hm. Marek Gajdziński

Cofamy się w czasie o 60 lat. Jest 16 września 1947 roku. Lasy pod Skierniewicami. Puszcza Bolimowska na zachodnim brzegu rzeki Rawka. Godzina 4.10 nad ranem. Oddziały partyzanckie, które kontynuują walkę z sowieckim okupantem, nagłym alarmem zostają postawione na nogi. Przychodzi rozkaz koncentracji oddziałów. Tak zaczęła się gra terenowa, w której udział wzięło 27 zastępów z siedmiu drużyn rywalizujących w Turnieju Drużyn Puszczańskich o tytuł Drużyny Rzeczypospolitej.  Tu znajdziesz opis tej i gry komplet materiałów do jej przeprowadzenia.

w/g pomysłu Michała Lewandowskiego

Alarm przebiega niezwykle sprawnie - wszak do drużyny puszczańskie. Już po 3 minutach melduje się pierwszy drużynowy. Za nim kolejni. Otrzymują rozkazy dla swoich zastępów.

Rozkaz wymarszu

Żołnierze!

  1. Zarządzam zgrupowanie podległych mi oddziałów w dniu 16 września godzina 5.50 rano, w punkcie oznaczonym na dostarczonych mapach jako A5.
  2. W miejscu koncentracji równo ze świtem odprawiona zostanie tajna Msza Święta, specjalnie dla oddziałów partyzanckich walczących o wolność Polski.
  3. Ponieważ okolica jest intensywnie patrolowana przez oddziały MO i UB, zarządzam przedzieranie się w małych pododdziałach (zastępach) w sposób nie budzący podejrzeń okupanta.
  4. Ze względu na możliwe represje w stosunku do miejscowej ludności, koncentracja ma zostać utrzymana w całkowitej konspiracji.  Przedzierać się należy w ubraniach cywilnych, bez jakichkolwiek elementów umundurowania i wyposażenia harcerskiego lub wojskowego. Podczas ewentualnej kontroli należy się jej poddać. W żadnym wypadku nie wolno użyć broni i stawiać oporu, po to żeby nie zdradzić przeprowadzanej operacji.   
  5. Przed wyruszeniem z obozu zalecam zaopatrzyć się we wszelkie możliwe dokumenty i zaświadczenia uprawniające do poruszania się po terenie.
  6. Po dotarciu do celu, każdy oddział (zastęp) melduje się w kompletnym umundurowaniu u oboźnego zgrupowania. Meldować się najpóźniej o wyznaczonej godzinie.

Podpisał
Płk. Jur

Otrzymują też informację o obowiązujących zarządzeniach władz komunistycznych.
 
Zarządzenia władz komunistycznych  obowiązujące na terenie powiatu Skierniewickiego

  • Zakazane jest poruszanie się po terenie powiatu pomiędzy godziną 22.00 w nocy, a 6.00 rano, bez ważnego zezwolenia.
  • Każdy obywatel ma obowiązek  wylegitymowania się przed funkcjonariuszem MO/UB w razie kontroli.
  • Osoby nie posiadające ważnego zezwolenia na poruszanie się po terenie zostaną ukarane mandatem karnym.
  • W razie próby ucieczki i nie poddania się kontroli obywatel będzie aresztowany.
  • Osoby nie posiadające przy sobie dowodu osobistego będą aresztowane.
  • Zakazane jest posiadanie jakichkolwiek elementów umundurowania oraz ekwipunku wojskowego lub harcerskiego. Nie przestrzeganie tego zakazu skutkuje bezwarunkową konfiskatą zakazanych przedmiotów i części umundurowania.

W drużynach odbywane są narady. Jak wykonać zadanie. Niby wszystko jest jasne. "Przekradanka" - zwykła gra harcerska. Ruszamy? Zaraz, zaraz. Nie tak od razu. Dowódca zaleca wyposażyć się jakieś zaświadczenia, żeby nie trzeba było uciekać przez milicją i nie budzić jej podejrzeń.

Trzeba się wczuć historyczne realia. Od początku turnieju wszyscy, chcąc czy nie chcąc, stali się nagle obywatelami Polski Ludowej. Każdy ma własny dowód osobisty. Na pierwszym ognisku, jeszcze w Warszawie, na Kopcu Powstania Warszawskiego, wszyscy bardzo dokładnie poznali realia komunistycznego "raju na ziemi" w jakim przyszło im żyć i walczyć przez najbliższe dni. Wiedzą więc w jak trudnej są sytuacji. To nie okupacja hitlerowska! Nie do każdego Polaka można mieć zaufanie. Wszędzie pełno ubeckich szpicli i konfidentów. Bezwzględność komunistycznego aparatu bezpieczeństwa wspieranego przez sowiecką NKWD, nakazuje szczególną ostrożność, żeby nie sprowadzić nieszczęścia na okoliczną ludność cywilną.

Trzeba więc postarać się o te zaświadczenia. Tylko jak to zrobić? Okazuje się jednak, że wystarczy prosty zwiad. W okolicy zlotu, mimo dziwnej pory, funkcjonuje kilka urzędów.

  • Gromadzka Rada Narodowa w Bolimowie - wydaje zezwolenia na poruszanie się w po terenie po godzinie milicyjnej.
  • Posterunek MO w Bolimowie werbuje ochotników do ORMO (Ochotnicza Rezerwa Milicji Obywatelskiej) i zwerbowanym wydaje stosowne zaświadczenia.
  • Gromadzki Komitet PPR kusi wstąpieniem w szeregi partii komunistycznej w zamian za zaświadczenie o członkostwie.
  • Urząd Powiatowy w Skierniewicach pilnie poszukuje pełnomocników d/s kolektywizacji wsi, których zadaniem jest zachęcać, a jak nie da rady, to zmuszać chłopów do oddania swojej ziemi spółdzielniom produkcyjnym. Pełnomocników wyposaża w "mocne" zaświadczenia. "Kolektywizator" nie powinien wzbudzać podejrzeń milicji. 
  • Komitet Powiatowy PPR w Skierniewicach  werbuje zaufanych towarzyszy z terenu do wykonywania różnych zadań związanych z umacnianiem "władzy ludowej". Zaświadczenie z komitetu powiatowego stwierdzające, że towarzysz wykonuje ważne zadnia na zlecenie partii powinno otwierać każdą drogę.
  • Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Skierniewicach werbuje tajnych współpracowników, agentów mających rozpracowywać podziemie niepodległościowe. Zaświadczenie stwierdzające, że wykonuje się tajną misję na zlecenie MBP - powinno być żelaznym glejtem. Ale jak je zdobyć?

Drużynowi rozsyłają swoich harcerzy po urzędach z zadaniem zdobycia zaświadczeń. Okazuje się, że nie jest to takie łatwe. Jak to w PRL-owskich urzędach na decyzje czeka się w nieskończoność. Tworzą się długie kolejki oczekujących, a czas płynie.

Urzędnicy Gromadzkiej Rady Narodowej zadają podchwytliwe pytania. Po co obywatelowi takie zezwolenie? Trzeba ściemniać, a i tak w końcu okazuje się, że konieczne jest doniesienie zaświadczenia o niekaralności z posterunku MO. Na posterunku MO oczywiście nic o tym nie wiedzą i zaświadczeń takich nie wydają, bo nie ma druków. Tu jednak można się zapisać do ORMO. Tylko znów trzeba odstać w kolejce i odpowiedzieć na wiele kłopotliwych pytań; o stosunek do władzy ludowej, Związku Radzieckiego i "wyspowiadać się" z przeszłości własnej i rodziców. A i tak, odsyłanym się jest do Gromadzkiej Rady Narodowej po zaświadczenie o zatrudnieniu. I tak "w koło Macieju". Oczywiście nie ma szans na uzyskanie takiego zaświadczenia. Przed GRN stoi kolejka po zezwolenia na poruszanie się po godzinie milicyjnej. Tak jest dosłownie w każdym urzędzie, gdzie byś się nie ruszył. Biurokracja, bałagan, lekceważenie, petentów i wymuszanie wiernopoddańczych, światopoglądowych deklaracji. Po prostu - Polska Ludowa. 

Po 15 minutach drużynowi zdają sobie sprawę, że zdobycie "papierów" graniczy z cudem. Tylko nie licznym się to udaje i to zupełnie nie wiadomo dlaczego. Od czasu do czasu, słychać gdzieś ciemności triumfalny głos. Maaaam!!! Trzeba podjąć decyzję. Przebijamy się bez papierów czy jeszcze próbujemy? Niecierpliwi ruszają do lasu. Ale okazuje się, że wszystkie drogi są zablokowane przez patrole MO. Można próbować iść na przełaj przez gęsty las, ale gdyby chcieć to zrobić cicho, tak żeby obejść posterunki, trzeba poruszać się bardzo wolno. Nie ma wtedy szans dotrzeć na czas. A czasu jest coraz mniej. W dodatku zaczyna szarzeć i widoczność staje się coraz lepsza.  Niektórzy wracają po zaświadczenia, inni próbują się przekradać. Rzadko komu się to udaje. Zatrzymani, przez MO, którzy nie mogą przedstawić żadnych papierów, są dokładnie rewidowani. Milicjanci zaglądają im pod kurtki, otwierają plecaki. Każda znaleziona część umundurowania jest rekwirowana, czemu towarzyszy wypisanie mandatu karnego w wysokości 200 zł - punkty karne w grze. Jeżeli ktoś próbuje uciekać i zostaje złapany jest natychmiast aresztowany. Obierany jest mu dowód osobisty i wystawiany doraźny nakaz aresztowania. Posiadanie papierów znacznie ułatwia przejście przez kontrolę. Im "mocniejszy" dokument tym kontrola bardziej powierzchowana.

Ci którzy wykazali się wytrwałością w zdobywaniu zaświadczeń - odbierają nagrodę. Po 20 minutach, urzędy zmieniają praktykę działania.  Teraz znacznie chętniej wydają stosowne papiery. Po kolejnych dziesięciu minutach - właściwie dostaje je już każdy i to bez najmniejszego problemu. Ale tych wytrwałych jest już bardzo mało. Gra toczy się już w lesie.

Największe szanse mają ci, którzy wyruszyli najwcześniej nawet bez zaświadczeń. Okrążając teren bardzo szerokim łukiem, na co mieli czas, mogli uniknąć kontroli. Ci którzy mają zaświadczenia, mają też szansę przejść przez kontrolę, o ile tylko dobrze ukryli swoje umundurowanie. Reszta traci dowody osobiste, części umundurowania i zbiera mandaty.

Jest godzina 5.50 - termin wyznaczonej zbiórki. W punkcie A5. Nie ma nikogo. Pierwsze zastępy meldują się dopiero około 6.00. Zmęczeni ale szczęśliwi. Udało się.

Na miejscu oboźny zgrupowania dokonuje przeglądu umundurowania meldujących się oddziałów. Za każdego niekompletnie umundurowanego harcerza, drużyna traci punkty. Przy czym jest obojętne, czy braki w umundurowaniu są efektem rekwizycji podczas kontroli czy też wynikają ze zwykłego zaniedbania.

W trakcie gdy meldują się kolejne zastępy, zjawia się ksiądz - kapelan harcerski. Nad brzegiem Rawki błyskawicznie powstaje ołtarz polowy. W oczekiwaniu na resztę  jest czas, żeby się wyspowiadać. Wreszcie meldują się wszyscy. W promieniach wschodzącego słońca, uczestniczymy w Mszy Świętej. Podczas kazania słuchamy opowieści o bohaterach tamtych lat, o trudnych - dramatycznie trudnych wyborach, o łamaniu ducha jednych i niezłomnej bohaterskiej postawie drugich.

Msza Św o świcie

Pomysłodawcą i komendantem gry był ćw. Michał Lewandowski p.o. drużynowego 16WDH "Sulima". Pomysł został zaczerpnięty z gry zorganizowanej na zlocie Św. Jerzego w Pionkach w 2006r. Było to jedno z zadań w próbie Michała na stopień przewodnika. Ktokolwiek chciałby wykorzystać pomysł tej gry w przyszłości - może tutaj pobrać plik, w którym znajduje się komplet materiałów. Rozkazy, instrukcje wzory zaświadczeń i mandatów. Powodzenia!