hm Krzysztof Stanowski 

Może ja w kwestii wypili, 

Wydaje mi się, że problem dotyczący sprawności i stopni leży gdzie indziej. Pytanie brzmi jaka jest rola drużynowego i drużyny w budowaniu systemu stopni i sprawności dla harcerek/harcerzy?

Są dwa modele organizacji:

1) Naczelnictwo daje ogólne (bardzo) ramy i każe wypełnić je wychowawcy czyli kompetentnemu drużynowemu. W tym kierunku poszła nawet reforma oświaty we wszystkich rozsądnych krajach. Minister nie jest od decydowania co będzie się działo na trzeciej lekcji fizyki w 3b gimnazjum w Zubrzycy Górnej.

2) Drugie rozwiązanie jest takie, że Naczelnik wie lepiej i ustala centralny system sprawności, centralny system stopni a wszyscy mają być wychowani pod jeden strychulec. Może to i ciekawa koncepcja, która sprawdzała się w pruskiej armii. Ale potem nie chciała.  

Jako były Drużynowy i były Naczelnik mówię wam Naczelnik nie wie lepiej. Jako Drużynowy wiedziałem jak powinny wyglądać sprawności dla moich chłopców (sam je zwykle pisałem) a jako Naczelnik nie.

Byłem zdolny narysować ogólne elementy systemu stopni (sylwetka, koncepcja czym jest stopień) ale napisać regulaminu dla WSZYSTKICH 12-letnich harcerzy - nie potrafiłem. Może ta skaza związana jest z tym, że połowa harcerzy z mojej drużyny była głucha.Więc gdybym znów został Naczelnikiem (nie planuję) a organizacja gwarantowała, że harcerze będą jednakowi (Polak, katolik, 156 cm wzrostu, z dużego miasta...) to pewnie bym jakiś regulamin wypocił. Ale w moim ZHR byli Polacy i Ukraińcy, jakiś instruktor (wychowawca polskich dzieci!) opowiadał o swoich niemieckich korzeniach. Czyjaś rodzina z dziada pradziada była protestancka. Do tego chłopcy z Szalejowa Górnego (Kotlina Kłodzka) mieli zupełnie inny sposób patrzenia na świat niż ci z Górnego Mokotowa. No i jeszcze te dwie Wietnamki, które z rodzicami przyjechali żyć w wolnej Polsce.  

3) Jest jeszcze 3 droga. Znam ją dobrze, bo w czasach komunizmu byłem nastoletnim harcerzem w ZHP. Naczelnik pisze swój regulamin. Wszyscy udają, że go przestrzegają, a w rzeczywistości mają go głęboko w .... Drużynowi sami piszą w drużynie własne wymagania na stopnie i sprawności, które nazywają mianami, pagonami, listkami dębu stopniami wtajemniczenia i czymś tam jeszcze, żeby się nie wydało. Może to fajne na czasy walki z komunizmem. Ale z wychowaniem nie ma nic wspólnego.