hm. Stanisław "Orsza" Broniewski

Tekst gawędy, odtworzony na podstawie nagrania dokonanego 19 listopada 1982 roku we wrocławskiej Katedrze św. Jana. Gawęda ta była wygłoszona w ramach V Tygodnia Kultury Chrześcijańskiej, odbywającego się pod hasłem” „Kultura duszy – duszą kultury”.

 

 

I.

Na wstępie muszę się usprawiedliwić, a raczej usprawiedliwić temat, który tutaj przed nami staje. Po prostu ze względu na miejsce, ze względu na wyjątkowy czas, czas Tygodnia Kultury Chrześcijańskiej, a więc ze względu na wysoką rangę miejsca i czasu trzeba wyjaśnić, dlaczego taki temat. A ponieważ temat sam zgłosiłem, myślę że to wyjaśnienie należy się z moich ust.

Otóż pierwszym powodem jest (a temat brzmi: „Prawo Harcerskie”) to, że młodzież, że sprawa młodzieży – tego nie musimy sobie komentować – jest teraz w naszym kraju sprawą ogromną. 
 

Po drugie, to to, że na polu spraw młodzieży zjawisko harcerstwa jest zjawiskiem ważącym. Tutaj, dla tych, którzy może zorientowani nie są, jakieś spojrzenie krótkie bardzo. Musimy się streszczać. Po pierwsze: liczba. Liczba czasem myląca, ale liczba, która coś mówi. Było nas przed wojną około 200 tysięcy młodzieży. Było nas w konspiracji wojennej – noszącej kryptonim Szare Szeregi – około 15 tysięcy młodzieży. Było nas, było harcerstwa (tu już ostrożniej używam słów) jeszcze parę lat temu [tekst został wygłoszony 19 listopada 1982 r.], gdzieś tuż przed osiemdziesiątym rokiem, statystycznie rzecz biorąc – bo tak się mówiło – trzy miliony młodzieży. Podkreślam – statystycznie! Naprawdę, ile tego było – trudno powiedzieć. Dziś ocenia się, że jest o połowę mniej, półtora miliona młodzieży. A więc jest to jakaś ważąca, jakaś duża liczba. Te liczby są bardzo różne wewnętrznie, ale stanowią wejście do spraw młodzieży. Ponadto wymagają one mnożnika przez to, że ta młodzież, taka młodzież, to jest młodzież szczególnie aktywna, młodzież szczególnej aktywności spośród całej młodzieży w społeczeństwie.

 

Trzecia wreszcie sprawa: to, że wśród młodzieży, właśnie takiej harcerskiej młodzieży, bardzo szybko wymieniają się pokolenia. Nie wiem, czy my sobie z tego zdajemy sprawę, ale pokolenie harcerskie, tak bardzo przeciętnie – to pięć lat. Przecież zaczyna się gdzieś tam w trzynastym roku życia, a potem jest osiemnasty rok życia. Zaledwie pięć lat. Po tych pięciu latach jest się już innym człowiekiem. To, co się stało wychowawczego, to w te pięć lat i w związku z tym to jest następny mnożnik, gdyż owe pięciolatki tak szybko mijają.

To jest powód, że wolno mi chyba, mówiąc o młodzieży, skupić wzrok na harcerstwie.

A teraz ostatnie wyjaśnienie: ale dlaczego akurat sprawa Prawa Harcerskiego? Przecież o harcerstwie wiele by było tematów. Otóż sprawa Prawa Harcerskiego dlatego, że w okresie odnowy Harcerstwa ona odegrała szczególną rolę. Na razie tym stwierdzeniem kończę.
Teraz dla tych, dla których może całość zagadnienia harcerstwa jest jakaś daleka, sprowadzająca się do jakiegoś jednego, zewnętrznego obrazu: jakiegoś biwaku, munduru, czy obozu – dla tych wszystkich potrzebne jest krótkie uporządkowanie sprawy. Ono wyjaśni, dlaczego Prawo. Otóż system wychowawczy, system harcerski składa się z trzech podstawowych elementów:
- pierwszy, to ideowa sylwetka tego, kogo chcemy wychować. Ta sylwetka zapisana jest w Prawie Harcerskim;
- drugi, to program, przy pomocy którego tę sylwetkę kształtujemy;
- trzeci człon tego systemu, to metoda, za pomocą której, stosując ten program, tak właśnie sylwetkę kształtujemy.

Te trzy elementy – to coś, czego nie możemy pozwolić rozerwać, gdyż wszystkie działają ze sobą razem;) mianowicie i program, i metody, i sylwetka ideowa. Nie można tu czegoś dowolnie wymieniać.

Nie można czegoś z metody zabrać, nic można czegoś w programie uszczuplić, nie można na pewno czegoś w sylwetce. To już nie będzie to. Otóż jedna z tych rzeczy jest może najbardziej elastyczna ze wszystkich trzech: program.

Dam przykład. Ja może najbardziej zżyty byłem, związany ze zjawiskiem harcerstwa w okresie wojny. Otóż właśnie z tego okresu mogę przytoczyć, że byliśmy najżywszym harcerstwem, najprawdziwszym harcerstwem, a przecież nasz program to był zupełnie inny, bo nie pionierka, kucharstwo, ognisko itd. To – nie, tam był niestety – pistolet, dynamit, była kreda do pisania na murach, inne narzędzia programowe. Program bowiem, w zależności od sytuacji, może być wymieniony, metoda natomiast i sylwetka, do której się zmierza – nigdy; a program może być tylko tak wymieniany, aby prowadził tą metodą do tej sylwetki. Musi więc być starannie dobrany i pamiętam, jak myśmy się męczyli w czasie wojny, aby każdą decyzję walki, decyzję bojową, analizować – czy ona jest właściwym elementem w tym trójkącie wychowawczym, trójkącie systemu: metoda – sylwetka ideowa – program.

 

Orsza podczas I Zjazdu ZHR w Sopocie
fot. Krzysztof Świdrak

A wiec to wszystko wskazuje, że ta sylwetka ideowa jest jakoś wtopiona w cały system, a w sylwetce ideowej Prawo. Bo cóż dziwnego – znajdziemy w metodzie harcerskiej taki postulat, który każdy instruktor na pamięć zna, że obowiązuje w niej tak zwana pośredniość wychowania. To znaczy, że właśnie w harcerstwie nie mówi się kazań, nie mówi się przemówień, nie poucza się, tylko się działa, a działając stwarza się sytuacje, które wychowują. To jest pośredniość wychowania, jedna z bardzo istotnych zasad metody harcerskiej. Otóż jedne tylko słowa się mówi – to jest właśnie Prawo i Przyrzeczenie Harcerskie. To jest kanwa wszystkich potem gawęd, szczególnie na ogniskach rozwija się ten motyw, daje się przykłady, to się ilustruje. Ale istota życia harcerskiego i droga do wychowania to nie tędy głównie wiedzie; ta droga do wychowania harcerskiego wiedzie przez pośredniość, przez działanie. Dlatego jeśli chce się o sylwetce ideowej mówić, to o Prawie, w którym ona się streszcza, trzeba mówić. To jest to ostatnie już moje usprawiedliwienie.

II.

A jeśli tak poważnie do sprawy Prawa podchodzimy, to myślę, ze mamy obowiązek sięgnąć do prehistorii tej rzeczy. Proszę się nie martwić i nie dziwić, ale ja zacznę daleko, daleko i zapytam, czy były wśród młodzieży polskiej, czy były w organizacjach młodzieży polskiej już jakieś takie sformułowania, jak nasze Prawo. I sięgam tu bardzo daleko, bo do Szkoły Rycerskiej, lat 1765-1794. Najpierw legitymacja tej szkoły; dlaczego ona tak miałaby sprawie rangę nadać – bo są tam nazwiska tych, którzy z niej wyszli. Kościuszko wystarczy, ale Kościuszko za wiele już firmuje spraw. Wobec tego kto jeszcze inny z tej Szkoły Rycerskiej? Ano był generał Stanisław Fiszer, szef sztabu Księstwa Warszawskiego, jeden z najzdolniejszych generałów polskich, był Jakub Jasiński, o którym Mickiewicz w „Panu Tadeuszu”, że on na szańcach Pragi stoi i ginie; i był taki Ignacy Kamieński, dowódca jazdy w roku 1812, całej jazdy Księstwa Warszawskiego; a był taki Michał Sokolnicki, ten który zdobył Sandomierz w roku 1839, ten, który walczył pod Falentami, na przedpolach Raszyna w tymże roku – znowu jeden z najzdolniejszych polskich generałów. I był wreszcie Józef Sowiński, o tym się mało wie i mało pamięta, ten, który później na szczudle, jednonogi, ginął na szańcach Woli. A to jest wszystko legitymacja szkoły. Tak jak my wszyscy jesteśmy legitymacjami naszej szkoły, jak jesteśmy-staramy się być jakąś legitymacją harcerstwa.

Otóż to jest legitymacja, a co nam ta szkoła mówi o tym Prawie? Trudno się w niej dogrzebać jakiegoś dekalogu, formy takiej nie ma, jest natomiast inna, tamtemu okresowi właściwa – forma katechizmu, gdzie są pytania i odpowiedzi. Parę takich wybrałem, ażeby sprawę przybliżyć. Pytania i odpowiedzi generała tej szkoły, księcia Czartoryskiego. Pytanie pierwsze: „Jaki powinien być kadet?”. Odpowiedź: „Powinien mieć miłość, bojaźń Boga i przywiązanie do religii przed oczyma. Powinien Ojczyznę swą kochać, jej dobro nade wszystko i sposobić się do tego, aby się mógł poświęcić na jej usługi. Powinien być cnotliwy, pełen poszanowania dla zwierzchnich, dobroczynności i afektu dla równych, względu dla niższych”. Teraz będę szukał, czy ta siejba, gdzieś tam sprzed dwustu lat, wyrosła w naszym Prawie. I znajduję, te przytoczone słowa zakiełkowały w punkcie, który u nas brzmiał: „Harcerz służy Bogu i Polsce” i „Harcerz za brata uważa każdego innego harcerza” – to o tych rówieśnikach, tych równorzędnych – i „Harcerz jest karny i posłuszny rodzicom i wszystkim swoim przełożonym” – tu ten szacunek dla zwierzchnich. I dalej pytanie: „Czy może się znaleźć taka okoliczność, która by mogła ekskuzować (tak się mówiło wówczas), gdyby nieprawdę powiedział?”. Odpowiedź: „żadnej takowej być nie może, ponieważ cnota, poczciwość i rzetelność być powinny w każdym czasie przymiotami kadeta każdego”. Też w stylu tamtego okresu. Ale ja w tym znajduję źródła punktu: „Na słowie harcerza polegaj jak na Zawiszy”. A trzecie pytanie i odpowiedź: „W kraju nieprzyjacielskim jak należy sobie postępować?”. Odpowiedź: „Wojna dozwala zadawać klęski nieprzyjacielowi, lecz wśród szczęku oręża szlachetny rycerz słucha głosu ludzkości, nie dopuszcza do takich postępków, która bez przyniesienia wojsku pożytku, biednego ludu łzy wyciekają. Broni spokojnych starców i dzieci, płeć słabą, szanuje obrządki religijne i zwyczaje krajowe”. Kto zna Prawo Harcerskie to wie, te zaraz padnie piąty punkt Prawa: „Harcerz postępuje po rycersku”. Toż to jest to. Razem, aż pięć punktów Prawa zakiełkowało w tej szkole: pierwszy, drugi, czwarty, piąty i siódmy punkt.

Tak, ale szukam dalej prehistorii Prawa, a szukając sięgam do książki Aleksandra Kamińskiego, którego nazwiska nie trzeba chyba tutaj objaśniać. Napisał on o polskich związkach młodzieży początku XIX wieku, lat 1804-1831. Tam wylicza ze swoją solidną skrupulatnością, aż 83 związki młodzieży. Na marginesie trzeba wspomnieć, jak ciekawa jest geografia tychże związków, bo w tych osiemdziesięciu trzech: 29 – to Wilno, 21 – to Warszawa, 7 – to Krzemieniec, 6 – to Kraków, 4 – to Lwów, 3 – Świsłocz, 2 – Kalisz, reszta to jedenaście miejscowości po jednym. To taka statystyka na marginesie. Natomiast nas interesuje waga tych związków. Tę wagę zna każdy, kto czytał „Dziady” Mickiewicza; on przecież wie, co to były te związki; on pamięta kibitkę wywożącą młodego człowieka, członka tych związków.

Otóż tu znowu natykamy się na sytuację, że brak jest takiej dekalogowej formy; brak jest zapewne jakichś dziesięciu punktów, które młodzież w tych organizacjach miała stosować. Natomiast są inne sposoby odnalezienia źródeł szukanych – w statutach. Tylko w statutach mamy ten kłopot, że autorzy, ci twórcy, zamazują granice między tym, czym ma być organizacja: zadania dla niej – a czym ma być pojedynczy człowiek w organizacji: zadania dla jego sumienia, dla jego działania. Trochę to jest jakoś zamazane. To nic nie pomniejsza, taki był czas, takie było – dziś by się powiedziało – zapotrzebowanie społeczne owych czasów. Natomiast już teraz antycypując to, co za chwilkę zobaczymy, można
powiedzieć, te główne uderzenie na tę postawę, na tę sylwetkę młodego człowieka, które te 83 organizacje chcą skierować, to przyjaźń miedza członkami organizacji, to braterstwo między nimi. To jest główne. Są i inne oprawy, oczywiście, ale to jest główne.

Taka mało pewnie znana organizacja Panta Koina, co po grecku znaczy „wszystko wspólne”, istniejąca w Warszawie od 1817 roku w swoim statucie zawiera takie trzy wyrazy, że dąży do racjonalizmu, patriotyzmu i liberaryzmu. A ja zaraz szukam wśród tych wątków źródeł dla nas, dla naszego Prawa i znajduję: „Harcerz służy Bogu i Polsce” – w tym przypadku patriotyzm. I wiemy – też 1817 rok w Wilnie – i tu gdzieś w statucie takie zdanie: „Skromność, otwartość, szczera chęć pożytku, przyjacielska poufałość członków, tajemnica wszystkich czynności”. I znowu, ja już nie będę powtarzał i wiązał poszczególnych słów z tym, co teraz, ale przecież widać wyraźnie: „Harcerz jest pożyteczny i niesie pomoc...”, „Harcerz za brata uważa każdego innego harcerza”, „Mam szczerą wolę...” z Przyrzeczenia. I trzecia organizacja z kolei to Towarzystwo Naukowe, 1819 rok, z Krzemieńca. Tutaj takie ze statutu wybieram zdanie: „Przyjaźń i obopólne porozumienie się, jedność i spokojność”. No to „...za brata uważa każdego innego harcerza”. A potem ta Filarecja, o której znowu coś więcej może wiemy i znowu z ich statutu takie zdanie: „Z obopólną pomocą i wspólnym ćwiczeniem się ułatwiać sobie konieczne doskonalenie serca, rozumu i woli, skutecznym wsparciem dawać do tego sposobność mniej od losu opatrzonej młodzi; wzajemna przestrogą i radą wspomagać siebie i w dopełnianiu przez religię i moralność ułożonych. Poznawać ważność gruntownego oświecenia i tym sposobem przygotowywać się do użycia środków ku niemu wiodących. Na koniec zbliżyć do siebie młódź akademicką i umocnić przyjaźń”. No i znowu ja wyciągam z tego wniosek – czwarty punkt Prawa: „...za brata uważa każdego innego harcerza”. I Promieniści, rok 1820 i znowu Wilno. Oni to mieli już jakieś prawidła, 15 prawideł zapisanych, ale ja, żeby nie przeciągać tekstu, streszczam to, co ich wybitny działacz, też przecież chyba znane nazwisko – Zan, przyjaciel Mickiewicza, streścił właśnie on, w ten sposób: „Szczerość przyjaźni, prostota w postępkach, prawda w żartach i wesołości, wesołość bez przymusu, w zabawie nauka, w nauce słodycz, w przestrogach łagodność. Muszę powiedzieć, że takie wyrazy się wybijają: „przyjaźń”, „prawda”, „wesołość”, a ja to znajduję w punktach znowu o tym Zawiszy i o tym braterstwie, i w punkcie, który jeszcze poruszany nie był: „Harcerz jest zawsze pogodny”. I dalszy związek – Filadelfowie z Wilna, 1822 rok (ja zawsze podaję datę początku ich działania, bo z końcem to bywa rozmaicie). I oni mają taki swój obyczaj zwracania się do swych członków podczas uroczystego przyjęcia: „...wstęgę, przez którą stajecie się wiecznymi obrońcami prawdy, mścicielami niesprawiedliwości i gwałtu, przyjaciółmi oświecenia, miłośnikami narodowości, wspieraczami uciśnionego kraju i miłośnikami ludzkości, stałymi i wytrwałymi w przedsięwzięciu i działaniach”. Już prawie nie trzeba streszczać, przecież to – „Harcerz służy...”, „Harcerz postępuje po rycersku”, przecież to znów „Na słowie harcerza polegaj jak na Zawiszy”. I wreszcie ostatni już związek (ja wybrałem 7 z tych 83, nie sięgnąłem nawet 10% i z każdego tylko takie drobiazgi, okruchy). To związek Zorzan z 1826 roku, z Białegostoku, za który wystarczą słowa będące zeznaniem na procesie (zeznanie Lewoniewskiego, jednego z członków tego związku): „Dla bliźniego swego poświęcę wszystko, a nawet życie, stronić będę od wszelkich złych nałogów” i komentarz: „Karty i napoje gorące” (tak się to wówczas mówiło). I znowu mój wniosek to: „Harcerz w każdym widzi bliźniego...” i „Harcerz nie pali tytoniu i nie pije napojów alkoholowych”.

Razem, podsumowując te związki i to, co one nam przyniosły, to siedem punktów Prawa, kiełki do siedmiu punktów Prawa, która potem wyrosną, a razem z tamtymi zebranymi od Rycerskiej Szkoły mamy osiem punktów Prawa. Ciekawe. Prawo potem miało dziesięć punktów, a ciekawe, których dwu nie znalazłem. I jest w tym chyba jakaś prawidłowość. Otóż nie znalazłem tego, co narzuciły późniejsze czasy. Późniejsze czasy, bo wówczas nie było to ważne. Mianowicie nie ma punktu, który mówi o oszczędności i ofiarności – to czasy późniejsze, pozytywizmu, to czasy późniejsze – XX wieku. I nie ma punktu, który mówi o przyrodzie, o umiłowaniu przyrody, bo to – to dopiero nasz dramat. Niszczenie środowiska naturalnego – to nasze pokolenie dopiero to spostrzegło, tak bardzo poniewczasie.

III.

I teraz, jak z tych źródeł to Praw się rozwijało. Otóż prawo polskiego harcerstwa (to) bierze swój początek – i aż będą wszyscy zdziwieni, że to tak prawie dosłownie – ze skautowego prawa Baden-Powellowskiego, ułożonego w 1907 roku. U nas wyszło ono w pierwszym tłumaczeniu, jako pierwsze obowiązujące w 1911 roku. To nasz istotny korzeń, z tym, że – chciejmy zrozumieć – przecież to jest właśnie może i powód, dla którego tu w Katedrze jesteśmy: bo to jest prawdziwe chrześcijaństwo, ten skauting 1907 roku. A potem przychodzą modyfikacje, będę je nazywał udoskonaleniami: przychodzą poprawki, udoskonalenia. 1911, 1912 – to Andrzej Małkowski, który sam przebudowuje, tworzy. 1914, 1919, 1930 – łączę to z 1932, bo to prawie to samo, to jakiś dalszy ciąg tego zjazdu walnego, który to prawo tworzył. A więc takie lata. I ciekawe, jak ktoś poobserwuje ten ciąg lat, to się tworzy jakaś skala logarytmiczna, bo najpierw po roku się zmieniło, a potem za dwa lata, a potem za pięć lat, potem za jedenaście lat. Tak coraz dłuższe okresy, to tak jak jest w przyrodzie, jak w zjawiskach sejsmicznych, jak trzęsienie ziemi się odbywa – jest wstrząs, to potem tuż za nim jest wstrząs następny, a potem coraz rzadziej, aż się ułoży, do bycia, do trwania, i tutaj ja coś takiego odczytuję, to trwanie potem. W tym jest i jakiś początek wytłumaczenia – co na końcu robię – mianowicie dlaczego ja na tym 1930-1932 roku kończę tę moją opowieść o Prawie i tę rangę Prawa Harcerskiego.

Otóż poobserwujemy, jak udoskonalano, co robiono z tym Prawem. I znajdujemy dwie rzeczy: pierwsza, to były wysiłki, dążenia do jak najlepiej ułożonej kolejności punktów; a druga – to były wysiłki do użycia najlepszych określeń, najlepszych faktów i nazwania ich najlepszymi słowami, najdźwięczniejszymi, najbardziej jakimiś trafiającymi do przekonania, najpewniej oddającymi.

Najpierw ta sprawa pierwsza. Otóż każe nam ona dotknąć dwóch pierwszych punktów. Będę używać określenia „pierwszy”, „drugi” itd. wedle tego, jakie te punkty były i jakie stały się w latach 1930-1932. To nie dlatego, że ja w tym czasie, nie, bo ja akurat składałem Przyrzeczenie na tekst z 1919 roku, on się nieco zmodyfikował w 1930-1932; tylko dla czego innego, o czym potem, na końcu. Otóż te dwa punkty mówią o Służbie i o Prawdzie; i one się ze sobą jakoś mocują, bo przez jakiś czas Prawda jest na czele, a Służba jest w drugim szeregu, w drugim punkcie, a później następuje wygranie tęgo zmagania przez Służbę. W prawie Baden-Powellowakim, w pierwszym polskim tłumaczeniu i w 1914 roku, i w 1919 roku Prawda jest na początku. Prawda jest pierwszym punktem. A w prawach Andrzeja Małkowskiego i w Prawie 1930-1932 – jest Służba. To ważna rzecz, tu trzeba się chwilkę zatrzymać. Po pierwsze, Małkowski wychodzi tu wspaniale: Małkowski to mało znana przecież szerokiemu ogółowi postać, burzliwa postać, namiętnie rzucająca swoje myśli – tak namiętnie, jak namiętnie walczyli o odnowę harcerstwa jego następcy, noszący jego imię. I on, antycypując to, co potem się stanie, on pierwszy powiedział: najpierw Służba! Natomiast ciekawe – i proszę nie mieć tu zarzutów pod moim i moich przyjaciół adresem – ale w czasie wojny, kiedy przecież nikt nam nie powie, że my, Szare Szeregi, nie służyliśmy, że my, Szare Szeregi, nie mieliśmy tej Służby na czele naszych haseł, myśląc o tym, jak później ma być z Prawem Harcerskim – uważaliśmy, że to jednak trzeba wrócić do dawnej kolejności i powiedzieć: najpierw Prawda, a potem Służba! Dlaczego? To jakieś dziwne wyczucie tego, co idzie przez świat. Nam się wydawało, że tyle kłamstwa, tyle nieprawdy wokół nas, że najpierw trzeba powiedzieć, trzeba się zakląć, że ja będę mówił prawdę, a potem dopiero mówić – o wszystkim, i o Służbie też. Dziś wycofuję się z tego, aczkolwiek to chyba dość sugestywnie aprobowałem sformułować, bo to nie moje tylko sformułowanie, ale i moich kolegów, których już tu nie ma na świecie. Ale wycofuję się z powodów, o których potem, dla których jednak to Prawo ze Służbą na czele, jest słusznie jeże, jest lepsze. To jest ta kolejność dwóch punktów.

Natomiast jeszcze jeśli chodzi o kolejność, to jest jedna taka sprawa, mianowicie ten rok 1912, kiedy Andrzej Małkowski redaguje, namiętnie redaguje swoje Prawo, inne niż Baden-Powellowskie z 1911 roku. Przestawia kolejność. Próbowałem się doszukać, próbowałem się doczytać teraz, przed naszym spotkaniem, dlaczego on to przestawił. Może się mylę, ale wydało mi się, że on wysunął punkty, które mówią o wnętrzu człowieka, bliżej czoła, a więc, te dwa pierwsze, to niespornie, ale potem trzeci, czwarty, piąty, szósty – cztery punkty. Zgromadził te, które mówią o wnętrzu człowieka, a te społeczne, to działanie człowieka na zewnątrz – odsunął dalej i stąd nastąpiły duża przetasowania. Potem nie uznały ich dalsze redakcje, odeszły od nich. Coś tylko zostało – to właśnie w tym pierwszym punkcie. On pierwszy powiedział, że „Służba Bogu i Polsce” ma być na czele całej sprawy.

No i teraz już te sformułowania. Po pierwsze – sprawa „Bóg”, pojęcie „Bóg”. I znowu proszę się nie dziwić, ale w Przyrzeczeniu i Prawie (w Przyrzeczeniu najpierw) to pojęcie ukazuje się dość późno, przedtem tego nie ma, mimo że w Baden-Powellowskim i skautowym przyrzeczeniu jest Bóg. Chyba – i tak rozmawiałem ze starszymi kolegami, starszymi ode mnie, którzy tamte czasy jeszcze więcej pamiętali – jest tu po prostu sytuacja ówczesnego początku Rzeczypospolitej. Przecież to 1911, 1912, 1914 rok, gdzie były sprawy mniejszości narodowych, gdzie były sprawy tolerancji i może to źle zrozumiano, lecz sprawy Boga ma zamieszczono. Dopiero w 1919 roku jest, znajduje się pojęcie „Bóg” w Przyrzeczeniu Harcerskim, w 1930 wchodzi ono do Prawa Harcerskiego. W Przyrzeczeniu, wydawało się tamtym stanowiącym wówczas, że to wystarcza, to przemawia przecież, to zobowiązuje. Ale później uznano, że potrzeba jeszcze potwierdzenia; i tak w 1930 roku sprawa „Bóg” znalazła się również w Prawie Harcerskim.

Teraz „Polska”. Otóż, nie mówiąc o Baden-Powellu, bo przecież nie Polska tam jest – bo tam jest, że skaut służy królowi – ale jak ta „Polska” w Prawie dojrzewała: otóż najpierw było „Ojczyźnie”, a potem było „Polsce”. Pamiętamy może u Słowackiego, o tych, co wołali: „Ojczyzna! Ojczyzna!”; nie wiedzieli jaka. Coś z tego zostało w 1930 roku, jest „Polska” wyraźnie, nie tylko „Ojczyzna”. A ja składałem jeszcze Przyrzeczenie to z 1919 roku – „służy Ojczyźnie”. A więc jest jakaś próba, mocowanie się, próba dochodzenia do doskonałości, tak jak o tej logarytmicznej skali – tej z przyrodą porównując do sejsmicznych wstrząsów – mówiłem.

A potem sprawa bliźniego. I to jest ciekawe. Mianowicie Baden-Powell mówi „innym”, „służy innym” i do „innych” się zwraca. Tak samo w naszej pierwszej redakcji w 1911 i 1914 roku – ciągle są ci „inni”. Dobrze, tak, ci „inni”, ale potem się ci „inni” przekształcają we „wszystkich”: „Służy wszystkim”, to coś więcej niż „innym”. „Wszystkim!”. Nie selekcjonuje, nie przebiera, służy wszystkim, to bardzo już dużo, ale nie wszystko. I pojawia się później w 1919 roku i trwa do 1930 roku, wyraz, który jest nam bliski, bo i tak samo brzmi: „bliźni”. Zarzuca nam się, że to takie słowo niedzisiejsze. Bo przecież tak już dziś nikt nie mówi, że taki nieświecki wyraz – „bliźni”. A ileż w tym wyrazie jest podmiotowości tego drugiego człowieka, on jest podmiotem, on nie jest masą – tą, o której się lubi totalnie mówić. Bliźni – on każdy jest, każdy z nich jest. I jest bliski. A to, że rzecz niedzisiejsza? Boże kochany, tak to bywa z tradycją! Przecież my w hymnie narodowym śpiewamy, że „co nam obca przemoc wzięła, szablą odbierzemy”. Któż to dziś szablą, dziś, w dobie rakiet – szablą? A my tak śpiewamy, bo przecież chodzi o wolę człowieka i o to, co nasi przodkowie śpiewali. A cóż to szkodzi? To nawet nie tylko nie szkodzi, to jest wartość, to jest siła brana stamtąd – od nich z przeszłości.

I jeszcze jeden taki wyraz, jeszcze jeden taki punkt, który też nabierać będzie dźwięku tak rozmaicie, jakoś inaczej. Mianowicie, to co my nauczyliśmy się mówić: „Harcerz postępuje po rycersku” – „rycerski”. Otóż przedtem za Baden-Powellem wszyscy mówili „będzie uprzejmy”. O ileż to uboższe. To nie tylko chodzi o to, że ten rycerski, to jest uprzejmy dla innych, ach nie, ale on jest gotów walczyć dla innych, bronić tych innych. To jest ta rycerskość. I tak dalej, i tak dalej, nie będę poszczególnych przecież wyrazów omawiał.

Chodzi o to, że z tego, z tych korzeni, z tych wszystkich rzeczy z prehistorii, z tych przemian coraz spokojniej drgających i przechodzących w trwanie, wykuwa się Przyrzeczenie i Prawo. Większość tu obecnych (może się mylę) te teksty zna. Ale powiedzmy je sobie:

Mam szczerą wolę całym życiem pełnić służbę Bogu i Polsce, nieść chętną pomoc bliźnim i być posłusznym Prawu Harcerskiemu.

To Przyrzeczenie. A Prawo?

Pierwsze: Harcerz służy Bogu i Polsce i sumiennie spełnia swoje obowiązki.
Drugie: Na słowie harcerza polegaj jak na Zawiszy.
Trzecie: Harcerz jest pożyteczny i niesie pomoc bliźnim.
Czwarte: Harcerz w każdym widzi bliźniego, a za brata uważa każdego innego harcerza.
Piąte: Harcerz postępuje po rycersku.
Szóste: Harcerz miłuje przyrodę i stara się ją poznać.
Siódme: Harcerz jest karny i posłuszny rodzicom i wszystkim swoim przełożonym.
Ósme: Harcerz jest zawsze pogodny.
Dziewiąte: Harcerz jest oszczędny i ofiarny.
Dziesiąte: Harcerz jest czysty w myśli, mowie i uczynkach, nie pali tytoniu, nie pije napojów alkoholowych.

To jest Prawo i Przyrzeczenie.

Nie wiem, czy tu obecni wiedzą, jak wielkich mamy komentatorów tego Prawa i tego Przyrzeczenia. Był przewodniczący Szarych Szeregów – a Szare Szeregi to przecież tylko kryptonim Związku Harcerstwa Polskiego w czasie wojny – przewodniczący ZHP, ksiądz Jan Mauersberger, który napisał tuż przed swoją śmiercią w 1942 roku piękny komentarz do Prawa. Ja go nie mogę tu czytać, za wiele by zajęło czasu, ale muszę powiedzieć, te bardzo mnie kusiło nic innego od siebie nie mówić, to tylko przeczytać. Tutaj tylko jakiś wyjątek, mianowicie: „Polska zawsze stała na straży ideałów i braterstwa. Polska ma być pionierem w kształtowaniu nowego człowieka i społeczności. Widzę w dziejach Polski myśl Bożą, wierzę w powołanie mojego narodu do współpracy w wielkim dziele odrodzenia ludzkości w prawdzie i miłości Chrystusowej”. Takie jest zagajenie tęgo komentarza. Wydało mi się, że to zdanie tutaj, jako jedyne, trzeba powiedzieć. To był Harcmistrz Rzeczypospolitej, ksiądz Jan Mauersberger. A inny komentarz to harcmistrza księdza Stefana Kardynała Wyszyńskiego, prymasa Polski. I tylko króciutko jedno półzdanie, mianowicie napisał on w 1970 roku: „Harcerstwo oznacza gotowość służenia”. Muszę powiedzieć: wielkie streszczenie i wielkie trafienie.

IV.

I teraz, po tym wszystkim, wytłumaczenie, na które kazałem tak długo czekać: dlaczego ja na tym 1938-1932 roku kończę mówić o Prawie, dlaczego to traktuję jako dojście do najpełniejszego udoskonalenia. Bądźmy rozumiejący, starajmy się rozumieć te dwa zjawiska. Jest zjawisko „ruch” i jest zjawisko „organizacja”. Harcerstwo jest to „ruch”, a ruch polega na tym, że jest ruchem oddolnym i wewnątrz poszczególnych ludzi, w sercach i mózgach poszczególnych ludzi. Organizacja ma w sobie nieraz ludzi ruchu. Dziś organizacja harcerska ma w sobie również trochę i takich ludzi. Ale organizacja harcerska dziś nie ma w sobie niektórych ludzi ruchu – są poza nią. Na przykład – pokazuję na siebie – ja jestem członkiem ruchu harcerskiego, tego niepisanego ruchu, bo takie mam idee, ale ja nie należę do organizacji harcerskiej, to mi wolno; i wolno mi mieć takie Prawo. Bo kryterium Ruchu jest takie Przyrzeczenie i takie Prawo – kryterium ruchu, tej oddolnej myśli!

Ale dlaczego takie, dlaczego na 1930-1932 roku jak gdyby przerwane, dlaczego przestajemy obserwować te zanikające wstrząsy sejsmiczne, które gasły, które zagasły i tak już trwa. A to dla trzech powodów, które proszę znowu zrozumieć, od których tak mi trudno ustąpić. Mianowicie:

Pierwsze: to Prawo sprawdziło się, ten tekst sprawdził się, on dał takich ludzi, jacy byli. A ja nie będę w tej chwili szukał legitymacji; legitymacje są w książkach, historii, faktach; i tu się tego wstydzić nie trzeba. A więc sprawdziło się – to pierwsze.

Drugie: to cichszym głosem trzeba powiedzieć – uświęciło się. Uświęciło się, bo to Prawo i takie Przyrzeczenie mieli w sercu ci, którzy szli na śmierć. Ja nie wiem, nie mam faktów, ale to czuję i przypuszczam, ze te fakty gdzieś się narodzą, gdzieś się dowiemy, może jeszcze gdzieś, jakieś wydrapane na murach jakiegoś więzienia były: że ci ludzie w ostatniej godzinie życia, przed śmiercią, przed jakąś straszną.gilotyną, na torturach, mieli TO w myśli. Uświęciło się... Uświęciło się – takiego się [nie] zmienia!

A trzecie: no to prostsze już, i krótko: takie było i takie nam odebrano. A takie było.

I to wszystko. Dlatego wydało mi się, że potrzeba jest, jeśliśmy uznali, jeśli z taką nieraz skrupulatnością podkreślamy, że w historii, szczególnie tej drugiej wojny światowej, harcerstwo odegrało taką rolę; jeśliśmy uznali, no to powiedzmy to następne zdanie – jak powiedzieliśmy „A”, powiedzmy to „B” i do „Z”: tak było, bo ci ludzie mieli TO w sercu. To wszystko.