hm. Tomasz Maracewicz 

Sensacyjny tytuł, prawda? No cóż, po krytyce w ostatnim "blogu metodycznym", musiałem sięgnąć po technikę rodem z tabloidów, żeby zachęcić Was do przeczytania tej części mojej dysertacji o instruktorach. Nie żeby była do niczego! Bałem się tylko, że odstraszy Was kolejna porcja gmerania w regulaminach Związku. Nie jest tak źle, sami zobaczycie. Pierwej jednak chcecie zapewne wiedzieć czy z tym łamaniem praw wyborczych to aby nie bujda. Otóż nie. Grzebiąc w Statucie rzeczywiście odkryłem, iż permanentnie łamiemy część praw wyborczych (połowę?), części naszych instruktorów (raptem kilkudziesięciu, ale jednak). Jakie i czyje konkretnie to prawa - uważny P.T Czytelnik odnajdzie w tekście. Do dzieła.

W pierwszej części naszych rozważań o instruktorze, szukaliśmy odpowiedzi na pytanie o to: kim jest instruktor. I to w szczególności próbowaliśmy zobaczyć, kim jest on na tle pozostałych członków naszej organizacji. Dziś, skoro już wiemy kim jest instruktor, spróbujemy powiedzieć kilka słów o miejscu instruktora w organizacji w oparciu o takie, często stosowane kategorie jak: przydział służbowy, status i pełniona funkcja wychowawcza.

Przydział służbowy

Pojęcie przydziału służbowego intuicyjnie wydaje się najoczywistsze: chodzi tu zapewne o miejsce gdzie instruktor pełni swoją funkcję, gdzie działa, a czasem po prostu - jest. Jest, bo się poczuwa, bo stąd się wywodzi, bo w tym gronie przeżył swoje pierwsze ognisko harcerskie itd. Świadomość przynależności do środowiska jest w naszym harcerstwie pojęciem zasadniczym. Kto nie przeżył w wieku dojrzałym frajdy dostrzeżenia na ulicy biszkopta z taką samą chustą i numerkiem na pagonie, co on sam - ten nie zrozumie. Więzi środowiskowe są po prostu dużo silniejsze niż organizacyjne. Przykładem skrajnym (skrajną ekumenicznością chciałoby się rzec Smile) jest słynna 23 WDH Pomarańczarnia, której część wiedzie swój żywot w ZHR, część w ZHP, a wszyscy razem w ... Pomarańczarni.

Zapisy regulaminowe (Reg. Służby Instruktorskiej) mają niestety inny wydźwięk. Określają one m.in., iż przydział służbowy jest to „przydział do jednostki organizacyjnej, w której pełni się ogłoszoną rozkazem funkcję". Równocześnie Statut wymienia jednostki organizacyjne Związku: są to chorągwie, hufce i ZD, szczepy, kręgi, drużyny i gromady. Regulamin służby instruktorskiej przewiduje również, iż w razie pełnienia służby instruktorskiej w kilku jednostkach, za tę podstawową uznaje się jednostkę najmniejszą. To brzmi rozsądnie.

Gorzej jednak sprawa wygląda, gdy konkretny delikwent w tej swojej jednostce organizacyjnej (np. szczepie) zostanie zwolniony z funkcji. Otóż w świetle aktualnego regulaminu, instruktor bez funkcji traci niejako automatycznie swój przydział służbowy (wylatuje z danej jednostki organizacyjnej?!). Potwierdza to kolejny zapis regulaminu, mówiący o tym, że instruktor niepełniący funkcji podlega bezpośrednio komendantowi chorągwi.

Myślę, że rozwiązanie takie odlegle jest od rzeczywistości. Tacy instruktorzy bez funkcji najczęściej „gdzieś" są: a to w drużynie, a to szczepie, a to w hufcu. Bez względu na to, gdzie ich rozkazem usytuuje „przydział służbowy". I jeśli już gdziekolwiek, to właśnie w tych jednostkach najchętniej włączają się oni doraźnie w pracę harcerską, tam ich obecność, nawet „w stanie uśpienia" jest naprawdę potrzebna, tam wreszcie najlepiej można dla niech znaleźć konkretne, dostosowane do możliwości i potrzeb zajęcie. Może byłoby więc prościej, jaśniej i praktyczniej, aby takie „wolne elektrony" zachowywały swoje przydziały służbowe do tych jednostek, z którymi mają jakąś więź. Bliższe to życiu, praktycznej potrzebie i harcerskiej tradycji. Rozwiązanie powyższe można uregulować poprzez uwzględnienie w Regulaminie Służby Instruktorskiej możliwości ustalania rozkazem przełożonego przydziału służbowego dla instruktorów bez funkcji. No a jeśli konkretnego instruktora nie chce przyjąć na „swój stan" żaden konkretny przełożony, żadna jednostka Związku to znaczy ..., no cóż.

Status instruktora, czyli zakres jego praw i obowiązków reguluje Regulamin Służby Instruktorskiej. Status ten jest określony charakterem listy instruktorów, na której delikwent się znalazł. A możliwości dzisiaj są cztery:

  • lista instruktorów czynnych - wpisany na nią musi podjąć się za zgodą przełożonego pełnienia służby instruktorskiej (członkowie władz naczelnych i Głównych Kwater są wpisywani z urzędu);
  • lista instruktorów urlopowanych - tylko w uzasadnionych przypadkach, zwolnienie następuje na ściśle określony czas, max. 12 m-cy i skutkuje zwolnieniem z obowiązku pełnienia funkcji wychowawczych;
  • lista instruktorów w rezerwie - na którą instruktor dostaje się na własną prośbę lub automatycznie w razie niewpisania na listę instruktorów czynnych. Instruktorzy w rezerwie są zwolnieni z obowiązku pełnienia funkcji wychowawczych i mogą pozostawać w rezerwie do 3 lat;
  • lista instruktorów w stanie spoczynku (na własną prośbę lub automatycznie po 3 latach bycia w rezerwie, zwolnienie z obowiązku pełnienia funkcji wych. i płacenia składek);

Poważna analiza tej listy zaiste bardzo mnie zadziwiła. Bo rzeczywiście trudno jest mi w sposób oczywisty znaleźć różnicę w prawach i przywilejach przynależnych: instruktorom urlopowanym, instruktorom w rezerwie i w stanie spoczynku. Po za jednym - widać, że najlepiej być instruktorem w stanie spoczynku, bo nie trzeba płacić składek!!! No i jeszcze jedno - instruktor urlopowany teoretycznie po swoim urlopie wraca „z automatu" na listę instruktorów czynnych. Pod warunkiem oczywiście „podjęcia się pełnienia funkcji wychowawczej ...". Ba, jeśli spytacie jak się wraca z rezerwy lub stanu spoczynku to odpowiem, że chyba tak samo, czyli w drodze „podjęcia się ...".Różnica tylko w tym, że przełożony chyba bardziej może się nie zgodzić na powrót, niż w przypadku urlopu na powrót z którego ... również może się nie zgodzić (słynne „podjęcie się pełnienia ... za zgodą przełożonego")!

Dość. Myślę, że po prostu warto ponownie zastanowić się nad sensem tworzenia aż tylu list instruktorów, warto odszukać jakie cele przyświecały każdej z nich i wtedy stosownie do owych zamiarów, obdzielić je czytelnie zróżnicowanymi prawami i obowiązkami. Np. odebrać bierne prawa wyborcze instruktorom w stanie spoczynku (obecnie je posiadają - na mocy Statutu) albo utrudnić im powrót do „czynności" np. poprzez możliwość zarządzenia w konkretnych przypadkach weryfikacji stopnia itp.

Najchętniej jednak ograniczyłbym całość do dwóch list: instruktorów w służbie czynnej i „rezerwistów", którzy oczywiście będą płacić składki tak jak każdy najmniejszy harcerz w tej organizacji, bo dlaczego nie!

Wtedy „wszystko będzie prościej, wszystko będzie jaśniej, niczym czarnobiały film" jak śpiewa Nocna Zmiana Bluesa.

Czynnym być!

Samo kryterium dostania się na listę „czynnych", czyli: „podjęcie się pełnienia służby instruktorskiej za zgodą przełożonego" chyba nie jest najlepsze. No bo ja na przykład, przed kilku już laty, podjąłem się pełnienia funkcji Przewodniczącego ZHR, ale ... mnie nie wybrali. Ba nie miałem wtedy zgody przełożonego, bo nie ma u nas takiego trybu, żeby ktoś musiał wyrazić zgodę na podjęcie się przeze mnie kandydowania, a potem sprawowania jakiejkolwiek funkcji z wyboru. A na przykład, co z kimś, kto właśnie jakąś funkcję pełni? Czy też ma się zadeklarować w kwestii podjęcia służby na kolejny rok i uzyskać na to zgodę przełożonego? A co z tymi, co w trakcie roku zrezygnowali z funkcji? Nadal są czynni? Może warto całość uprościć wg. schematu:

  1. sporządzamy raz w roku listę instruktorów czynnych;
  2. wchodzą na nią wszyscy pełniący na dzień sporządzania listy funkcje wychowawcze;
  3. każdy „rezerwista" mianowany na funkcję wychowawczą rozkazem, automatycznie „wskakuje" na listę.

Proste? Jasne? Dla mnie tak.

Oczywiście. Pojawi się zaraz jakiś nadgorliwiec i spyta: co to są funkcje wychowawcze. Myślę, że tworzenie jakiegoś specjalnego wykazu funkcji wychowawczych nie ma sensu. Przypuszczam, że wystarczy podejście zdroworozsądkowe. Wystarczy spojrzeć jakie nasze regulaminy wymieniają funkcje instruktorskie. I tak, przeznaczone dla instruktorów czynnych są funkcje:

  • wg. statutu:
    • członków władz (władze naczelne, zarządy okręgów, komendanci jednostek organizacyjnych - chorągwi, hufców, kręgów, drużyn, gromad);
    • kierowników wydziałów i referatów Naczelnictwa; członkowie GK;
  • wg. reg. chorągwi: 
    • członków komend chorągwi, 
    • członków komisji stopni instruktorskich
  • wg. reg. hufca: 
    • członków komend hufca, 
    • pomocnicze w hufcu (niekoniecznie instruktorzy)
  • wg. reg. stopni harcerskich: 
    • członków Komisji Hm, 
    • członków kapituł stopni harcerskich (niekoniecznie instruktorzy)

Brakuje tu trochę (np. co z członkami komend szczepów albo członkami Szkół Instruktorskich), ale sądzę, że powołanie na niewymienione nigdzie, a niewątpliwe wychowawcze funkcje rozkazem przełożonego również legalizuje „czynność" instruktora. I już.

Biedni hufcowi!

Cóż, w końcu nadszedł czas wyjawienia zapowiedzianych sensacji o tym, jaka to krzywda dzieje się u nas ... p.o. hufcowym! Tak, tak, właśnie p.o. hufcowym! Zresztą zobaczcie sami: regulamin hufca mówi, iż hufcowym może być wybrany instruktor przynajmniej w stopniu phm. Przewodnicy mogą być jedynie p.o. hufcowego. Prawda? Ciekawe więc, co na to Statut? Ha, a Statut wprost przeciwnie! Statut mówi tak: bierne prawo wyborcze do wszystkich władz związku mają wszyscy instruktorzy, z ograniczeniem kilku funkcji zastrzeżonych wyłącznie harcmistrzom (par. 12 ust. 3 lit. b. Statutu). A funkcja hufcowego to na zasadzie par. 16 ust. 1 lit. c w związku z par. 31 ust. 2 i par. 32 ust. 2 - władza Związku!

Czyli p.o. hufcowi górą!!!

...

Spokojnie. Ani to powód do śmichu, ani do rebelii. Jak to mówią chińczycy: prawo jest potrzebne tam gdzie nie ma dobrych obyczajów. A „w temacie" p.o. hufcowych mamy dobre obyczaje, których nikt nie podważa. Zapewniam też, że moje „dłubanie" w regulaminach to nie jest dla mnie istota harcerstwa. Jasne, trochę to obciach, że nie są one (regulaminy) do końca spójne i czytelne. Ba, można pokusić się o stwierdzenie, że często niepotrzebnie pisząc je, uzupełniając i poprawiając - wchodziliśmy w niepotrzebne szczegóły i później lądował nam na stole pasztet. Bynajmniej nie z królika ....

Ponad wszelką wątpliwość złe czy niespójne regulaminy trzeba poprawić. Jednak wolałbym, żeby poszło to ścieżką analizy potrzeb i dobrych obyczajów, a nie ścieżką poszukiwania furtek, które trzeba zamknąć i dziur, które trzeba załatać. Dobrym obyczajem było kiedyś (zarówno w dwudziestoleciu, jak i w początkach ZHR-u), że regulaminy:

  1. były króciutkie (i mniej tekstu, tym mniej błędów i niepotrzebnego gmatwania istoty rzeczy);
  2. zawierały w pierwszych akapitach opis intencji i celów ich powstania (jeśli wiadomo jakie są cele regulaminu, to łatwiej interpretować można niejasności, niż wtedy, gdy próbujemy nieprzewidywalną rzeczywistość wtłoczyć w masę przypadków, wypadków i casusów);
  3. były wreszcie, bez względu na ich charakter, zamykane frazą: w uzasadnionych wypadkach Naczelnik (komendant chorągwi/hufcowy/drużynowy) może zdecydować inaczej.

I nie pytajcie co to znaczy „uzasadniony wypadek" w harcerskiej organizacji, bo nie wytrzymam i wniosę o powołanie komisji śledczej ds. wyjaśnienia komu i dlaczego zależało na tym, by upokorzyć rzesze Bogu ducha winnych p.o. hufcowych.

Żyjcie wiecznie.

Marabut

 

Dodatek

Nie byłbym sobą, gdybym nie wygrzebał przy okazji kilku pomniejszych błędów i hmm ...  dysfunkcjonalności. Dzielę się nimi, ku rozwadze i do użytku władz naczelnych Związku. Na zdrowie:

  1. Godzi się przypomnieć o instytucji  delegowania instruktora do władz naczelnych i GK (Reg. Służby Instruktorskiej), która jak rozumiem ma zwolnić osobę posiadającą przydział służbowy w konkretnej jednostce, od obowiązku pełnienia w niej funkcji. Może warto do tej grupy dodać również delegowanie do władz okręgu i obwodu, gdyż dzisiejsze przepisy tego nie przewidują;
  2. Warto zauważyć, że niektóre ze sformułowań i postanowień regulaminu służby instruktorskiej nie są najszczęśliwsze. No bo nie wiadomo na przykład, czym jest tak naprawdę „służba instruktorska", której podejmują się chętni do wpisania na listę instruktorów czynnych. Myślę, że bardziej chodzi tu twórcom regulaminu o „pełnienie funkcji wychowawczej", który to termin często przewija się w statucie i innych dokumentach. Niby to samo (a propos - czy każdy tak rozumuje?) ale dla pewności lepiej używać precyzyjnego języka;
  3. Swoją drogą wątpię czy w oparciu o obecny Statut (paragraf 13) i regulamin finansowo-gospodarczy, można było zwolnić instruktorów w stanie spoczynku z obowiązku płacenia składek. „Spoczynkowcy", szybko płaćcie, bo związkowy fiskus ściągnie z Was z odsetkami!!!

M-but