o., niedoszły instruktor napominany jest przez hufcowego, czy samą komisję, iż powinien coś zrobić ze stopniem, przypomina sobie o swojej próbie, ponownie udaje się do opiekuna. Tam razem dochodzą do wniosku, że wcześniej wybrali nierealne zadania i znów wspólnie wyznaczają nowe zadania lub też zgłaszają się do Komisji Instruktorskiej celem zaliczenia odbytych innych zadań, a w efekcie zamknięcia próby.

Skoro tak wygląda rzeczywistość, to nie ma sensu zawracanie głowy przyszłemu instruktorowi jakimś tam opiekunem, z którego nie ma on żadnego pożytku. Dodatkowo opinia opiekuna dla Komisji Instruktorskiej na temat wykonania próby przez podopiecznego jest niewiarygodna, gdyż zawiera tylko suche potwierdzenie faktów.  Czy w takim razie opiekun jest potrzebny?

W mojej opinii opiekun jest najważniejszym elementem na etapie kształcenia instruktorskiego, a nie jak się powszechnie uważa, iż ma tylko rolę pomocniczą. Jego właściwą rolą jest pomaganie podopiecznemu w wytyczeniu jasnych celów i wyznaczenie ram czasowych dla ich osiągnięcia.  Jego praca winna być, wcześniej zdefiniowanym z podopiecznym, indywidualnym procesem szkoleniowym, przebiegającym w określonych etapach, którego efektem ma być drużynowy – świadomy wychowawca.

Zapewne pojawia się tu pytanie – „Czy warto w takim razie organizować kursy i szkolenia”? Odpowiedź wcale nie jest jednoznaczna, jednocześnie w mojej opinii więcej jest pozytywów przemawiających za ich utrzymaniem. Przede wszystkim kursy mają duży wpływ na podniesienie poziomu motywacji uczestników; kursanci mają kontakt z grupą rówieśniczą, gdzie stykają się z podobnymi problemami i nawiązują wzajemne kontakty, które wykorzystają w przyszłej pracy wychowawczej, często spoza swojego hufca, czy chorągwi; wymieniają się doświadczeniami swoich środowisk; otrzymują w sposób uporządkowany wiedzę metodyczną. Największą wadą szkoleń jest to, że w bardzo ograniczonym stopniu mają wpływ na indywidualną formację i postawę instruktorską; często brak tam czasu na indywidualną pomoc, czy rozwiązanie problemów uczestników; prowadzący szkolenia nie są w stanie zweryfikować, czy kursanci w sposób praktyczny wykorzystują nabytą wiedzę; po zakończeniu szkolenia przyszli instruktorzy wracają do własnych środowisk, gdzie często nie potrafią rozwiązać istniejących wcześniej problemów lub też nie wiedzą, jak przełożyć teorię z kursu na praktykę. Właśnie ta luka powinna zostać wypełniona przez pracę opiekuna z podopiecznym. Równolegle dopuszczałbym możliwość, iż przyszły instruktor samodzielnie (bez udziału w kursach) przygotowuje się do funkcji drużynowego, jednocześnie wymagać to będzie znacznie większego zaangażowania opiekuna w ramach jego indywidualnej pracy z podopiecznym.

Moment rozpoczęcia pracy opiekuna z podopiecznym powinien nastąpić na 2-3 miesiące przed rozpoczęciem pierwszych szkoleń przygotowujących do objęcia funkcji drużynowego. Na pierwszym spotkaniu obydwoje podejmują decyzję czy chcą razem pracować, następnie określają zasady wzajemnej współpracy i opracowują wspólny plan działań, potem kontynuują indywidualne spotkania raz w miesiącu (1-2 godziny).  Wspólne spotkania  mają być czasem, podczas którego opiekun sprawdza, co zostało zrobione od ostatniego spotkania i obmyśla dalsze kroki, które powinny zostać podjęte przez podopiecznego. Opiekun koncentruje się na stanie obecnym i przyszłym – pożądanym, jest zawsze ukierunkowany na przyszłość. Pracę opiekuna można uznać za zakończoną w sytuacji kiedy podopieczny zdobędzie wymagany stopień, jednocześnie może się okazać, iż podopieczny będzie oczekiwał dalszego wsparcia już na etapie prowadzenia drużyny i oczywiście powinien je otrzymać.

Przyjmując taką rolę opiekuna jaką opisałem powyżej,  należałoby skrócić samą próbę na stopień instruktorski do 3 miesięcy, a sama próba powinna skoncentrować się na weryfikacji umiejętności i zadań wykonanych w okresie próby (np. stworzył zastęp zastępowych, zorganizował biwak drużyny itp.).  Tak jak sama nazwa wskazuje powinien to być okres próby, po zakończonym okresie nauki. Wykonane zadania powinny zostać zweryfikowane przez Komisję Instruktorską, stąd warto, aby przedstawiciel KI np. pojawił się na takim biwaku, czy zbiórce ZZ-tu i sam ocenił ich wykonanie, a następnie swoje uwagi przedstawił całej komisji i opiekunowi.

Kolejną trudną do rozstrzygnięcia kwestią pozostaje to, kto może zostać opiekunem?.
Zakładam, że opiekunami mogą być instruktorzy:

  • z co najmniej dwuletnim doświadczeniem w prowadzeniu drużyny, z niepodważalnymi sukcesami wychowawczymi, posiadający odpowiednią wiedzę i umiejętności oraz świadomość odpowiedzialności za przygotowanie podopiecznego,
  • równolegle są opiekunami w próbach na stopień u nie więcej, niż u dwóch podopiecznych,
  • wybrani w sposób niezawisły przez kandydata na instruktora, który wcześniej skonsultował ten wybór ze swoim przełożonym.

Naturalną kandydaturą na opiekuna wydają się być osoby, które są drużynowymi podopiecznego i mają znaczący udział w jego procesie wychowawczym.
Poniżej przedstawiam plusy i minusy takiego rozwiązania:

„+” Drużynowego – opiekuna

  • Bardzo dobra, często wieloletnia znajomość podopiecznego.
  • Ma zaufanie i dobry kontakt z podopiecznym.
  • Zadania zlecane podopiecznemu, łatwo wplata w pracę i potrzeby drużyny.
  • Łatwość w obserwowaniu postępów podopiecznego podczas normalnej pracy drużyny, obozu.
  • Zna środowisko w jakim będzie pracował podopieczny.
  • Drużynowy ma motywację do pracy z podopiecznym, gdyż chce przekazać drużynę w dobre ręce.

„-” Drużynowego – opiekuna

  • Trudność w kontraktowaniu nowych zasad współpracy pomiędzy drużynowym, a podopiecznym.
  • Drużynowy najczęściej koncentruje się na wychowaniu tylko jednego następcy, a nie wielu drużynowych.
  • Trudno im mówić o zdarzeniach negatywnych, ze względu na dotychczasowe wzajemne relacje.
  • Podopieczny będzie powielał błędy, nawyki i schematy po dotychczasowym drużynowym.
  • Podopieczny będzie miał trudność w radzeniu sobie z problemami w drużynie, odziedziczonymi po swoim poprzedniku i małą możliwość wsparcia.
  • Drużynowemu brak dystansu i spojrzenia na podopiecznego bez odnoszenia się do zdarzeń z przeszłości.
  • Drużynowy będzie miał mniej czasu na pracę wychowawczą w drużynie, gdyż musi dodatkowo pracować z podopiecznym.
  • Często wraz z przekazaniem drużyny kończy się praca opiekuna-drużynowego, ponieważ drużynowy chce być lepszy od swojego poprzednika.
  • Drużynowy może nie „dostrzegać” słabszych stron podopiecznego i koncentrować się może tylko na rozwoju silnych stron.

Z tradycyjnego punktu widzenia wydaje się, iż to drużynowy jest najlepszą osobą na opiekuna, jednak takie rozwiązanie ma ograniczenia, związane głównie z dotychczasową wzajemną relacją oraz z postrzeganiem błędów i problemów w pracy wychowawczej. Skłaniałbym się raczej, by opiekunami były osoby pracujące z podopiecznym, równolegle obok drużynowego. Mogą to być instruktorzy z tego samego środowiska, którzy już przekazali własne drużyny. Pomocne może być np.  stworzenie listy opiekunów, którzy wcześniej zostali przeszkoleni i przygotowani do tej roli, a następnie byliby wybierani przez podopiecznych. Dzięki takiemu rozwiązaniu tworzy się też pole do zagospodarowania osób, które nie będą hufcowymi, a swoje drużyny już przekazały następcom. Obecnie takie osoby często pracują biernie w komisjach stopni („wyręczając” drużynowych) lub odchodzą  z organizacji, ze względu na brak jasno zdefiniowanego pola służby.
 W takim modelu Szkoła Instruktorska zobowiązana byłaby za przygotowanie i przeszkolenie osób chcących zostać opiekunami, tak  by przekazać im warsztat w zakresie prowadzenia indywidualnych szkoleń.
 Ważnym aspektem wydaje się też problem monitorowania jakości pracy opiekunów z podopiecznymi. Pomocna w tym wypadku może być Komisja Instruktorska, która ze swojego składu może wydelegować osobę, odpowiedzialną za kontrolowanie  i weryfikowanie opiekunów.
 
Patrząc na wagę problemu kształcenia, wydaje mi się, że jest to wciąż duży obszar (opiekunowie) do zagospodarowania, który daje spore możliwości w zakresie szkolenia i przygotowywania instruktorów do funkcji wychowawczych.
Zapewne w opisanym wyżej rozwiązaniu kluczowe są umiejętności i motywacja samych opiekunów do pracy z podopiecznymi, co często może być barierą, jednak warto ten temat poddać szerszej dyskusji i zastanowić się jak to wykorzystać.

hm. Maciej Sarego HR

Były: drużynowy 90 Gdyńskiej Drużyny Harcerzy,
Hufcowy GHH „Pasieka”,
Komendant Pomorskiej Chorągwi Harcerzy,
członek Rady Naczelnej,
Vice-Przewodniczący Zarządu Okręgu Pomorskiego.
Obecnie Szef Szkoły Instruktorskiej Pomorskiej Chorągwi Harcerzy „Ostoja”