pwd. Kasia „Kate" Kozłowska

"Problem" z kategoryzacją będzie zawsze. Zawsze będzie ktoś niezadowolony: jedni będą mówili, że arkusz jest zbyt ogólny, drudzy, że trzeba jeszcze bardziej konkretnych wymagań. Jedno jest pewne: nie powinny ustawać dyskusje na ten temat. Zdaję sobie sprawę, że obowiązujący obecnie w Organizacji Harcerek arkusz jest efektem przemyśleń, dyskusji, a pewnie nawet i sporów wielu instruktorek. I chociaż jest to pewien krok do przodu w stosunku do poprzedniej wersji, to kilka sformułowań budzi we mnie wątpliwości.

Przede wszystkim arkusz pozostawia dużą swobodę interpretacji. Z jednej strony to dobrze, ponieważ każde środowisko jest inne, inaczej działają drużyny w dużych miastach, a inaczej w mniejszych miejscowościach i wsiach i trudno mierzyć je tą samą miarą. Ale należy postawić sobie pytanie: czy nie za dużo zależy tutaj od hufcowych? Wszak każda z nich jest inna, bardziej lub mniej surowa, zwraca większą uwagę na konkretne wymaganie, które JEJ wydaje się ważniejsze od innych.

Przykłady? Proszę bardzo. Weźmy chociażby wymaganie na Drużynę Zielonej Koniczynki: „tworzy się obrzędowość zastępów". Już samo sformułowanie dość niefortunne, bo cóż to znaczy „tworzy się"? Że jest w trakcie? W planach? W jednym środowisku to, że zastęp ma nazwę, proporzec i piosenkę będzie wystarczające, a w innym poprzeczka postawiona będzie wyżej. I gdzie tu sprawiedliwość? Kolejny przykład: „drużynowa współpracuje z rodzicami". Czy jeżeli drużynowa zrobi zebranie raz w roku przed obozem i zorganizuje odwiedziny na samym wyjeździe to znaczy, że współpracuje z rodzicami? A może powinna się z nimi częściej spotykać? Albo wciągać ich w pracę drużyny, zachęcać do pomocy? Podobne pytania mogłabym postawić przy wymaganiu „drużyna współpracuje z hufcem". Mnóstwo wątpliwości mnoży mi się w głowie, gdy czytam, że: „drużyna odpowiada na potrzeby swojego środowiska lokalnego", „drużyna jest gotowa do reprezentowania ZHR", „drużyna jest rozpoznawalna w środowisku harcerskim i pozaharcerskim". Być może to tylko mi brakuje jakiś szarych komórek, ale czy Wy drużynowe nigdy nie miałyście problemu z odgadnięciem, co to właściwie znaczy?

Nie postuluję wcale, by w arkuszu znalazły się wymagania typu: „drużynowa dwa razy w roku robi zebranie z rodzicami oraz jedną zbiórkę lub odwiedziny na obozie", ponieważ mijałoby się to z celem. Nie chcemy przecież by drużyna organizowała coś tylko po to, by odhaczyć wykonane zadanie i przeskoczyć o poziom wyżej w kategoryzacji. Przyznaję oczywiście, że są kwestie, w których można się zdać tylko i wyłącznie na ocenę hufcowej czy drużynowej. Należy do tego z pewnością atmosfera w drużynie, relacje pomiędzy harcerkami czy wychowanie religijne i szczerze mówiąc nie rozumiem, dlaczego w arkuszu zabrakło takich zagadnień. Chciałabym znaleźć złoty środek pomiędzy suchymi, konkretnymi wymaganiami, nad którymi trudno dyskutować, a swobodnymi sformułowaniami, które każdy interpretuje inaczej. Może rozwiązaniem byłoby dopisanie do niektórych wymagań przykładowych form realizacji. Drużyna nie musiałaby „zaliczyć" ich wszystkich, ale to dałoby lepszy obraz realizacji poszczególnych wymagań.

Jest jeszcze jedna kwestia związana z arkuszem kategoryzacyjnym, która budzi we mnie spore emocje, a mianowicie wymagania dotyczące drużynowej. Zastanawia mnie czy do dobrego funkcjonowania drużyny koniecznie potrzebne jest, aby drużynowa realizowała próbę na podharcmistrzynię? Wszak jest to stopień, który wiąże się raczej z pracą w hufcu lub nawet w chorągwi, a nie z drużyną. Zdaje się, że intencją pomysłodawców było zmobilizowanie przewodniczek do zdobywania kolejnych stopni instruktorskich. Ale nie tędy droga. Czy naprawdę nie ma innych sposobów motywowania drużynowych? A co z pracą w kręgach instruktorskich, w hufcach i chorągwiach? Nie każda przewodniczka musi zostać podharcmistrzynią. Każdy stopień instruktorski niesie za sobą coraz większą odpowiedzialność, jeżeli harcerka nie czuje się gotowa takowej podjąć to nikt nie powinien jej do tego zmuszać. Nie muszę chyba przypominać, że dłonią, podstawą ręki metody jest dobrowolność. Skoro zdobywanie kolejnego stopnia instruktorskiego wcale nie wspomaga pracy drużyny (a może nawet od niej odciąga?), a ponadto istnieją inne narzędzia pozwalające do tego zmobilizować to skąd takie wymaganie?

Na szczęście jest też wiele trafnych wymagań w aktualnym arkuszu, które naprawdę pomagają drużynowej w pracy i mobilizują do ciągłego doskonalenia, ale może warto pomyśleć o kilku zmianach, by kategoryzacja była jeszcze lepsza. Co Wy na to?

pwd. Katarzyna Kozłowska, Pomorska Chorągiew Harcerek ZHR