phm Agnieszka Leśny 

W tekście „Sprawności harcerskie” hm. Marek Gajdziński „Szwejk” podaje autorską diagnozę „wymarcia” systemu sprawności. Podaje kilka przyczyn; konieczność wyszywania, przeszkody formalne, brak postawienia na konkretne umiejętności w wymaganiach. Nie ze wszystkimi tezami Szwejka mogę się zgodzić.

  1. Sprawności są integralną częścią systemu stopni i ich zdobywanie powinno w pewnym stopniu wyczerpywać wymagania na konkretne stopnie dlatego nie uważam, że złym rozwiązaniem jest wymóg zdobycia kilku sprawności w próbie. Harcerstwo i wszystko co jest z nim związane musi być dobrowolne ale to nie znaczy, że wewnątrz nie ma wymagań. Hasła „harcerstwo to nie szkoła” rzucone przeciw wymogu zdobycia konkretnej wiedzy uważam za pustosłowie. Umiejętności zawsze wymagają wiedzy. Harcerstwo wychowuje ale i uczy i nie ma co udawać, że składa się tylko z doświadczenia przygody, rajdów oraz piosenek. Im harcerka/harcerz starszy tym więcej metod i form wymagających studiowania, intelektualnych poszukiwań i nie widzę w tym nic złego. Nie możemy w każdym segmencie wymaganej wiedzy harcerskiej organizować gier, ćwiczeń i manewrów ponieważ „przerobienie” historii harcerstwa zajęłoby nam 10 lat. Korzystamy więc z różnych form; są gry, wizyty w muzeum, piosenki, kręcimy filmy, czytamy artykuły i książki.
  2. Nie mam nic przeciwko wyszywaniu sprawności. Oczywiście najważniejsze, żeby sprawności w ogóle zaistniały na mundurze ponieważ wtedy są jawnym świadectwem wiedzy i umiejętności harcerza. Dodatkowo harcerki oraz harcerze porównują, liczą, oglądają i nawzajem polecają sobie konkretne sprawności jako „fajne” albo „łatwe”. Myślę, że pomysł z krążkami – warty zastanowienia – jest mało realny do wykonania. ZHR jest mały, harcerze mają inne sprawności niż harcerki, są sprawności bardziej i mniej popularne, sporo autorskich – nie opłacałoby się produkowanie gotowych krążków bo zbyt wiele wzorów i zbyt niepewny zbyt.
    Dodatkowo prace ręczne (każde) pomagają w ćwiczeniu koncentracji (z którą mamy coraz większe problemy ze względu na wysoko bodźcujący komputer i telewizor), sprawności manualnej. Oczywiście można to zastępować rękodziełem, ale myślę że nie ma szans zmobilizować harcerzy do regularnej, manualnej pracy ręcznej inaczej niż przez sprawności. Nie uważam za złe, że harcerz umie coś wyszyć – jeśli posiada umiejętność sprawnego posługiwania się igłą to zszyje też plecak, przyszyje guzik, wszyje suwak w spodniach itd. Wyszywanie go do tego przygotowuje.
  1. Pracując nad nowym regulaminem sprawności harcerek też na początku uważałam, że najważniejsze sprawności to te przygotowane przez drużynową. Zna potrzeby swoich harcerek, zna specyfikę środowiska itd. Ogłosiłyśmy więc w OHek, że zbieramy autorskie sprawności, a najlepsze będziemy publikować. Z przykrością stwierdzam, iż efekty był opłakany. Sprawności które do nas spłynęły były bardzo kiepskie, pełne błędów – dlatego zdecydowałyśmy się na konieczność zatwierdzania sprawności u hufcowej. Fajny pomysł zweryfikowało życie. Zanim damy drużynowym pełną samodzielność potrzeba paru lat dobrych kursów które nauczą ich samodzielności oraz kreowania własnych narzędzi metodycznych.
    Dodatkowo, przez wymóg odsyłania przez hufcową zatwierdzonych sprawności „wyżej” mamy nadzieję, że oficjalny zbiór będzie się powiększał o nowe, autorskie sprawności konkretnych drużynowych, które z czasem zostaną włączone do oficjalnego zbioru.
  1. Co się tyczy kart sprawności; dobry drużynowy broni się przed biurokracją. Ja nigdy nie wymagałam od harcerek czy wędrowniczek kart sprawności. Wymyślone wymagania zapisywałam sama w dokumentacji. Wilk syty i owca cała tylko drużynowy ma więcej papierkowej roboty (jak zwykle)
  2. Szwejku mam nadzieję, że przy naszym kolejnym, osobistym spotkaniu zobaczę u Ciebie wyszyte lub naszyte kilka najważniejszych, najcenniejszych zdobytych przez Ciebie sprawności. Wszak przykład idzie z góry  J

 Na koniec tzw. „btw”:

„Jednym z warunków osiągnięcia osobistego szczęścia, jest robić w życiu to co się lubi, do czego ma się predyspozycje. Ludzie szczęśliwi są dobrzy! Nie kierują się nienawiścią, ani zawiścią, bo tych uczuć nie znają. Społeczeństwo złożone z jednostek szczęśliwych jest społeczeństwem zdrowym.”

Niestety nie mogę się z tym zgodzić. Ludzie zbyt zadowoleni i  szczęśliwi stają się leniwi, nie mają aspiracji i celów. Nie mówiąc o tym, że często rzeczy do których jesteśmy zmuszeni wzbogacają nas, nawet jeśli przynoszą cierpienie.