hm. Krzysztof Stanowski

Na losy każdego instruktora, jego sposób myślenia, kulturę i wizję harcerstwa ogromny wpływ ma pierwsza drużyna. Ta, w której otrzymało się chustę, pojechało na pierwszy obóz, zło­ży­ło przyrzeczenie, stworzyło pierwszy zastęp. Tak się szczęśliwie złożyło, że swoją har­cerską drogę zaczynałem w drużynie prowadzonej przez Michała Bobrzyńskiego - dziś le­gen­dę lubelskiego harcerstwa. Każda drużyna ma swoją specyfikę, w naszej - 80% stanu sta­no­wili głuchoniemi i niedosłyszący – moja pierwsza drużyna była drużyną Nieprzetartego Szlaku.

Kiedy po kilku miesiącach zostałem zastępowym, natychmiast zachłannie rzuciłem się do Bi­bli­o­­teczki rodziców. Z wypiekami na twarzy czytałem przedwojenne i powojenne pod­ręcz­niki, poradniki, regulaminy, powieści. Niestety okazało się, że ogromna większość tego, co znalazłem nie „pasowała” do mojej drużyny. Już na pierwszy rzut oka widać, było, że:

  • młodzik nie zaśpiewa Hymnu (bo nie zaśpiewa),
  • nie jest dobrze organizować wieczornicę przy świecach (bo harcerze cię nie „słyszą”...)
  • nie bardzo można naśladować Zośkę z powieści Aleksandra Kamińskiego (choć nasza drużyna miała siedzibę 100 m od Majdanka), bo hitlerowcy wzięli i wyjechali.

Wtedy właśnie w drugiej połowie lat 70-tych prowadząc zastęp a potem drużynę Nie­prze­tar­tego Szlaku zrozu­miałem, że to na mnie jako na drużynowym spoczywa obowiązek syste­ma­tycznego odpowiadania na pytanie jak robić harcerstwo dziś, z tą konkretna grupą młodzieży, którą powierzyli mi rodzice. Że ważna jest wierność harcerskim ideałom, ale tradycja, Re­gu­la­miny, do­świad­czenie innych są istotnymi drogowskazami w tych poszukiwaniach, jed­nak ciężar decyzji i realizacji spoczywa na DRUŻYNOWYM.

Wiele lat później jako Naczelnik ZHR instruktor, który ma ogromny wpływ na kształt Sta­tu­tu, regulaminów, założeń programowych zrozumiałem jak ważne było tamto doświadczenie pracy z głuchymi. Spotykając się z instrukto­rami, odwiedzając drużyny, już bez zasko­czenia zobaczyłem, że są one inne niż moja. Że drużyna w Szalejowie Górnym (niewielkiej wiosce na Dolnym Śląsku) jest całkiem inna niż drużyna żeglarska z Gdyni; że kultywująca ułańskie tradycje drużyna z Poznania jest inna niż wielonarodowa drużyna ze Śląska Cieszyńskiego. Każda z nich jest prawdziwą drużyną harcerską.

Statut i regulaminy musza być pisane z myślą o wszystkich drużynach, o wszystkich harcerkach i harcerzach, którzy - niezależnie od ich koloru skóry, płci, sprawności fizycznej i ilorazu inteligencji. Regulaminy powinny zawierać to, co najważniejsze i niezbędne – wspólne minimum gwarantujące jedność ideową i organizacyjną Związku oraz regulować kwestie finansów i bezpieczeństwa. Reszta: krój rogatywki, kolejność śpiewania pio­senek przy ognisku, tematyka gawędy w czasie zbiórki zastępowych czy długość spódnicy to konkretne roz­wiązania programowe i metodyczne. Właściwe dla jednej drużyny, może nawet hufca, ruchu metodyczno programowego, szkoły instruktorskiej a czasem strefy klimatycznej.

Zostając naczelnikiem zrozumiałem, że choć mam moc wprowadzania regulaminów czy instrukcji nie wolno mi narzucić jedynie słusznej - swojej wizji drużyny. Nie wolno mi pozbawiać drużynowego prawa i obowiązku odpowiadania na pytania, które były tak ważne dla mnie – drużynowego Nieprzetartego Szlaku.

--------- o -------

W cyklu Rzeczpospolita Harcerska, czyli co powinny regulować regulaminy będę starał się z perspektywy Drużynowego i Naczelnika zastanawiać się jaka powinna być struktura organizacji, podział obowiązków między instancjami, jak konstruować regulaminy, jak prowadzić szkolenie instruktorów, by ZHR dobrze służył drużynom i pozwalał (co tam pozwalał – zmuszał) drużynowych do  samodzielnej refleksji wychowawczej jak najlepiej robić harcerstwo dziś. 

PS. 11 listopada, w Krakowie przy okazji uroczystości wręczania nagród Pro Publico Bono przypadkowo spotkany instruktor ZHR zapytał mnie dlaczego wystąpiłem ze Związku. Odpowiedziałem nieco przekornie, że wystąpiłem, gdy w regulaminie mundurowym wprowadzono zasadę, że przy spodniach ma być 5 szlufek, a to mnie nie wystarcza. Patrzył na mnie dziwnie. Zupełnie nie rozumiał, że jawne i publiczne łamanie regulaminów nie licuje z honorem instruktora. Nawet Naczelnika.

Krzysztof Stanowskihm. KRZYSZTOF STANOWSKI 
W harcerstwie od połowy lat 70-tych. Zastępowy i drużynowy w Szczepie Drużyn Nieprzetartego Szlaku "Zawisza" w Lublinie . Współtwórca i członek władz Niezależnego Ruchu Harcerskiego. W okresie stanu wojennego członek Tymczasowej Komisji Koordynacyjnej w Regionie Środkowo-Wschodnim NSZZ "Solidarność", redaktor Niezależnego Wydawnictwa Harcerskiego oraz pisma "Bratnie Słowo". Od października 1988 przewodniczący Komisji Porozumiewawczej Niezależnych Środowisk i Organizacji Harcerskich. Pierwszy Naczelnik a następnie Sekretarz Generalny ZHR.

Dziś prezes Fundacji Edukacja dla Demokracji. Autor programów szkoleniowych i publikacji poświęconych edukacji obywatelskiej i pracy organizacji pozarządowych. Prowadził kilkaset warsztatów i seminariów na terenie Polski oraz Europy Wschodniej, Zakaukazia i Azji Centralnej. Współtwórca i członek władz Grupy Zagranica - koalicji polskich organizacji pozarządowych działających poza granicami kraju. Za pracę w organizacjach pozarządowych dwukrotnie wyróżniony nagrodą POL-CUL Foundation.